- Cameron, poznaj Mię, moją współlokatorkę - kiedy chłopaki do nas podchodzą, Lily odzywa się jako pierwsza. - Mia, to jest Cameron, chłopak, którego tak bardzo mam dość.
Nie mogę się ruszyć ani wykrztusić z siebie słowa. Cały czas patrzę tylko na niego. Nie mogę w to uwierzyć, tak samo, jak i on. Przyjechałam do Miami tylko po to, aby uniknąć spotkania z nim. Miał być w Nowym Jorku.
Jest tutaj. Stoi centralnie przede mną i nie, to nie jest sen.
- Miło mi cię poznać - mówię, by przerwać tę niezręczną ciszę i niemal słyszę, jak przełyka głośno ślinę. Nie chcę, aby Luke czy Lily zorientowali się, że się znamy.
A znamy się na wylot.
- Ciebie również - wyciąga do mnie rękę. Nie chciałam tego robić, ale skoro on wykonał ten ruch, nie pozostało mi nic innego, jak uścisnąć jego dłoń. Kiedy go dotykam, ciarki przechodzą po całym moim ciele. Chcę stąd uciec i zapaść się pod ziemię.
Odrywam wzrok od niego i skupiam się na rektorze, który właśnie rozpoczyna swoją przemowę. Staram się jak mogę, aby nie spanikować. Zagryzam nerwowo policzki od środka i Lily to zauważa.
- Czym się tak denerwujesz, dziewczyno? - klepie mnie w ramię. - Będzie dobrze.
- Mam nadzieję - oddycham z ulgą, wiedząc, że Lily na razie niczego się nie domyśla. Uśmiecham się do niej nerwowo i znów napotykam wzrok Camerona. Uśmiech znika z mojej twarzy. Szybko przerywam kontakt wzrokowy i znów skupiam się na przemowie.
A przynajmniej staram się.
Po godzinie jesteśmy wolni. Kiedy wracamy do akademika, Lily oznajmia mi, że musi coś załatwić i postara się za półtorej godziny być z powrotem. Daje mi klucze od pokoju i znika za drzwiami. Dopiero wtedy daję upust emocjom. Rzucam się na łóżko i zaczynam rzewnie płakać. On miał być w Nowym Jorku. Co w takim razie robi tutaj?
Słyszę nagle dźwięk swojego telefonu. Jak najszybciej potrafię, wycieram łzy z mojej twarzy i ogarniam się, by po chwili odebrać telefon.
- I jak tam wrażenie? - uśmiechnięta twarz mojego brata pojawia się na ekranie, lecz kiedy widzi mnie, marszczy brwi. - Wszystko okej?
- Tak, dlaczego pytasz? - staram się z całych sił, żeby niczego po mnie nie zauważył. Jednak nie idzie to po mojej myśli. W jednej chwili po prostu wybucham płaczem i kładę się twarzą do poduszki.
- Mia, co się stało? - pyta zmartwiony Jack.
Nie mogę wykrztusić ani słowa. Nie daję rady przez to, w jak ciężkim szoku nadal jestem. Udaje mi się tylko cicho wypowiedzieć jego imię, jednak chłopak nie rozumie, co mówię. Wie, że musi dać mi chwilę na to, abym mogła się pozbierać. A to przychodzi dopiero po paru minutach.
- Cameron tutaj jest - szepczę, jednak tym razem Jack jest w stanie zrozumieć każde słowo. Patrzy na mnie z zaskoczeniem.
- Że co?
- On tu jest - mówię przez łzy. Jack zamiera. Jest tym równie zszokowany, jak ja. Widzę, jak zagryza policzki od środka, starając się ubrać swoje myśli w słowa.
- Czy on nie miał być w Nowym Jorku? - pyta.
- Miał - odpowiadam. Niemal krztuszę się płaczem.

CZYTASZ
fix it || c.d.
Fanfic- Daj mi to wszystko naprawić, proszę. ____________________________ Kontynuacja książki "mistake" - fanfiction o Cameronie Dallasie! Mia skończyła szkołę i wyjeżdża na studia. Z Cameronem nie widziała się ponad dwa lata. Incydent na imprezie u Gilin...