***Lucy wpatrywała się wprost na Sherlocka Holmesa, który w momencie załapania z nią kontaktu wzrokowego, pobladł nieznacznie na twarzy i zaprzestał wcześniejszego uśmiechu, zaciskając usta w wąską linię. Odziany był klasycznie we wkasaną w spodnie od garnituru białą, lnianą, gustowną koszulę z rozpiętymi dwoma guzikami u szyi. Włosy miał ułożone w artystycznym nieładzie, chociaż — ku zdumieniu kobiety — były one krótsze od wcześniejszej burzy loków, jaką zwykł posiadać. Pomyśleć można było, iż o siebie dbał — w porównaniu do zdjęcia, które Lucy ujrzała w telewizji, Holmes wyglądał teraz niczym nowo narodzony; po kiepskim, niepasującym do niego zaroście nie zostało dzięki Bogu ani śladu, zaś jakiekolwiek oznaki nałogów prędko zniknęły. Lecz miał na lewej dłoni obrączkę.
Morderczyni przełknęła ślinę z trudem, z całej siły usiłując zachować niewzruszone, niezdradzające jej spojrzenie. Wstrząsnął ją niemożliwy do opisania, zimny dreszcz. W pierwszej chwili, miała nadzieję, że to wszystko było jedynie nazbyt realistycznym, głupim snem.
Przeniosła wzrok na Johna Watsona, który spoglądał w jej kierunku niczym na ducha [bądź istoty piekielnej]. Prezentował się dobrze, bardzo dobrze — ostatni rok zdawał mu się niebywale służyć; poprawił swą sylwetkę, zaczął ubierać się szykowniej i zmienił perfumy na znacznie droższe [na dziewięćdziesiąt dziewięć procent Armani]. Po prawicy doktora zaś, stała kobieta w okolicy później trzydziestki, o krótkich, falowanych blond włosach i fioletowej sukience przed kolana. Zapewne była partnerką doktora, sądząc po tym jak zbita z tropu, wpatrywała się w niego wyczekująco nie rozumiejąc jego przerażonej reakcji. Nie, nawet nie partnerką. Miała pierścionek na palcu, stąd... była narzeczoną.
Pięć sekund. Pięć krótkich i niepozornych sekund, które ciągnęły się teraz niczym godziny. Lucy zerknęła na Renée, chcąc wybadać jej zachowanie. Czy to był podstęp? Czy Renée od początku wiedziała? Czy powinna była uciekać? Bezszelestnie sięgnęła prawą ręką do kieszeni czarnej sukienki, gdzie schowała swoją Berettę. Beztroska jej przyjaciółki jednakże, wprawiała Lucy w absolutną bezradność, przez co... była po prostu rozdarta. Mogła już w tamtej chwili wyjąć pistolet i czterema banalnymi strzałami oswobodzić się z tego ryzyka, tylko, że...
— To jest właśnie Valentine! — Renée uśmiechnęła się w kierunku swojego skołowanego męża, oraz jego przyjaciela. — I jej partner Lucas, wspaniały człowiek.
... zachowywała się, jakby naprawdę nie miała o niczym pojęcia.
— Co do kurwy? — wychrypiał John.
Jego narzeczona spojrzała na niego z momentalnym skonsternowaniem.
— John? Co się dzieje?
CZYTASZ
RIVALS. sherlock bbc
Fanfictiongdy ktoś komu ufamy nas zawodzi, efekt domina sprawia wkrótce, że wszyscy pogrążają się w cierpieniu. gdy ktoś z góry manipuluje nami i steruje niczym marionetkami, wkrotce sami już nie wiemy, czy wypełniamy decyzje swoje, czy jego. sherlock utracił...