Nie wiadomo kiedy nastał Październik. W przeciwieństwie do pozostałych dni, ten był nad wyraz pogodny. Nawet deszcz, który praktycznie codziennie padał, dzisiaj dał sobie spokój. Uczniowie zobaczywszy pogodę, skorzystali z okazji i wyszli na zewnątrz. Pewna grupa ślizgonów wybrała się na poszukiwanie miejsca jakiegoś wygodnego miejsca co nie było łatwe zważywszy na panujący tłok.
- Może tam, pod tym drzewem?- zapytał z nadzieją Draco. Widać po nim było że miał dość chodzenia.
- Nie widzisz, że tam jest już zajęte?- odparła Dafne, widząc jakichś uczniów.
- To zaraz już nie będzie. Chodźcie. - Caroline uśmiechnęła złośliwie i ruszyła w tamtym kierunku. Chcąc, nie chcąc (ale bardziej chcąc) podążyli za nią. Pierwszoroczni widząc nadciągającą grupę ślizgonów, przestraszyli się i uciekli.
- Wreszcie mamy gdzie usiąść! - krzyknął z radością Blaise. Osoby znajdujące się w pobliżu dziwnie na niego spojrzały, lecz szybko wrócili do poprzednich czynności. Chłopak się tym zupełnie nie przejął i żeby pokazać swoje szczęście demonstracyjnie usiadł. Nie przewidział jednak, że po kilku dniach ciągłego deszczu trawa będzie mokra. - Aaaa!- od razu się poderwał do pionu. Uczniowie będący w pobliżu ponownie obdarzyli go dziwnym spojrzeniem. Zielonooka zaczęła się zastanawiać dlaczego się z nim zadaje, ale nie mogąc znaleźć odpowiedzi odpuściła i skupiła się na oglądaniu Draco próbującego transmutować kawałek trawy w koc. Gdy w końcu mu się udało zaczęli rozmawiać o różnych błahostkach takich jak quidditch czy szkoła. Brunetka nadal nie rozumiała jaki jest sens gadania o szkole w szkole lecz pozostawiła to bez komentarza.
***
Crystal wraz z Golden Trio mogła w końcu wyjść z sali do wróżbiarstwa w której prawie się udusiła.
- To co? Idziemy do biblioteki zrobić wypracowanie z eliksirów i nauczyć się zaklęcia? - zapytała jak zwykle chętna do nauki brązowowłosa.
- Po co? Przecież mamy na to tydzień- opowiedział Ron a Harry zgodził się z nim.
- Tylko potem nie proście mnie o pomoc w eliksirach- odpowiedziała im zła dziewczyna.
- Chodźmy już Hermiono. Najpierw pójdziemy do twojego dormitorium po rzeczy na eliksiry, potem do biblioteki po książki, następnie do mojego dormitorium a na koniec na obiad. - powiedziała szatynka prowadząc dziewczynę do pokoju wspólnego oraz zapobiegając tym samym kłótni. Kiedy znalazły się w pokoju wspólnym gryfonów po czym Hermiona weszła do swojego dormitorium, a Crystal czekała przed wejściem. Kilku uczniów Gryffindoru podeszli do dziewczyny.
- To jest pokój Gryffindoru a nie Slytherinu - powiedział niski chłopak. Na pewno nie był w klasie piątej ale mógł być na czwartym roku.
- Wiem - odpowiedziała szatynka nie widząc sensu ich głupich zaczepek.
- Skoro wiesz to po co tutaj przychodzisz? Nie potrzebujemy tu głupich ślizgonek. - powiedział znowu ten sam chłopak.
- Przyszłam bo mogę, chyba że gdzieś jest napisane inaczej - prychnęła po czym zobaczyła przyjaciółkę - a teraz żegnam. - Razem zaczęły się kierować do dormitorium ślizgonki. Droga minęła im na rozmowie. W końcu dotarły do ich pokoju oraz rozsiadły się wygodnie na fotelach przy stoliku.
- Mamy... jakąś godzinę do obiadu.
- Powinnyśmy zdążyć, co nie Hermiono? - ta w odpowiedzi tylko kiwnęła głowa i zaczęła się za wypracowanie z eliksirów. Kiedy były gdzieś w połowie swojej pracy, do pokoju niespodziewanie wpadła jakaś osoba. Tą osobą był Draco Malfoy.
- Hej, przyszedłem po ciebie na obiad. Reszta już na nas czeka. - powiedział nie zdając sobie sprawy z obecności drugiej dziewczyny - A co ona tu robi?! Przecież jest...- zapytał zwracając uwagę na gryfonkę i ledwo się powstrzymując przed powiedzeniem tego słowa. - A z resztą nie ważne, chodźmy już.
CZYTASZ
Different Worlds
FanfictionCo się stanie gdy dwa światy które różnią się wieloma rzeczami wymieszają się? Uwaga! 1.Książka jest pisana przez dwie osoby 2.Niektóre wydarzenia nie zgadzają się z oryginalną książka.