Rozdział dedykowany dla oliwia12309
_____________EMILY POV.
Obudziałam się w nieznanym mi miejscu. Po otworzeniu oczu od razu zauważyłam obok siebie Lokiego. Wpatrywał swoje szmaragdowe oczy we mnie i można było w nich zobaczyć ulgę.
- Jak długo spałam? - spytałam.
- Prawie cały dzień - przyznał Laufeyson.
- No nieźle - przyznałam.
- Tak myślałem, że zaraz się obudzisz, dlatego przyniosłem Ci coś do jedzenia - wskazał na stolik obok łóżka.
- Dzięki - powiedziałam i zaczęłam jeść.
Po zjedzonym posiłku razem z niejakim Torstenem Prawym zaczęliśmy iść do pałacu.
- Wypoczełaś? - zapytał Loki przerywając panującą ciszę.
- Tak - odpowiedziałam. Nie chciałam mu mówić, że tak naprawdę od podania leku nie spałam. Niby ta cała Eleonora powiedziała, że po tym zasnę, to tak się nie stało. Byłam jakby to ująć... W pewnego rodzaju śpiączce. Przez cały czas słyszałam co się wokół mnie dzieje. I właśnie to nie daje mi spokoju. Nie mogę zapomnieć o tym co powiedział Loki. Ciężko jest mi uwierzyć w to, iż mnie kocha.
- Słuchasz mnie? - z zamysleń wyrwał mnie głos Lokiego.
- Tak tak.
- Nie słuchałaś - przyznał.
- Eee, no nie - Jelonek się zaśmiał, a ja zaraz z nim.
- O czym tak myślałaś? - zapytał. No i po mnie. Przecież nie powiem mu, że słyszałam jak mówi, że mnie kocha, bo będzie niezręcznie. A ja sama nie wiem co czuję. Chyba też go kocham. Ale chcę najpierw poukładać swoje uczucia.
- O naszej wyprawie - skłamałam. Mam nadzieję, że nie wyczuł, iż kłamię - No wiesz, o tym co nas może spotkać u kresu.
- Tak, też cały czas o tym myślę - powiedział.
LOKI POV.
- Cisza! - zawołał Torsten - Słyszycie to? - zapytał, po czym wskazał na obiekt przed nami - Znacie Volunda Niesfornego? - pokręciliśmy przecząco głowami.
- Volund Niesforny zwany Trzęsiwłócznią z Nidavelliru. Znakomity mag-kowal, znany ze swego krewkiego charakteru. Mieszka z dal od morza, w grocie pod górą Dymny Szczyt przy korzeniu Yggdrasila. Czasami też przebywa tutaj - ponownie wskazał na obiekt przed nami. Obiektem tym była jakaś jaskinia, z której wydobywały się dźwięki wykuwania jakiegoś narzędzia. Zajdziemy do niego. Stworzy dla was zbroje, które przydadzą się podczas kresu wyprawy - rzekł.
- Po co nam zbroje? - spytała Emily.
- Jesiona świata pilnuje pewien stwór. Nigdy nie wiadomo czy nie zaatakuje. Jego zadaniem jest wykrywać zagrożenie i to od niego zależy czy uzna was za nieprzyjaciela czy też nie - wyjaśnił.
Po chwili weszliśmy do owej jaskini. Dobrze, że mamy jeszcze soczewki, które pozwalają nam widzieć w ciemności.
- My w sprawie wyprawy - rzekł Torsten. Kowal jedynie przytaknął głową i gestem ręki wskazał abyśmy szli za nim. Mam coraz większe wrażenie, że wszyscy wiedzieli o tej wyprawie prócz mnie.
Po pomiarce i kilku godzinach wykuwania, nasze zbroje były gotowe. Ponoć mają być odporne na każdy żywioł i uniemożliwiać jakikolwiek kontakt nosiciela z bronią przeciwnika.
CZYTASZ
W Obliczu Prawdy
ActionDruga część "Na Skraju Przeznaczenia" "Ludzkie losy łączą się pomimo dystansu czasu spaja je zew odbijającego się echa poprzez wieki" Od pokonania Laufey'a mija pięć lat. Loki przejmuje władzę nad Jötunheimem i całkiem dobrze sprawuje się jako król...