Rozdział 5

20 2 0
                                    

Podróż do Hogsmeade minęła im zaskakująco szybko. Mogło to być zasługą tego, że Draco pilnował by Blaise i Crystal się nie pozabijali. Gdy już dotarli do miejsca docelowego dziewczyny skierowały się w stronę sklepu z sukniami a chłopcy poszli kupić garnitury.

Caroline wybrała prostą czarną sukienkę z elementami złota i srebra do tego wzięła buty w tym samym kolorze. Crystal zaś miała białą, prostą suknie z elementami czarnego oraz gdzieniegdzie złotymi nićmi, natomiast Dafne zdecydowała się na falbaniastą sukienkę której tony przechodziły od bieli do błękitu.

Kiedy zapłaciły za zakupy i wyszły ze sklepu Dafne spojrzała na zegarek.

- Wiecie, że spędziłyśmy tu dwie godziny?

- O, to Draco na pewno się ucieszy - Powiedziała radosnym głosem Johnson. Malfoy wielokrotnie narzekał na to, że dziewczyny spędzają bardzo dużo czasu w sklepach. W sumie to ma rację.

Wchodząc do trzech mioteł dało się zauważyć... absolutnie nic oprócz ogromnego tłumu. Caroline przemknęła przez chwilę myśl, że zebrała się tu cała wioska i była nawet skłonna w to uwierzyć. Crystal zaczęła coś mówić chociaż wyglądało to jakby tylko ruszała wargami. Dosyć szybko zdała sobie z tego sprawę i wskazała w głąb pubu. Domyśliła się że tam mogą być chłopcy ale niezbyt podobał się jej pomysł przeciskania się przez tłum. Jej przyjaciółki były jednak odmiennego zdania więc nie miała wyboru i chwilę później z wielkim cierpieniem przeciskała się między jakimiś spoconymi gryfonami. Ohyda.

- Dłużej się nie dało?- blondyn wyglądał na odrobinę zdenerwowanego. Chociaż ,,odrobinę" może nie być odpowiednim słowem opisującym arystokratę rzucającego mordercze spojrzenie wszystkim którzy... po prostu wszystkim. Dziewczyny spojrzały pytająco na Zabiniego. Ten jedynie wzruszył ramionami i zaczął streszczać spotkanie z Granger i Weasleyem podczas którego zaatakował ich jakiś niewidzialny duch.
Po kilku docinkach w stronę ślizgonów, zaczęli rozmawiać na bardziej przyziemne tematy. W międzyczasie każdy otrzymał piwo kremowe, które swoją drogą było przepyszne.

- Merlinie, czy oni naprawdę muszą za nami łazić?- jęknął zrezygnowany Malfoy zerkając na dwójkę gryfonów wchodzących do budynku

- Taktyczny odwrót czy konfrontacja? - zaśmiał się Blaise.

- Zależy czy chcesz się z nimi męczyć i z tym ich duchem.

- Czyli idziemy?

- Dokładnie - rzucił na nich ostatnie spojrzenie i poprowadził grupę do wyjścia.
Będąc na zewnątrz westchnął z ulgą. Przebywanie pośród tylu ludzi zabierających ci tlen potrafi być męczące.

***
Z daleka było widać wysoki budynek w różnych odcieniach fioletu. Świecący szyld nad drzwiami informował wszystkich, że to właśnie tu znajduje się miodowe królestwo. Aura tego miejsca oraz bogata ekspozycja smakołyków w różnokolorowych opakowaniach sprawiały, że był to jeden z najbardziej obleganych sklepów, zarówno przez uczniów jak i samych mieszkańców miasteczka. To było miejsce do którego zmierzali. Od razu po wejściu do środka uderzyła w nich fala pozytywnej energii, a fakt, że odwiedzali to miejsce po raz pierwszy zwiększyło ich ekscytację. Dafne zauważając na półce musy-świrusy od razu rzuciła się w ich stronę, wyczarowując torebkę i wsypując do niej znaczne ich ilości. Caroline pokręciła na to głową i skierowała się w głąb sklepu, nie patrząc czy ktokolwiek za nią idzie. Był tu tak ogromny wybór, że chciałaby wykupić cały sklep. Główną rzeczą dlaczego tego nie zrobiła był brak aż tak dużej sumy gotówki. Ostatecznie stwierdziła, że najlepszym rozwiązaniem będzie kupienie wszystkiego po trochu. Błądząc między półkami przemykały jej czasem znajome osoby. Widziała, że Draco stał przy wybuchających cukierkach a Blaise sięgał po diabełki. Gdzieś kątem oka zobaczyła nawet Crabba i Goyla z pełnymi rękami różnych słodyczy. Jej uwagę przyciągnęły dyniowe paszteciki znajdujące się na jednej z wyższych półek. Jako, że nie należała do wysokich osób miała nie lada problem by je sięgnąć.

- Pomóc Ci? - wzdrygnęła się lekko słysząc za sobą czyjś głos. Odwróciła się na pięcie i odetchnęła z ulgą widząc znajomą postać.

- O tak, poproszę - chłopak bez problemu sięgnął po słodycz i oddał go w ręce dziewczyny, która spojrzała na niego z wdzięcznością.

- Następnym razem, może powinnaś wziąć jakeś krzesło, żeby móc sięgnąć, bo nie zawsze znajdziesz kogoś wysokiego w okolicy - mrugnął okiem.

- Cóż, zawsze w akcie desperacji mogłabym wspiąć się po półce - uśmiechnęła lekko przy okazji poprawiając włosy - no dobra to lecę dalej na podbój sklepu- machnęła mu ręką na pożegnanie.

- Poczekaj jeszcze chwilę - Caroline spojrzała na niego lekko zaskoczona, na co chłopak się speszył - Czy mogę Cię o coś zapytać?

- Emm... jasne - Chłopak wziął głęboki wdech i wydech.

- Czy zechciałabyś pójść ze mną na bal? Zrozumiem jeśli jesteś już z kimś umówiona ale...

- Bardzo chętnie z Tobą pójdę Teo- uśmiechnęła się lekko, co wyraźnie go uspokoiło - To... do zobaczenia później - powiedziała i ruszyła dokończyć swoje sprawy

***

Podczas kiedy ślizgoni chodzili po sklepie Crystal wymknęła się ze sklepu. Miała nadzieje że jej współlokatorka kupi więcej słodyczy specjalnie dla niej. Zaczęła iść tam gdzie nogi ją po niosą. Nagle z niewiadomego powodu znalazła się jakiś kawałek od wrzeszczącej chaty przy zmarzniętym jeziorze w zakazanym lesie. Mimo samotności i lekkiego strachu spowodowanym jej pozycją zaczęła podziwiać widoki. Nagle coś zimnego złapało ją za usta i szyje. Próbowała krzyknąć i się wyrwać.

-Spokojnie! To tylko ja a nie jakiś wilkołak.-usłyszała przy uchu głos kogoś kogo by się nie spodziewała.

-Draco! Przestraszyłeś mnie! Ty naprawdę chcesz umrzeć?-odwróciła się gwałtownie. Czy on przypadkiem nie był w sklepie?-Nie ważne... Z racji że jesteś w drużynie to może mi powiesz kto się dostał a kto nie?-zrobiła tak zwane oczy zbitego pieska i zamrugała oczami.

-No niestety ale...-zmienił ton na smutny po czym dodał -dostałaś się!-uśmiech znowu powrócił na jego twarz. Ona na to zaczęła piszczeć z emocji i podskakiwać.

-Skoro już się tego dowiedziałaś to chciałabyś byś pójść ze mną na bal Halloweenowy?-powiedział szybko spoglądając na buty.

-Tak, mogę pójść o ile wcześniej nie przestraszysz mnie na śmierć.- zażartowała lekko. Blondyn jakby ucieszony z jej odpowiedzi spojrzał na nią po czym machnął ręką co miało oznaczać żeby już wracali do zamku. Zaczęła podążać za nim spotykając po drodze Pansy która na pewno będzie zazdrosna kiedy się dowie. 

^^^^

A1.

Ten rozdział został dlatego później opublikowany bo się trochę pomyliłam w obliczeniach.

Następny będzie w sobotę a dlaczego to się dowiecie w następnym rozdziale. Do następnego!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 22, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Different WorldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz