1 {Ciąg dalszy}

1K 88 8
                                    


– Więc...

Jesteśmy tam, gdzie ostatnio nas widzieliście, dokładnie w tym samym miejscu, stojąc i malując ściany.

– Chcesz mnie zabrać do łóżka? – pytam niepodobnie do siebie.

– Więc pójdziemy do łóżka, zanim ty mi powiesz, co do mnie czujesz? Albo nim w ogóle się pocałujemy? Nie całowałem cię od miesięcy.

Trochę chcę mu wypomnieć, że to jego wina, ale wtedy on mógłby powiedzieć, że to moja wina.

– A więc chcesz się całować? – uśmiecham się.

– Cholera, dziewczyno, zawsze chcę cię całować.

– Zamiast tego cię przytulę, koleś.

– Chyba po raz pierwszy mnie o tym informujesz.

– Koniec gadania.

I go przytulam z całej siły, potrzebując jego bliskości. Może nie jestem tak pewna siebie jak zawsze, ale to dlatego, że nie spodziewałam się, że to się jeszcze wydarzy.

Luke opiera brodę o czubek mojej głowy i obejmuje mnie równie mocno, co ja go. Jest opanowany, w jakiś sposób także zdystansowany, ale ciepły.

– Boisz się? – pytam.

– Czego, Gina?

– No nie wiem, że cię zawiodę i się rozstaniemy tak na stałe i że będziesz miał poczucie zmarnowanego czasu, znowu i że nie zmieniłam się tak bardzo, jakbyś tego oczekiwał i że masz teraz takie oczekiwania, że rozczaruję cię do kwadratu.

– Moim jednym oczekiwaniem było to, żebyś umiała o siebie zadbać bez polegania na cudzym koncie.

A dzieci?
Ślub?

Czy już powinnam o tym z nim rozmawiać? Czy tym go za bardzo przerażę? Czy w ogóle tego chcę? Czy on jeszcze tego chce, czy już z tego zrezygnował, dlatego tu jest?

Dopiero się spotkaliśmy, to za dużo pytań na pierwszy dzień i wspólne chwile, zajmiemy się tym później.

– Nie zrobiłam tego dla ciebie – nie wiem, dlaczego to mówię. Wiem za to, że brzmi to źle.

– Nie masz pojęcia, jak mnie to cieszy.

*

Malowanie przy muzyce Taylor Swift i innych moich ulubionych artystów przyprawia go o bardzo szeroki uśmiech. Robimy konkurs na to, które z nas pomaluje więcej ścian i muszę przyznać, że gram nieczysto, bo staram się go rozproszyć moim śpiewem i ruchami. On także nie chce grać czysto i zdejmuje koszulkę. Nie widziałam jego umięśnionej klaty całe wieki i zdecydowanie zaczynam przegrywać. Dlatego koniec końców sama zdejmuję z siebie koszulkę.

– Jesteś niemożliwa.

Mam czas, mogę trochę zaszaleć, dlatego odpuszczam na chwile malowanie i podchodzę do niego od tyłu. Próbuje obejrzeć się przez ramie, ale nie za wiele widzi gdy ponownie się do niego przytulam.

– Ja teraz maluję, a ty, co? Chyba wygram ten konkursik.

Gryzę go w ucho. Masuję dłońmi jego mięśnie..

– Gina..

Zdejmuję z niego jedną rękę, żeby rozpiąć stanik i sprawić, że poczuje na plecach coś innego niż materiał.

– Nie śpieszy ci się z otwarciem lokalu?

– Dzisiaj i tak go nie otworzę, więc mogę porobić coś innego..

Moja dłoń przesuwa się niżej, aż do brzegu jego spodni..

– Chodziło mi o to..

Łapie moją dłoń i jestem pewna, że ją odsunie, ale tylko dociska do siebie mocniej. Całuję go w bark, zachęcając, pobudzając..

– Idziemy na twój materac? Ściany są mokre..

To mnie rozbawia.

– Więc teraz już seks jest na miejscu?

Obraca głowę, żeby spojrzeć w moje oczy.

– No chyba, że materac jest wypchany kasą jednego z twoich byłych facetów – patrzy na mnie podejrzliwie, a może to tylko średnio zabawny żart.

– A co, podoba ci się pomysł spania na pieniądzach?

– Podoba mi się pomysł spania z tobą.

– Słodko – nie mogę się nie szczerzyć – Bardzo słodko jak na ciebie. Robisz się na starość słodki?

– A ty na starość nie śpisz na pieniądzach? – odpowiada równie zgryźliwie.

– Zdradzę ci tajemnice – staję na palcach, żeby dosięgnąć jego ucha – Wybrałam zamiast tego zajebistego faceta, z którym żadna kasa nie może się równać.

Wybucha śmiechem.

– Zajebistego? To tak się jeszcze mówi?

– Nazwałeś mnie starą, musiałam temu zaprzeczyć.

Całkowicie obraca się do mnie przodem.

– Nie chcę tu spać, jedźmy do mnie, do domu.

Nigdy nie myślałam, co by było, gdyby wydarzyło się to, co się właśnie dzieje.

– Do domu w sensie twojego domu?

To brzmi oskarżycielsko, jakbym chciała, żeby od razu nazwał to miejsce naszym domem, bo nie mam własnego i obwiniała go, że tego nie robi.

– Myślałem, że to będzie nasz dom.

– A nie sądzisz, że powinnam wynająć coś dla siebie? Utrzymywać się na jakiś rachunek przez własny czas?

– Możesz ogarniać moje rachunki – stwierdza tak po prostu.

Mamy tyle do ustalenia...

– Gina, na który etap związku chcesz wskoczyć? – dobre pytanie – Randki? Wspólne mieszkanie? Rozmowy telefoniczne? Wspólne weekendy? Gotowanie dla siebie?

– Ty miałeś czas, żeby to przemyśleć, ja nie. Ty wiesz, czego chcesz. Ja wiedziałam, że chcę tylko ciebie. Znowu różnice, co?

– Mogę ci zostawić wszystkie domowe obowiązki, skoro tak bardzo chcesz się w nich sprawdzić i grać obojętnego współlokatora na te wszystkie odpowiedzialne rzeczy.

– Dałbyś radę? Nie doprowadziłoby cię to do szału? – nie mogę się nie uśmiechać.

– Cholera, jeśli to sprawi, że ze mną zamieszkasz to dam radę.

– No to ustalone. Przyjechałeś ciężarówką? Mam kupę rzeczy.

Wyjmuje z kieszeni kluczyki.

– A ile mam niby samochodów?

– Więcej niż ja, prowadzę – i zabieram mu kluczyki z dłoni.

– Chyba musimy się najpierw ubrać, zanim opuścimy lokal.

Patrzę na materac, rzucam kluczyki na ziemie.

– Skoro to ostatnia noc na nim, niech będzie warta zapamiętania..

Luke

Nie zmieniła się tak bardzo, jak myślałem i to jest zdecydowanie dobra wiadomość.

Side by side {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz