~Harry Potter~ chłopiec który przeżył, chłopiec dzięki któremu zginął Czarny Pan... Chłopiec przez którego zginęła masa niewinnych czarownic i czarodziejów...
Tak określana była postać Harrego 20 lat temu, dziś jest szefem Departamentu, mężem Ginny Weasley i ojcem Jamesa, Albusa i Lily...
Można by powiedzieć że kochającym ojcem jednak jego relacja z Albusem zostawia wiele do życzenia... Albus z natury jest dosyć ciężkim dzieckiem, podobnie jak niegdyś Harry, lubi pakować się w kłopoty. Wychodzi z nich najczęściej przy pomocy najlepszego przyjaciela Scorpiusa Malfoya... Dziwnie połączenie: Potter i Malfoy, prawda? A jeszcze dziwniejsze jest to iż Albus został przydzielony do domu węża... W prawdzie ojciec zapewniał go że dom nie ma znaczenia, jednak od momentu w którym dowiedział się że jego syn jest w Slitherynie ich relacje jeszcze bardziej się pogorszyły... Cała rodzina dumnie reprezentowała Gryffindor a tu taka sytuacja... Po przygodzie z Delphi, Harry ciągle nieudolnie stara się naprawić relacje z synem. Nawet zaakceptował jego przyjaciela i sam się pogodził z Draco Malfoyem...Było już trochę o Albusie teraz przejdźmy do Scorpiusa i jego ojca
~Draco Malfoy~ niegdyś śmierciożerca, wyznawca Voldemorta i czarnej magii... Teraz ojciec nastoletniego Scorpiusa i załamany wdowiec... Jego żona Astoria zmarła gdy Scorpius miał 12 lat, mężczyzna już od 4 lat próbuje uporać się z tęsknotą po niej, syn wspiera go jak może jednak sam okropnie cierpi... Brakuje mu matki która była jego jedynym wsparciem i otuchą w trudnych chwilach... Rok przed jej śmiercią poznał Albusa który jest jego jedynym przyjacielem... Obaj należą do jednego domu a nawet mają wspólny pokój w dormitorium. Są dosłownie nie rozłączni, nawet gdy się pokłócą szybko się godzą ponieważ przyjaźń jest jedynym co ich podtrzymuje na duchu.
Scorpius jak na Ślizgona bardzo dobrze się uczy, nie ma zagadnienia, zaklęcie ani eliksiru którego by nie znał. Połowę swojego życia spędził w książkach i gazetach różnego rodzaju...~Hogwart~ największa i najwspanialsza szkoła magii jaka istnieje... Stworzona tysiące lat temu przez czwórkę wielkich magów: Sarazara Slitheryna, Godryka Gryffindora, Helge Huffelpuff i Rowene Ravenclaw...
Od wieków rządził nią niejaki Albus Dumbledore jednak po jego śmierci i walce o szkołę zaopiekowała się nią Minerwa McGonagall... W szkole nic się nie zmieniło oprócz grona pedagogicznego i paru obrazów między innymi obrazu Dumbledora...
Chłopcy zaczynają właśnie 6 rok nauki który zapowiada się bardzo dobrze...Po uroczystym przywitaniu uczniów i rozdzieleniu nowych do konkretnych domów wszyscy rozeszli się do swoich dormitoriów. Albus przez całą uroczystość poszukiwał wzrokiem Scorpiusa którego nie było na przyjęciu. Zmartwiony brakiem najbliższego prsyjaciela udał się do pokoju wspólnego, przeszedł przez niego nie zwracając uwagi na witających go kolegów i poszedł do swojego pokoju. Usiadł na łóżku i mozolnie zaczął się rozpakowywać ciągle myśląc o nieobecności Scorpiusa... Późnym wieczorem przebrał się w piżame i rzucił na łóżko z zadumą patrząc w sufit.
<No i gdzie on jest? A co jeśli zachorował? Co jeśli miał wypadek? Co jeśli coś mu się stało a ja o tym nie wiem?> myślał przerażony a jego serce biło coraz szybciej z każdą jeszcze gorszą myślą...
Z zadumy wyrwał go głośny huk otwierających się drzwi, lekko wzdrygnął wystraszony i momentalnie zerwał się z łóżka...
-Scorpius..?-mruknął pod nosem nie wiedząc do końca co się dzieje
Lecz nie mylił się, w drzwiach sypialni stał uradowany białowłosy młodzieniec z ogromną walizką w ręku.
-Przyjaciu!- rzucił w stronę zszokowanego Albusa i schował go w mocnym uścisku
-Scorpius...-dodał cichutko i wtulił się w przyjaciela, tak czuły uścisk nie był normalny u tej dwójki
-Co się stało? Czemu nie było cię w pociągu? Czemu nie zjawiłeś się w wielkiej sali?-obaj wypuścili się z objęć
-Miałem bardzo poważną i szczerą rozmowę z ojcem, obaj nie chcieliśmy jej przerywać a po za tym i tak chciał porozmawiać z panią dyrektor więc i tak bym tu trafił... -cicho się zaśmiał i rzucił walizke na łóżko
-Wiesz jak się martwiłem? Przez całe wakacje nie odpowiadałeś na listy, sam się nie odzywałeś i w dodatku teraz się spóźniłeś... I w dodatku się śmiejesz? - Albusowi zrobiło się przykro ale poczuł też ogromną ulgę że Scorpiusowi nic nie jest
- Na swoją obronę... Całe wakacje byłem u dziadków a sowy wysyłałeś na mój adres. Wczoraj wieczorem wróciłem i dopiero dziś rano się spakowałem no a ta rozmowa...- nagle posmutniał-Ta rozmowa była nieunikniona a ja wolałem mieć ją już za sobą...
-No a o czym tak zawzięcie rozmawialiście że zapomniałeś o przyjacielu? -skrzyrzował ręce na klatce piersiowej i zaintrygowany usiadł na szafce nocnej
-Na prawdę bym chciał ale nie mogę ci ppowiedzieć...- na śnieżnobiałej twarzy Scirpiusa pojawiły się delikatne wypieki
- I ty się nazywasz moim przyjacielem? -dodał oburzony
-Albusie... Są sprawy o których nie musisz koniecznie wiedzieć- widocznie wzburzony Scorpius podszedł stonowczym krokiem do ciemnowłosego chłopaka.
Potter zszedł z szafki i uniusł głowę patrząc na blondyna. Stali przez chwilę w milczeniu patrząc na siebie... W pokoju zapadła grobowa cisza, gdzieś w tle dało się usłyszeć jedynie ciche tykanie zegara.
-Tęskniłem...-powiedział prawie niesłyszalnie Albus po czym zawstydzony skierował wzrok na podłogę
-Ja też Albusie... Ja też...-ponownie go przytulił, tym razem delikatniej i dużo bardziej czule...
CZYTASZ
Harry Potter i Przeklęte Dziecko Inna historia
FanfictionPrzyjaźń była jedynym szczęściem jakie spotkało ich w życiu... A co jeśli ta przyjaźń przerodzi się w miłość? Co jeśli będą musieli poświęcić wszystko dla uratowania uczucia?