Rozdział 7

387 12 20
                                    

Gdy Maciek zaproponował oglądanie filmu, ucieszyłam się. Pół godziny nie mogliśmy dojść do porozumienia czy wolimy "Harrego Pottera", "Star Wars", "Szybkich i wściekłych" (tu byłam zdecydowanie na nie) czy "Mamma Mię" (tu z kolei Janowski protestował głośno i gwałtownie). Więc jakim cudem skończyliśmy z przesłodzoną komedią romantyczną dla nastolatek?

Na początku było normalnie, siedzieliśmy na kanapie i zażeraliśmy się popcornem. Potem zrobiło mi się zimno, a bluza Magica leżała obok mnie, więc sobie ją pożyczyłam. Następnie stwierdziłam, że mi niewygodnie i oparłam się o jego ramię. A teraz leżę wtulona w niego, ubrana w jego bluzę, oglądam jak bohaterowie filmu całują się jakby świata poza sobą nie widzieli i dochodzę do wniosku, że ja też tak chcę. A unoszący się wokół zapach męskich perfum wcale nie ułatwia mi w wytłumaczeniu samej sobie, że nie mam z kim.

- Dlaczego my właściwie to oglądamy?

- Bo potrzebuję się trochę zdołować - mruknęłam.

Jakby moje życie same w sobie nie było wystarczająco dołujące.

- Nie potrzebujesz do tego filmów.

- Dzięki - prychnęłam i wyciągnęłam rękę po popcorn, ale miska okazała się pusta. - Wszystko zeżarłeś!

- Nieprawda. To ty wszystko zjadłaś, grubasie.

- A chcesz jutro dostać obiad? - gdybym miała łyżkę, pogroziłabym mu nią.

- To zabrzmiało jakbyśmy byli małżeństwem z dwudziestoletnim stażem - zaśmiał się Janowski i cały się zatrząsł.

Jakbym próbowała spać podczas turbulencji, kurka.

- Wtedy groziłabym ci spaniem na kanapie.

- To byłaby nagroda. Podobno strasznie kopiesz - skrzywił się żużlowiec i zaraz znowu się zaśmiał rozbawiony zapewne moją skrzywioną miną.

- Skąd niby wiesz?

- Piter coś kiedyś wspominał.

- Ostatnim razem, gdy spałam z nim w jednym łóżku, mieliśmy jakieś dziesięć lat.

- Ale kopałaś. Podobno miał siniaki.

- Pewnie zasłużył - wzruszyłam ramionami.

- Jesteś okrutna.

Nawet nie wiesz jak bardzo...

- Ktoś musi. Inaczej życie byłoby zbyt miłe.

- Nie poznaję cię. Co stało się z moją Rozalią? - udał przerażonego.

Twoją Rozalią?

- Ktoś złamał jej serce. A raczej dwóch ich było.

Zapadła między nami cisza, a ja skupiłam się na filmie. Bohaterowie przestali wymieniać ślinę i zaczęli o czymś dyskutować. W połowie ich rozmowy, Maciek, ni z tego ni z owego, znowu podjął temat:

- Wtedy byłaś ich. Pawlickich.

- Nigdy nie byłam tak naprawdę ich - pokręciłam głową. - Najpierw na pierwszym miejscu był żużel, a gdy poczułam się zazdrosna, zniknęłam zupełnie. A potem? Sam dobrze wiesz - Klaudia i Iris.

Znowu zleciało kilka minut filmu nim wreszcie Janowski odpowiedział:

- Żałujesz, że wtedy odsunęłaś się od nich?

- Żałowałam od samego początku. Gdybym była trochę bardziej cierpliwa teraz to ja mogłabym być na miejscu dziewczyn.

- Ale której? Dwóch naraz byś nie mogła mieć. Potrafiłabyś się zdecydować? Piotrek czy Przemek?

Odgłos milczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz