Rozdział 14

135 13 5
                                    

Gdy Ahsoka wreszcie zmusiła się do otworzenia oczu, jej gałki oczne zalała jaskrawa biel szpitalnego sufitu. Szybko zamknęła je z powrotem, by światło nie oślepiło jej zupełnie. Odczekała kilka sekund, podczas których wyostrzyła pozostałe zmysły. Ostrożności nigdy za wiele. W końcu udało jej się delikatnie uchylić powieki, a następnie zupełnie już przytomnie usiąść na pryczy i rozejrzeć się wkoło. W tej samej chwili do szpitalnej sali wszedł mężczyzna. Na oko miał trochę mniej niż trzydzieści lat, ciemne blond włosy i niebieskie oczy. W jego rysach twarzy i w Mocy dostrzegła pewne podobieństwo do Anakina, co w pierwszej chwili lekko ją zszokowało.

Oczywiście wiedziała o Luke'u i Leii. Gdy tylko wróciła do siebie po odmrożeniu z karbonitowej pułapki zaczęła nadrabiać braki w zakresie historii Galaktyki. Miała na to sporo czasu, bo nim znaleźli Ezrę minęło ładnych parę miesięcy dryfowania w kosmicznej pustce, gdzie nie było zbyt wiele do roboty. Sprawę ułatwiał dodatkowo fakt, że Luke Skywalker nie krył się z tym, że Darth Vader był jego ojcem, a chociaż o prawdziwym pochodzeniu Leii może nie było aż tak głośno, to wystarczyło trochę pogrzebać i sprawdzić datę adopcji przez Baila córki, o której przecież wiedziała. Nie spodziewała się jednak, że kiedykolwiek ujrzy potomka Anakina Skywalkera na własne oczy. Po prostu… należeli do innych światów i to spotkanie nie powinno mieć miejsca.

– Luke Skywalker? Nie spodziewałam się tego – mruknęła, gdy już zdążyła opanować zdumienie.

– Znasz moje imię, lecz ja nie znam twojego – odparł na to Mistrz Jedi, z uwagą studiując wygląd Togrutanki, jakby próbował ją sobie przypomnieć. Powolnie podszedł do stołka obok pryczy kobiety i usiadł, nie spuszczając z niej wzroku.

– Gdybym powiedziała ci, że byłam Fulcrum zmieniłbyś zdanie, bo ta nazwa na pewno obiła ci się o uszy, – stwierdziła. – ale rozumiem, że nie o to ci chodzi.

– Byłbym wdzięczny, gdybyś ujawniła mi swoje… prawdziwe dane. Oszczędziłoby to sporo komplikacji – przyznał. Nie dał tego po sobie poznać, ale chyba lekko zaczynał go denerwować opór wrażliwej na Moc kobiety.

– Wybacz, przyzwyczajenie z wojny – rzekła ze skruchą. – Spędziłam trochę czasu w karbonicie, cały czas jeszcze oswajam się z myślą, że to koniec.

Luke doskonale rozumiał, co to być rzuconym w wir wojny i wiedział, że w takich czasach niełatwo jest zaufać. Jeśli Togrutanka mówiła prawdę, w co był skłonny uwierzyć, dobrze wiedział, co musi teraz odczuwać.

Na chwilę zapadło milczenie, aż wreszcie Ahsoka się przemogła.

– To raczej za wiele ci nie powie, o co skrzętnie postarali się imperialni, ale moje imię to Ahsoka Tano.

Z uwagą obserwowała reakcję Skywalkera na swoje nazwisko, ale chyba rzeczywiście nie wiedział niczego o swoim ojcu. Trudno. Nie czas na wyjaśnienia.

– Musimy jak najszybciej powstrzymać Thrawna, nim zrobi coś naprawdę złego! – powiedziała głośno mistrzyni Je'daii. Musieli się śpieszyć. Nie miała pojęcia, ile przesiedziała w szpitalu po zatruciu się oparami ze statku, ale czuła, że było to stanowczo za długo. Nie myliła się.

– Za późno – Luke westchnął przeciągle. – Przechytrzył nas. Nasze siły specjalne oczekiwały na prom T-6, zgodnie ze wskazówkami zaginionego Jedi Ezry Bridgera, jednak Wielki Admirał musiał zmienić swój środek transportu gdzieś na Zewnętrznych Rubieżach. Przyleciał i wyleciał niezauważenie, zgromadził całą Radę Moffów i przejął nad nimi kontrolę. Zmobilizował i przegrupował pozostałości floty, zebrał ochotników i sojuszników z dotąd wiernych Imperium planet i ogłosił powstanie Drugiego Imperium, ku chwale Imperatora.

✓Ahsoka III - W nieznane |WT|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz