12

171 3 0
                                    

Pov Dorian

Budynek do którego wszedłem, był  znajomym mi budynkiem. To stąd moi przyjaciele niegdyś zabrali Lucy. To dom Marka Jeffersona, ale czego on ode mnie chce?

- Usiądź. - powiedział do mnie głos o delikatnej chrypce, podczas gdy ja bacznie lustrowałem pomieszczenie.
Ogromnie zaniepokoiło mnie to co w nim widziałem. Pełno zdjęć małych dzieci w dziwnych pozycjach, w tym gdzieś dostrzegłem zdjęcie mojego aniołka, moja mała Lucy.

- Czego ode mnie chcesz?! - wykrzyczałem do mężczyzny. Ten tylko zapalił papieros by następnie przypalić mi nim rękę.
- Tak się z braciszkiem witasz? Nie ładnie - perfidnie się uśmiechał.

- Spierdalaj! - wykrzyczałem mu w twarz. - Daj spokój mnie i Lucy, a także wszystkim moim przyjaciołom!

-  Takiej reakcji oczekiwałem - jego złośliwy usmiech nie schodził z twarzy.  Podszedł do biurka, z którego wziął noż. Po chwili wbił mi go w udo. Przez dłuższy czas kuł mnie w wielu miejscach. W pewnym momencie zacząłem tracić przytomność, ostatnie słowa jakie usłyszałem jak przez mgłę to;

- Żegnaj braciuszku - śmiał się, szydził ze mnie. A ja nie mogłem nawet pożegnać się z moim skarbem - Kocham Cię Lucy - powiedziałem po raz ostatni i poszedłem w stronę światła w tunelu. To koniec...

Pov Delia

Następnego dnia poszłam do sali Lucy, nie było jej w sali, łóżko było sprzątnięte. Na pewno jej nie przenieśli, a może? 

Biegłam w stronę recepcji, trafiłam na lekarza Lucy. 

- Panie doktorze, gdzie Lucy? - spytałam. Doktor Eryk nic nie opowiedział, tylko posmtniał, widac było w jego oczach łzy. To nie może być prawda, Nie może.

- Czy, Czy Lucy.... nie żyje?  - mój głos drżał.

- Przykro mi - usłyszałam, czułam ten szczery smutek i żal. Lucy nie żyje, to koniec, czy ten dzień może być gorszy? A no Może. Zaczęłam płakać, usiadłam na krześle, schowałam twarz  dłoniach słone łzy nie ustannie ciekły mi po policzkach.

Po kilku godzinach, które spędziłam na błąkaniu się po szpitalnych korytarzach, podeszło do mnie dwóch policjantów, w tedy przeżyłam kolejn szok. Dorian nie żyje... To wszystko nie jest tak jak być poinno, dlaczego tak się stało? Dlaczego? 

Nie mogłam w to uwierzyć, Ojciec mojej podopiecznej został zabity, mała Lucy odeszła z powodu chroby, ja zostałam sama w ciąży... Tragedia.



***************

hej hej, dobrze widzicie, że to jest ostatni rozdział przed końcowym Epilogiem. Dlaczego to wszystko się tak potoczło? To dla tego, że otwarcie się przyznam, brak pomysłów. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.

Samotny ojciec (3) CHOROBA? [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz