(...)

751 19 9
                                    

- W końcu jesteś, ile można czekać! - krzyknął Gordon jak tylko weszłam do domu. Zdejmując buty, przewróciłam znacząco oczami. Chwyciłam siatkę z pomidorami i już z poważnym wyrazem twarzy weszłam do kuchni. Mąż spojrzał na mnie wymownie, ale nic nie powiedział. Spodziewałam się jakiejś reakcji i ze zdziwieniem patrzyłam jak Gordon bez słowa wkłada samodzielnie przygotowane kanapki do torby. W tej chwili obudziła się Nessy, więc nie zastanawiając się już dłużej skierowałam się do przedpokoju, gdzie zostawiłam wózek. Kiedy pochyliłam się nad córeczką, poczułam lekkie popchnięcie. Odwróciłam się, lecz Gordon zamknął już za sobą drzwi. Nie usłyszałam krzyku, że mam się posunąć, wyjść z przejścia. Ciekawiło mnie, o co chodzi. Może po prostu sama już byłam przewrażliwiona? Kolejne jęknięcie Nessy wyrwało mnie z zamyślenia. Zabrałam ją z wózka i zaniosłam do kuchni, żeby zrobić śniadanie. Otworzyłam lodówkę, która okazała się być prawie pusta. Znalazłam jednak kilka plastrów sera i resztę pomidorów, więc zrobiłam sobie tosty a córkę nakarmiłam waniliową kaszką. Usiadłam na kanapie. Co ja mam robić dzisiejszego dnia? Może poszłabym na większe zakupy? Gdybym miała więcej pieniędzy, na pewno. Ale nie miałam. W takim razie może posprzątam w domu? Ale po co, skoro musiałam to robić codziennie, żeby nie denerwować Gordona, który nienawidził bałaganu? Przyszło mi do głowy, żeby skorzystać z nieobecności męża i obejrzeć jakiś serial w telewizji. Włączyłam na Netflixie pierwszą wyświetloną pozycję- „Dom z papieru". Niestety po kilkunastu minutach stwierdziłam, że fabuła nie wciągnęła mnie za bardzo. Mimo to nadal tępo wpatrywałam się w ekran. Posadziłam Nessy na kolanach i zabawiałam ją pluszowym słonikiem. Zaśmiała się w głos. Wtedy też pozwoliłam sobie na szeroki uśmiech. Rzadko miałyśmy powód do śmiechu, dlatego szczęśliwe chwile celebrowałam jak moje dalekie oświadczyny. Właśnie. Dlaczego ludzie tak bardzo się zmieniają? Poślubiłam człowieka, który teraz niszczy moje życie. Przysięgałam mu wierność i miłość. Wierność pozostała, ale miłość... Och, znowu wpadam w dołek. Zbyt często pozwalam sobie na takie rozmyślania. Ciekawe, czy cokolwiek wydarzy się jeszcze dzisiejszego dnia? Jakby w odpowiedzi na moje pytanie, nagle zadźwięczał dzwonek do drzwi. Czyżby Gordon wrócił szybciej z pracy? Wstałam i szybko zajrzałam przez wizjer. Nikogo jednak nie ujrzałam. Zdziwiona otworzyłam drzwi i rozejrzałam się na obie strony. Dopiero po chwili zauważyłam małą, żółtą karteczkę na wycieraczce. Podniosłam ją i przeczytałam :

       Spotkajmy się proszę jutro o 15, przy drugiej ławce w parku. Chcę coś wyjaśnić. 
                         Wózek dla maluszka
Wózek dla maluszka?! Stałam zdezorientowana przez parę chwil, potem zamknęłam drzwi nadal trzymając kartkę w dłoni. Kto chce się ze mną spotykać? I jaki wózek? Boże! Wtedy sobie przypomniałam. Ta kobieta w beżowym płaszczu. To ona pytała o wózek. Wskazałam jej drogę do sklepu. Ale po co chciała się spotkać i co wyjaśniać?  Tego miałam  dowiedzieć się jutro...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 28, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zostaw...-To Boli... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz