~ Perspektywa Nyi ~
Kiedy w końcu udało mi się przecisnąć przez tłum ludzi, których jakby nagle namnożyło się, wyszłam z autobusu. Poprawiłam na szybko skórzaną kurtkę – bo niestety połowa października już minęła i jak na jesień przystało, zaczęło robić się coraz chłodniej – i ruszyłam przed siebie, kierując się w stronę dobrze mi znajomego domu. Kiedy dotarłam pod bramę, szybko wcisnęłam przycisk do domofonu, chcąc już jak najszybciej znaleźć się w rezydencji i jak najdalej od tego cholernego wiatru, który postanowił tak wiać, że człowiek ledwo co utrzymywał się na własnych nogach.
— Błagam, niech przestanie w końcu tak piździć... — mruknęłam do siebie, czekając, aż w końcu usłyszę głos mojej przyjaciółki i znajome kliknięcie.
— Wchodź, skarbie! — powiedziała radośnie Sky, po czym usłyszałam, jak bramka się otwiera.
— Dzięki, słońce! — odpowiedziałam jej jeszcze, po czym szybko, wręcz biegiem, poszłam pod drzwi wejściowe, gdzie czekała na mnie już czerwonowłosa.
— Heja — przywitała się ze mną, kopiąc mnie delikatnie w tył uda, kiedy przechodziłam obok niej w progu.
— Hej, co tam?
— Nic takiego, ściągaj już te buty i kurtkę i chodź — zażądała rudowłosa, wręcz wydzierając mi z ręki niewielką torebkę, abym się pospieszyła.
Skylor Chen, kulturalna i niezwykle czarująca jak zawsze.
— I zrobiłam ci już kawę! Jest u mnie w pokoju! — krzyknęła do mnie już z połowy korytarza, dobrze wiedząc, że ten argument jest i już na zawsze pozostanie najskuteczniejszą metodą, aby mnie do czegoś zmusić albo przekonać.
Chwilę później już siedziałyśmy obydwie w jej pokoju na jej łóżku, opierając się plecami o ścianę, na której wcześniej zielonooka oparła kilka poduszek, aby było nam wygodniej. Na krześle niedaleko stał talerzyk z jakimiś słodkościami, najprawdopodobniej wykonane przez samą Sky, bo była niezwykle utalentowaną kucharką. Natomiast ja już w dłoniach trzymałam kubek gorącej kawy, której ciepło niezwykle przyjemnie pieściło moje zmarznięte ręce.
— Gadaj — powiedziałam po chwili, biorąc łyk mojego małego błogosławieństwa w postaci kawy. Odkąd tylko zobaczyłam ją w progu drzwi, widziałam, jak bardzo rozradowana była Skylor. Znałam ją już tyle lat i bez problemu mogłam stwierdzić, że ją po prostu rozsadzało, żeby mi o czymś powiedzieć — Wiem, że tylko na to czekasz — zaśmiałam się delikatnie pod nosem, dając teraz mówić Sky.
— Cholera, to Hastings — rozmarzyła się dziewczyna, a ja tylko sączyłam moją kawę, patrząc na nią z boku. Nigdy nie widziałam, żeby jakikolwiek chłopak – a Chen była już z wieloma – tak wpływał na nią. To było niepodobne do niej.
Miałam tylko nadzieję, że nie zakochała się tak na poważnie, bo w liceum to może być jedne z gorszych przeżyć. Nigdy nie wiadomo, kiedy chłopakowi się znudzisz, on zacznie się oglądać za innymi albo kto wie jeszcze jakie inne rzeczy, pozostawiając cię ze złamanym sercem tylko dlatego, że ci na nim zależało. Trochę bardziej niż powinno.
Byłam zdania, że wchodzenie w związek na poważnie w tym wieku czasem było bez sensu, ale co ja tam mogę wiedzieć.
Nie to, że nie chciałam, żeby Sky się kiedykolwiek zakochała i nie zaznała tego uczucia. Wręcz przeciwnie. Pragnęłam tego i to bardzo. Jednak nie chciałam, żeby zdecydowała się obdarzyć tym wyjątkowym uczuciem kogoś, kto na nie nie zasługuję i żeby moja cudowna Skylor Chen miała złamane serce przez jakiegoś dupka.
CZYTASZ
Ninjago High School Tales~ // Zawieszone//
FanfictionNastoletnie życie w liceum nie jest łatwe. Burza hormonów i tyle problemów, które uprzykrzają ci życie, że myślisz, że gorzej już być nie może. Później o dziwo okazuje się, że jednak może! Jednak nie zawsze jest aż tak źle. To tutaj znajdujesz osob...