Rozdział 4

20 2 0
                                    

Tego dnia nauczyciele nie potrafili zapanować nad uczniami. Zresztą nie ma się czemu dziwić. To właśnie dziś miała się odbyć wycieczka do Hogsmeade. Korytarz prowadzący do drzwi wyjściowych był całkowicie zapełniony przepychającymi się uczniami. Każdy bowiem chciał jak najszybciej przejść przez kontrolę sprawowaną przez Filcha. Na ich szczęście woźny nie był zbyt zadowolony z przydzielonego mu zadania więc szybko pozbywał się kolejnych nazwisk ze swojej listy.

- Dafne Greengrass - wyczytał ze znudzeniem kolejne nazwisko. Ślizgonka podeszła do niego by po chwili przejść przez drzwi główne. Jakiś czas później została wywołana Caroline.

- W końcu - szepnęła kiedy usłyszała swoje nazwisko. Podeszła do niego pewnym krokiem. Woźny tylko na nią zerknął i powrócił do papierków.

- Imię i nazwisko? - rzucił od niechcenia. Brunetka spojrzała na niego dziwnie.

- Dlaczego zadaje mi pan bezsensowne pytania? - zapytała nie widząc najmniejszego sensu w tym, że wywołał ją po nazwisku i teraz się o nie pyta.

- To standardowa procedura - odburknął.

- Caroline Johnson.

- Klasa?

- Trzecia - odparła. Mężczyzna zaznaczył coś na kartce.

- Możesz iść - Powiedział a następnie przywołał do siebie kolejnego ucznia. Dziewczyna przeszła przez drzwi i zaczęła szukać wzrokiem Dafne. Gdy ją wypatrzyła, co nie było jakimś trudnym zadaniem zwłaszcza, że wszyscy gnali do Hogsmeade, ruszyła w jej kierunku.

- W końcu. - Westchnęła Greengrass. Była ewidentnie zdenerwowana, że musiała tyle czekać. Zielonooka niekoniecznie chciała by jej koleżanka wyładowała na niej swoją frustrację więc postanowiła zmienić temat.

- Ej, bo do Hogsmeade mogą wychodzić uczniowie od trzeciej klasy... - zaczęła.

- Noo...

- W takim razie w jaki sposób młodsi uczniowie załatwią sobie szaty?

- Muszą się zgłosić do opiekuna swojego domu - odpowiedziała jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Wyprzedzając kolejne pytanie rozmówczyni opowiedziała jak musiała ochodzić ze swoją młodszą siostrą do Snape'a bo ta się go bala. Brunetka znacznie bardziej wołała dostawać krótkie i zwięzłe informacje, niż słuchać historyjek, toteż szybko zaczęła się nudzić. Kątem oka zauważyła skradającego się do nich Malfoy'a. Uśmiechnęła się lekko i zaczęła udawać ogromne zainteresowanie historią koleżanki. W międzyczasie chłopak oparł się o drzewo i zaczął się im przyglądać.

- Nie musisz podtrzymywać tego drzewa, Malfoy. Nie zawali się. - Caroline niespodziewanie się odezwała, przerywając tym samym monolog Dafne i zwracając jej uwagę na blondyna.

- Nie był bym tego taki pewien, wygląda jakby miało jakieś 200 lat albo i więcej- powiedział głosem znawcy - Co i tak nie zmienia faktu, że zepsułaś mój świetny plan!- ostatnie zdanie wykrzyknął zrozpaczonym głosem przy okazji padając na kolana i podnosząc ręce ku niebu. Caroline musiała przyznać, że co jak co ale grę aktorską miał opanowaną do perfekcji.

- Musisz się przyzwyczaić, że nie zawsze wszystko będzie się toczyło po twojej myśli Drakuś - Powiedziała brunetka słodkim głosem. "Drakuś" słysząc swój nowy pseudonim złapał focha i skrzyżował ręce na wysokości piersi. Wyglądało to dość komicznie zwłaszcza że nadal klęczał.

Dziewczyny parsknęły śmiechem na co on jeszcze bardziej się obraził, lecz po chwili sam zaczął się niekontrolowanie śmiać.

Po długich oczekiwaniach Crystal w końcu wyszła poza mury zamku. W niektórych momentach naprawdę irytowało ją to że jej nazwisko zaczyna się na "W". Z daleka usłyszała śmiech swoich przyjaciół więc ruszyła w tamtym kierunku.

- Od zawsze wiedziałam, że jesteście nienormalni - westchnęła. Wszyscy w jednym momencie obrócili się w jej stronę, najwidoczniej jej wcześniej nie zauważając. Już na prawdę nie wnikam dlaczego Draco wygląda jakby się wam obu oświadczał ale szczęścia czy coś - po tych słowach chłopak natychmiast wstał i otrzepał się z niewidzialnego kurzu. Zielonooka wykorzystała to i oparła się o niego łokciem.

- Co tak długo? - zapytał nie przejmując się dodatkowym ciężarem.

- Wiesz, zwiedzałam cały Hogwart. - odpowiedziała sarkastycznie Willerbone. Caroline przewróciła oczami. Dziewczyna po chwili kontynuowała swoją wypowiedź - Chodźmy już do Hogsmeade.

- A Blaise? - zapytała Dafne. Dziewczyna zawsze się bardziej troszczyła o innych niż o siebie.

- Nie chce mi się na niego czekać - odpowiedziała i ruszyła do wioski. Reszta wzruszyła ramionami i poszła za nią. Przechodząc przez bramę do Hogsmeade usłyszeli nawoływanie Zabiniego.

- No wiecie co? Żeby na mnie nie poczekać?! - Oburzył się chłopak.

- Zamknęli by nam wszystkie sklepy - odparła beztrosko szatynka.

- Kiedyś się na was zemszczę.

- To był jej pomysł.- Draco wskazał palcem na nią.

- Ej no, miałeś mnie kryć.

- Nic mi o tym nie wiadomo.-skomentował.

Chwilę później wszyscy oglądali gonitwę dwójki ślizgonów. Blaise co chwilę wykrzykiwał coś w stylu ,,zaraz cię złapię" a Crystal za każdym razem się z tego śmiała.
Jej radość nie trwała zbyt długo gdyż w pewnym momencie się przewróciła. Zabini jako wspaniały kolega, zamiast pomóc dziewczynie zaczął ją jeszcze łaskotać.

- Prze...przestań- Crystal próbowała złapać oddech, czego zdecydowanie nie ułatwiał jej, Blaise który wydawał się nie przejmować słowami dziewczyny i w dalszym ciągu ją łaskotał -P...proszę - Na twarz ciemnoskórego chłopaka wkradł się złośliwy uśmieszek.

- Jeśli powiesz, że jestem najwspanialszą osobą jaką znasz to może przestanę - Willerbone w normalnym przypadku odrzuciła by żądanie ślizgona, lecz była w beznadziejnym położeniu, pod groźbą dalszych łaskotek i z przyjaciółmi, którzy nie kwapili się do pomocy jej, ba nawet sami zaczęli by ją łaskotać, postanowiła zgodzić się. Blaise puścił szatynkę i patrzył na nią z wyczekiwaniem.

- Jestem najwspanialszą osobą jaką znasz- powiedziała, gdy miała już stały dostęp do tlenu. - Coś nie tak?- zapytała widząc niebezpieczny błysk w jego oku.

- Miałaś powiedzieć, że to ja jestem najwspanialszy a nie ty - zauważył chłopak.

- Powiedziałam dokładnie to co chciałeś, nie wiem o co Ci chodzi - odpowiedziała z miną niewiniątka.

- Chcesz rundę drugą?

- Później zrobicie sobie tą ,,rundę drugą" , teraz idziemy- wtrąciła się Caroline zwracając ich uwagę - O, widzicie mnie? Cóż byliście tak zajęci, że aż szkoda było wam przerywać ale tak jak wcześniej wspomniała Crystal, zamkną nam wszystkie sklepy.

- Ale...

- Mam to gdzieś, idziemy - Draco odwrócił się na pięcie ciągnąc za sobą Car i Dafne. Chcąc nie chcąc, pozostała dwójka musiała się za nimi udać.

- Ty się tak nie ciesz, jeszcze się policzymy- mruknął Zabini, spoglądając na koleżankę.

- Zobaczymy...

^^^^^^^

A1 i A2 

Jak widać na razie udaje się nam publikować regularnie. Za ewentualne błędy przepraszamy, mamy nadzieje że się spodobało i do następnego rozdziału!

Different WorldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz