5. Załamanie emocjonalne

6 2 0
                                    

Przez całą noc nie spałam, ponieważ dręczyły mnie koszmary. Moja wyobraźnia działała na tyle, że przed oczami miałam cały czas widok Jason'a, który prosi ich by go nie zabrali. Kiedy spojrzałam na zegarek stwierdziłam, że muszę już wstawać. Leniwie wstałam z łóżka i udałam się do łazienki, gdzie wykonałam poranną rutynę. Następnie wróciłam do pokoju, ponieważ musiałam wybrać ubrania. Wybrałam szarą bluzę oraz jeansy z dziurami na kolanach. Włosy związałam w kucyka, by było mi wygodniej.

Nie chciałam dzisiaj nigdzie iść, byłam wycieńczona tym wszystkim.  Obiecałam mojemu bratu że zawsze przy nim będę, a ja go nie dopilnowałam. Pozwoliłam tym obcym ludziom zabrać mój jedyny sens mojego życia. Jason był i jest moją jedyną rodziną i wiem że muszę o niego walczyć. On ma tylko mnie, a ja mam tylko jego.

*~*

Wchodząc do szkoły nie zwracałam uwagi na głupie docinki na mój temat. Zabrałam potrzebne mi książki i udałam się do klasy. Zajęłam miejsce pod oknem, a następnie wyjęłam potrzebne mi rzeczy. Oparłam się na łolciach i wpatrywałam w okno. Cały czas myślałam nad tym jak odzyskać Jason'a.

-Hej- usłyszałam obok siebie. 

Spojrzałam na Alex'a obdarzając go obojętnym spojrzeniem, lecz chłopak nie dawał za wygraną.

- Co się dzieje?- zapytał siadając obok mnie.

- Nic- rzuciłam krótko.

- Nie kłam, widzę że coś jest na rzeczy- chwycił moją dłoń, lecz szybko ją wyrwałam.

- Daj mi spokój- wysyczałam z żalem.

Chłopak widząc moją reakcję w końcu odpuścił i udał się do swojej klasy.

Nagle do klasy wszedł nauczyciel i rozpoczął lekcję chemii. Nie mogłam się skupić. Pełno myśli mnie dręczyło, obwiniałam się. Czułam się odpowiedzialna za to wszystko. Gdybym nigdzie nie poszła Jason by był ze mną, nie musiałby przechodzić znowu tego wszystkiego. Po chwili poczułam jak po moich policzkach spływają łzy, lecz zignorowałam to, ponieważ i tak nikt nie zwracał na mnie uwagi.

- Madeline wszystko w porządku?- usłyszałam głos nauczyciela.

- Tak- rzuciłam cicho.

Mężczyzna wrócił do lekcji, lecz ja nadal wpatrywałam się martwo w jeden punkt.

*~*

Po szóstej godzinie miałam już zupełnie dość wszystkiego, a zwłaszcza Alex'a, który czas pytał co się stało. Byłam rozdarta emocjonalnie. Byłam na skraju załamania, lecz nie mogłam tego pokazać. To wszystko mnie tak strasznie przytłaczało, lecz usiałam nadal udawać obojętną i bez uczuciową. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwracając się wiedziałam że to znów Alex.

- Czego chcesz?- zapytałam zirytowana.

- Powiedz mi co się stało- powiedział stanowczo.

Parsknęłam na jego " rozkaz", po czym ruszyłam przed siebie, lecz chłopak mi w tym przeszkodził.

- Kiedy zrozumiesz że się o ciebie martwię- rzucił zirytowany.

Poczułam się głupio. Nikt nigdy się o mnie nie martwił w sensie rówieśnik. Nagle poczułam przypływ duszności, a następnie ciemność i krzyk.

*~*

Otwierając oczy poczułam okropny ból głowy. Po chwili powoli podniosłam się do pozycji siedzącej. Rozglądając się dookoła zauważyłam, że jestem w swoim pokoju, lecz nie byłam tu sama. Na krześle siedział Alex robić coś na telefonie, lecz kiedy mnie zobaczył odłożył urządzenie.

- Jak się czujesz?- zapytał z troską, lecz w odpowiedzi mocno wtuliłam się w chłopaka.

Rozpłakałam się czując jak wszystkie emocje ze mnie schodzą. Po chwili oderwałam się od niego i podeszłam do okna.

- Zabrali mi go! On był jedynym sensem, tylko on! Rozumiesz!- spojrzałam na blondyna.

Chłopak powoli do mnie podszedł i przytulił. Może to zabrzmi dziwnie, ale czułam się bezpieczna przy nim. Cały czas płakałam i krzyczałam, że to moja wina. Nagle do pokoju weszła Casey.

- Wyjdź stąd!- krzyknęłam stanowczo.

- Madeline poczekaj, porozmawiajmy- rzuciła spokojnie.

Chciałam już coś powiedzieć, lecz poczułam lekki uścisk dłoni. Spojrzałam na blondyna, który dał mi znać bym się uspokoiła, po czym znów mnie przyciągnął w swoją stronę.

- Jak się tu znalazłeś i co się stało w szkole?- zapytałam po chwili.

- Zemdlałaś, a Pani Casey cię zabrała do domu i powiedziała żebym z nią pojechał- rzekł wpatrując się we mnie.

- Dziękuję- odetchnęłam.

*~*

Chłopak wyszedł jakieś 30 minut temu, lecz ja nadal siedziałam w swoim pokoju. Po chwili wstałam i udałam się do salony gdzie siedziała kobieta. Usiadłam naprzeciwko i czekałam, aż coś powie.

- Skarbie posłuchaj mnie. Jason jest naprawdę w dobrej rodzinie, znam ich- wyjaśniła- Obiecuję że będziesz się z nim widywać- chwyciła moją dłoń.

- Dobrze, ale mogę go jutro zobaczyć?- zapytałam z nadzieją.

- Oczywiście- przytuliła mnie.

Pierwszy raz od kilku lat poczułam spokój, spokój duszy. Dzięki Casey wiedziałam, że Jason jest bezpieczny.
Czułam w środku pustkę bez niego, lecz wiedziałam że wszystko będzie dobrze. Przecież za 2 lata będę pełnoletnia i wtedy go odzyskam. Muszę być silna dla mojego małego braciszka. Jego uśmiech rozświetlał wszystko. Uwielbiał słuchać opowieści o atronautach. On był moją małą gwiazdeczką.

Po kilku minutach usłyszałam powiadomienie w swoim telefonie.
Wyciągnęłam urządzenie z kieszeni i odczytałam powiadomienie.

Nieznany

Cześć tu Alex
Jakbyś czegoś potrzebowała to pisz
Dla cb zawsze jestem pod telefonem

Czytając wiadomość na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, lecz nie uszło to uwadze Casey.

- Dałam mu twój numer za nim wyszedł, to bardzo miły chłopak- wyznała.

Posłałam jej delikatny uśmiech, po czym wróciłam do swojego pokoju, a następnie udałam się do łazienki, uprzednio zabierając piżamę. Wzięłam szybki prysznic i szybko znów udałam się do swojego pokoju. Zgasiłam światło i położyłam się na łóżku, szczelnie otulając kołdrą. Cieszyłam się że dziś był piątek, nie dałabym rady jutro w szkole po tym wszystkim. Mocno wtuliłam się w poduszkę i po chwili zasnęłam.

W Otchłani Życia(Zakończone)✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz