❄ ROZDZIAŁ 25 ❄

209 13 1
                                    

LOKI POV.

Nazajutrz rano obudziłem się wtulony w Emily. Uśmiechnąłem się na jej widok. Chciałbym już codziennie mieć takie poranki. Jednak ten jest moim pierwszym i zapewne ostatnim.

- Myślałam, że sobie poszedłeś, po tym jak zasnęłam - powiedziała Emily jeszcze zaspanym głosem. Nawet nie zauważyłem, że już wstała.

- Prawdę mówiąc i tak bym się nie wydostał z tego pomieszczenia. A to wszystko przez Hoguna, a dlatego, że nas tu zamknął - powiedziałem.

- Powiedz mi jeszcze dlaczego to zrobił - odparła.

- Rozmawiał pewnie z Thorem - rzuciłem obojętnie.

- Faktycznie dużo to wyjaśnia - dziewczyna przewróciła oczami - Dobra, było miło i wogóle, ale teraz stąd idź i daj mi trochę odpocząć.

- No już wychodzę - powiedziałem podnosząc ręce w geście obrony. Zabrawszy swoje rzeczy, opuściłem komnatę Birch.

❄❄❄

Po śniadaniu wraz z Hogunen ruszyliśmy w stronę morza. To właśnie za nim znajduje się jeden z korzeni Yggdrasila - Jesiona Światów.

- Aby przejść przez morze musicie wrzucić do jego wód coś czego już nie potrzebujecie, ale może przydać się innym - powiedział Hogun i odszedł zostawiając nas z zagadką do rozwiązania.

- Nie rozumiem jego słów - rzekła Emily - Co musimy zrobić? - spytała.

- Musimy wrzucić do morza coś czego już nie używamy, a może przydać się innym - wyjaśniłem jej - Nie wiem jak Ty, ale ja czegoś takiego nie mam - powiedziałem.

Emily wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała, lecz po chwili mina jej zrzędła. A było to spowodowane widokiem węża, który pęłznął w naszym kierunku. Za pomocą swojej mocy przegoniłem go spojrzałem na dziewczynę, która patrzyła teraz na mnie z uniesioną brwią.

- Naprawdę nie nasz nic do oddania? A ten sztylet co zawsze nosisz za plecami? Nigdy go nie użyłeś - stwierdziła. Ma rację. Wyjąłem go i wrzuciłem do wód morza. Przed nami pojawiło się przejście. Kolejny portal przez który przechodzimy podczas tej wyprawy.

Nim się obejrzeliśmy, byliśmy na miejscu. Nasz punkt docelowy - Yggdrasil.

Pień tego drzewa opiera się na trzech korzeniach, z których jeden przechodzi przez Asgard, drugi przez Midgard, a trzeci przez Helheim. Pod korzeniem asgardzkim znajduje się święta Studnia Urd, nad którą mieszkały trzy Norny (Nornor), nad którymi mocy nie mieli nawet bogowie, i które każdego dnia podlewały drzewo wodą z pradawnego źródła, aby jego gałęzie mogły się zielenić; natomiast pod korzeniem midgardzkim leży źródło (lub studnia) Mimira.

Po drzewie (a więc między światami) poruszał się przenoszący wieści posłaniec, którym była wiewiórka o imieniu Ratatosk. Na szczycie drzewa siedział ogromny orzeł (na którego czole usadowił się jastrząb), który podmuchem swoich skrzydeł powodował powstawanie wiatrów nad światami. Korzenie Yggdrasila przechodzące przez Niflheim były podgryzane przez smoka Níðhöggra. Żyjąca również na szczycie drzewa Yggdrasil koza Heidrun zjadała jego liście. Cztery jelenie, wśród nich Dvalin, żywiły się korą drzewa.

Wokół tego drzewa zawsze coś się dzieje. Nie można powiedzieć, że nie. Życie toczy się tutaj swoimi prawami.

- Teraz mamy wypowiedzieć to zaklęcie od Surtura? - spytała Emily. Przytaknąłem głową. Wyjąłem z kieszeni skrawek papieru i zacząłem czytać na głos:

U kresu wyprawy jesteście
Zdaliście wszytko w tym teście.
Rodzinę odzyskać już czas
Niech czas już nie dzieli was.
Rodzina...
Odzyskać ją możesz teraz
Przyjaźń...
Nie istnieje dopóki w nią nie uwierzysz
Miłość...
Nigdy nie można jej przewidzieć,
Ma swoje prawa.
Loki, Bogu Kłamstw
Taki los twój jest spisany.

W Obliczu PrawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz