Biegłam po schodach w dół jak szalona, omało się nie przewróciłam o własne nogi.
Minełam ostanią klatkę i wyszłam z budynku, rzekomo nikogo nie było, widziałam tylko mgłę.
Wyszłam bardziej w przód by jeszcze raz się rozejrzeć za nieznaną mi osobą.
Gdy nagle ktoś mnie złapał, zatkał mi usta ścierką i drugą ręką ciągnął se sobą.-Przestań się wyrywać! - bo ci zrobię krzywdę!
Szarpałam się i wyrywałam niewidziałam tego mężczyzny ponieważ stał tyłem, ale poznałam go po głosie to ten z którym rzekomo rozmawiałam o wypadku moich rodziców.
Chciałam zrobić wszystko żeby się wyrwać z jego uścisku, ale był większy i silniejszy.
Nagle drzwi od wielkiego busa się otworzyły, i wyszedł z niego drugi mężczyzna z kominiarką.
-Szybko - krzyknął ten drugi.
Złapał mnie za ramię i wciągnął do busa, rzucając przy tym mnie na materac i zamykając szybko drzwi.
Byłam cała roztrzęsiona, z emocji i wybuchu płaczu niemogłam wstać.
Usłyszałam ryk silnika i odjeżdżającego busa, zaczęłam cholernie się bać niewidziałam gdzie jadę i jak daleko od domu będę.
Wstałam aby spróbować się jakoś wydostać, w busie niebyło żadnego okna. Pociągnełam za klamke ale była zamknięta, znajdowałam się w jednej zamkniętej skrzyni bez niczego.
W środku znajdował się tylko materac, niebyło niczego czym mogłabym się spróbawać wydostać.
Więc usiadłam i tylko czekałam, niemogłam nic zrobić tylko czekać na cud.Jechaliśmy już chyba godzinę, dokładnie niewiem ale tak mi się wydaje. Zastanawiałam się tylko czy rodzice już wrócili napewno zawiadomią policję jak zobaczą otwarty dom i mój telefon na stole.
Niemogłam uwierzyć że byłam taka naiwna, ten wypadek moich rodziców to była jedna wielka bzdura żeby mnie porwać.Jestem ciekaw dlaczego mnie porwali? I skąd wiedzieli że moich rodziców niema w domu?
To wszystkich było jakieś nielogiczne i skomplikowane, starałam się myśleć pozytywnie, że policja już mnie pewnie szuka.Po dwóch godzinach drogi, bus się zatrzymał.
Zaczełam się bać że mnie zabiją, albo coś mi zrobią.
Drzwi się otworzyły, i zobaczyłam dwóch mężczyzn stojących obok siebie w kominiarkach.
Obydwoje byli wysocy, mieli około 185 cm na moje oko.-Dobra królewno, teraz bez manewrów wysiadaj!
Za nimi był las, i w głębi tego lasy był budynek, dokładnie nie widziałam bo był daleko.
-Wysiadasz?
Czy mamy ci pomóc?Milczałam, powoli wstałam i szłam w ich kierunku, cała się trzesłam pomimo tego że miałam bluzę.
Jeden złapał mnie za ramię, a drugi związał mi oczy.
Następnie związał mi jeszcze ręce.-Teraz to już chyba nie zwieje
-Mocniej zwiąż! Żeby się nie wyrwała
-Ała! - krzykłam
-To ją boli
Mężczyzna poluzował sznurek, kojarzyłam skąś głos drugiego mężczyzny, był jakiś znajomy.
-Dobra chodźmy! Nie przedłużaj!
Wzieli mnie obydwoje za ramiona i prowadzili, ciężko mi było bo nic nie widziałam. Lekko łapałam oddech, gdy wchodziłam z nimi do jakiegoś budynku nie czułam wiatru, tylko lekkie podłoże po którym idę.
-To tutaj jesteśmy!
-Rozwiąż jej oczy
CZYTASZ
Uprowadzona🖤Amber Cover
Mystery / ThrillerPiętnastoletnia Amber nie wychodzi z domu, aż do dnia gdy zostaje uprowadzona w dniu przyjazdu swoich rodziców. Następuje chwila że dziewczyna zakochuje się w jednym ze swoich porywaczy i dowiaduje się strasznej prawdy o swojej rodzinie.