Rozdział 19

2K 62 14
                                    

Arthur i Caroline wyszli z mrocznego dworku, gdy przeszli przez barierę ochronną posiadłość za ich plecami zmieniła się w starą i odstraszającą kamienice. Udali się na postój taksówek. Gdy znaleźli pustą mężczyzna poprosił by kierowca zawiózł ich pod adres który podał mu na karteczce.
- Arthurze?- na dźwięk głosu kobiety mężczyzna odwrócił się w jej stronę,a Caroline wyszeptała mu do ucha.- myślisz że Źródło tam będzie? Przecież Elihart mógł się dowiedzieć o wszystkim, jest inteligentny zauważy że jego znajomy wilkołak się zawieruszył, miał dość czasu aby ukryć nowego- kobieta była przejęta, to nie pierwsza trudna misja jej w życiu ale jeszcze nigdy nie miała stanąć na przeciw tak doświadczonego przeciwnika. Bała się również iż za niewykonaną misję zostanie ukarana przez Van Der Linda. Z rozmyślań wyrwał ją Arthur.
- Nie martw się skarbie, Elihart nie jest głupcem, wie że jesteśmy potężnym rodem i jeśli będziemy chcieli to znajdziemy ich choćby na końcu świata- mężczyzna był spokojny. Dobrze znał Eliharta wiedział, że nie ruszy się z miejsca dopóki nie będzie miał pewności iż ukryje Źródło.
- Arthurze? Opowiesz mi jak to było z wami zanim założyliście ród? Nigdy nie chciałeś mi opowiedzieć tej historii a teraz chyba muszę ją poznać- kobieta wiele lat próbowała namówić Arthura na to aby opowiedział jej tę historię, teraz w końcu miała niepodważalne argumenty.
- Ehhh, dobrze, będziesz zaskoczona, nie było tam żadnych ciekawych wydarzeń- powiedział Arthur licząc że kobieta jeszcze się wycofa. Nie usłyszał jednak słowa sprzeciwu, ułożył palce w dziwnym geście, było to wampirze zaklęcie wyciszające.
- Teraz gdy on nie słyszy możesz mówić głośniej. Historia zaczęła się w 1535, rok po pierwszym akcie supremacji uchwalonym przez Henryka VIII. Wędrowałem już od kilku lat po Anglii, żyłem jak stereotypowy wampir, nie wiedziałem wtedy jakie zdolności posiadamy zadowalałem się jedynie moim darem. Zawsze łatwo było mi się wkręcić na imprezy dla wyższych sfer. Tam właśnie poznałem młodego hrabiego Juliana Van Der Linde. Mówiono że pochodzi z Francji i przez jakiś czas podróżował po nowym kontynencie. Wszyscy w Londynie byli ciekawi jego osoby ja również. Planowałem wtedy wypytać go Amerykę i wyjechać tam jeśli powiedziałby mi coś co mnie zainteresuje. Kiedy dotarłem na przyjęcie zacząłem go szukać, w końcu znalazłem go na balkonie jego willi. Stał podpierając się jedną ręką o balkon, a w drugiej ręce trzymał szklankę rumu. Od razu poznałem że coś jest nie tak, nie pachniał tak jak każdy człowiek, którego poznałem, nie czułem też bicia serca.
Dalej to już szybko poszło, pogadaliśmy i poznaliśmy się. Został przemieniony podczas pobytu w Ameryce. Był wiec równie młody jak ja. Wkrótce znalazł kontakt z pewnym wampirem. Miał nas nauczyć jak posługiwać się wampirzymi umiejętnościami. Na miejscu poznaliśmy Eliharta. Trenowaliśmy z nim kilkadziesiąt lat, a przy okazji zaprzyjaźniliśmy się. Snuliśmy plany o założeniu własnego klanu, problem w tym, że ciężko było wtedy poznać nowe wampiry. Przez pogromy ciemnego ludu każdy się ukrywał. W końcu jednak udało nam się poznać innych, założyć klan i tak sielankowo było do czasu pierwszej wojny wampirów w Londynie. Wtedy Elihart postawił się Julianowi. Pokłócili się o to co zrobić z nowymi wampirami ze Stanów. Byli dzicy kierowały nimi instynkty, nie dało się ich opanować. Elihart chciał ich wychować, Van Der Linde miał inny plan, chciał wykorzystać młode wampiry aby przypuścić atak na władze Londynu. Wtedy zostałem zdegradowany, ponieważ przyłączyłem się do Eliharta. Teraz muszę odwalać najtrudniejsze zadania. Mam wrażenie, że Julian tylko czeka aż mi się nie uda i zginę- mężczyzna zakończył swój wywód. Caroline była w szoku, wiedziała że między Van Der Linde a Arthurem doszło do jakiejś kłótni ale nie sadziła, że była to tak poważna sprawa.
- Arthurze...- zaczęła Caroline lecz mężczyzna jej przerwał
- Jesteśmy na miejscu- powiedział i szybko zdjął zaklęcie. Podał kierowcy pieniądze i ruszyli w stronę strasznego dworu. Był w strasznym stanie, powybijane okna połamane deski, to co przykuwało uwagę to drzwi, które były w niemal idealnym stanie. Nagle usłyszeli za sobą świst powietrza
-Arthur!
- Elihart... ile to już lat?

Witam w kolejnym rozdziale, ostatnio wena spływa na mnie w ogromnych ilościach wiec może jeszcze coś uda mi się napisać 😁
Do usłyszenia w następnym rozdziale

Harry Potter i Odkryta Tajemnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz