6 Podróże małe i duże

626 66 5
                                    




Powiedzmy sobie szczerze przez całe życie normalnością dla mnie było to, że mogę robić, co chcę i kiedy chcę, ale niekoniecznie z kim chcę, ponieważ jak już wiemy moja siostra wybrała nieco inne życie. Własna restauracja jest trochę zostaniem przy tym, że będę żyć jak chcę. No bo gdzie tak żyć, jak nie na swoim? Jest to trochę dla mnie jak duża przygoda, której się nie spodziewałam, ale bardzo chcę, żeby była jak najbardziej godna zapamiętania. Muszę przyznać, że mam problem z siedzeniem na tyłku przez bardzo długi czas. Staram się teraz dobrze gospodarować pieniędzmi, no bo znam już ich koniec, póki nie zacznę zarabiać, ale jak zawsze są dla mnie jakieś 'ale'. Na przykład od kilku dni szukam miejsca, do którego mogłabym trochę uciec i przeżyć ostatnie wakacje przed otwarciem restauracji, a raczej przed zaczęciem szukania kucharzy. Mam już siostrę, z którą będziemy na początek obie kelnerować, przyjmować gości, tworzyć rodzinną atmosferę. Nie wiem, czy dam radę być szefową i kelnerkę i nie wiem, co będę lubiła bardziej. Mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć sukces i docenię bycie szefową. Szefową, która potrafi zrobić coś, czego wszyscy od niej oczekiwali, a nawet więcej. Urodziłam się po to, żeby przejąć rodzinny biznes, może właściwie bycie na czele ekipy to mój życiowy cel. No cóż, chyba brakuje mi profesjonalnego słownictwa.

– Co robisz? – całuje mnie w głowę, wpadając do salonu.

Luke zagląda mi przez ramię, a ja szybko zamykam komputer.

Obracam się, żeby zobaczyć jego reakcje. No i widzę zmarszczone brwi i szybko narastające zdenerwowanie.

Zawsze miał powody mi nie ufać i przez większość naszego wspólnego związku żyliśmy w bańce i chyba teraz żyjemy w kolejnej, nieco zbyt idealistycznej i ta chęć tej podróży może to wszystko popsuć. Powiedział, że zabierze mnie na wakacje, a ja nawet nie wiem, czy chcę, żeby ze mną jechał, co może być powodem do prawdziwej awantury. Przez wiele lat podróżowałam sama i poznałam wielu ludzi, którzy polubili mnie na tyle, że zapraszali mnie ponownie. Nie mówię płynnie w wielu językach obcych, ale dogadam się tyle o ile. Często też ktoś odwiedzał mnie w moim mieszkaniu w Bostonie. Tak, Luke nie zna mnie z tej strony, a ja nie za wiele opowiedziałam wam o moich innych znajomych, czy wymienianych z nimi wiadomościami. Jest ogromna przepaść pomiędzy mną z nim, a mną z innymi ludźmi, co chyba zauważył przy swojej mamie. Jednak pamiętajmy, że zakochał się we mnie, pomimo mojego rzygania na niego i wielu innych niezbyt komfortowych rzeczy, na przykład seksu z Brazylijczykiem. Do Brazylii mnie chyba nie puści, a to byłby prawdziwy wyraz zaufania.

– Nic.

Nie satysfakcjonuje go moja odpowiedź, zabiera mi komputer nim zdążę zareagować.

– A co jeśli chciałabym ci zrobić niespodziankę?

– Powiedziałem ci, że zabiorę cię na wakacje – nie użył przekleństwa, więc chyba czeka na moje tłumaczenie – Teraz nie mogę, ale... – patrzy na mnie pełen wyrzutów – A ty możesz?

Nasz związek jest pod tym względem dziwny, bo wiem, że on nie ma kasy, a przynajmniej nie takiej kasy, jak ja, ale ani ja, ani on nie wiemy ile mamy pieniędzy. Okej, może powiedziałam o zerach na koncie. Wspólne życie jest dziwne i bardzo wielu rzeczy się trzeba nauczyć.

– Nie bój się..

Przewraca oczami.

– Boisz, że mi się znudziło, co? – może jestem nieco wkurzona – Nawet nie chciałam cię ze sobą zabrać – okej, to typowa Gina, która zawsze przegina.

– Więc ja ci się znudziłem?

– Och, ty mój zazdrośniku – kpię – Tak bardzo mnie kochasz, że byś sobie życia beze mnie nie ułożył, że zawsze byś kochał kogoś mniej niż mnie.

Już ma się odezwać i zapytać, co ja pierdolę.

– Bo ja cię tak właśnie kocham, zazdrośniku – uśmiecham się do niego – No i co? Głupio ci teraz?

– Dalej mi nic nie wyjaśniłaś – ma te samą minę, co przed chwilą.

Obracam się bardziej do niego.

– Szukam miejsca, gdzie mogłabym pojechać przed rozpoczęciem poszukiwania kucharza i samym otwarciem..

– Beze mnie – nie tworzy pytania, tylko od razu rzuca stwierdzeniem.

– No bez ciebie, bo masz prace – czy to nie oczywiste – Dużo kiedyś podróżowałam sama.

– Mogę przypomnieć, co najmniej dwie sytuacje, gdy nie skończyło się to dobrze. Brazylia, Thomas.

– Nie mogłeś się powstrzymać, co? – warczę – Żeby w końcu mi to wypomnieć?

– Czy my się właśnie kłócimy? – pyta bardzo zaniepokojony – Bo gdy zaczynamy to nie możemy skończyć, dopóki się nie rozstaniemy..

– Do tego prowadzi moja chęć podróżowania? Zawsze będę chciała to robić. Nigdy nie chciałam z tego żyć, nie kręci mnie dzielenie się tym z ludźmi. Wynajdowanie najlepszych opcji, prowadzenie bloga czy instagrama, chcę to robić dla siebie i po swojemu, a nie z telefonem w dłoni.

– Daj mi pięć minut – i mnie zostawia.

Chyba nie pójdzie wziąć wolnego byleby tylko ze mną pojechać, to by było głupie. Nie musi tego robić, dobrze podróżuje mi się samej i naprawdę, jeśli mam kiedyś to zmienić to tylko gdy będziemy mieli dzieci. Ah, te dzieci. Gina i dzieci, to zdecydowanie mnie jeszcze przeraża. Na ten rodzaj przygody nie jestem gotowa. Chciałabym, żeby poklepał mnie teraz po głowie i powiedział, a leć sobie, jakby tak zrobił to bym szybciej zatęskniła, a tak chcę mu trochę zrobić na złość. Może powinnam to powiedzieć na głos, żeby wiedział. Ale ja lubię podchody i nie chcę wszystkiego mówić wprost. Wiem, może tak by było lepiej, nie byłoby źródeł niepewności, ale lubię gonitwę. Może to źle brzmi, ale lubię to w związku, te ciągłą chęć zadowolenia drugiej strony. Może małymi rzeczami, może lodem na obiad, zamiast prawdziwego obiadu, ale lubię ten element zaskoczenia. Czy chcę za nim tęsknić? Nie. Czy będę? Na pewno. Czy do niego wrócę? Jestem moim cholernym domem i nie mam tu na myśli tego budynku, w którym w końcu mam swoje miejsce, a go całego.

Wraca mniej więcej po czasie, co zapowiedział. Minę ma niejasną, co jest frustrujące. Nie jestem w stanie przewidzieć, co zrobi. Czasem widać po nim, że przeżył więcej życia niż ja, ale zarazem nie sądzę, żebym przeżyła mniej od niego. W szczególności, że po raz pierwszy pokochał mnie, gdy miał trzydzieści lat, a ja mam ich dwadzieścia cztery.

Czy to znaczy, że będę dłużej kochać?

Cóż nie, bo będę kochać tylko go.

– Jedź – mówi.

Otwieram szeroko usta.

– Jedź, Gina.

– Dzięki, kurwa, za pozwolenie – wyrzucam z siebie – Naprawdę mogę? – łapię się dramatycznie za pierś.

Wzrusza ramionami.

– Jedź, jak powiem 'nie', ty tym bardziej polecisz, a tak sam zasiałem ziarno niepewności, co?

Rzucam w niego poduszką, a on ją łapie rozbawiony.

– Chodź, jedziemy do Hull, przespacerujemy się nad oceanem i zjemy owoce morza.

– Co?

– Tam właśnie zamierzałem cię zabrać, gdy zaszedłem cię od tyłu – ocenia moje ubranie – Przebierasz się? Czy jedziesz tak?

Biegnę do góry bez słowa, aby pięknie się dla niego wyszykować. Moją myślą tego wieczoru jest, że mniejsza przygoda nie jest gorsza od tej większej i informuje go o tym pomiędzy jednym, a drugim pocałunkiem przy zachodzącym słońcu na plaży. Nie powstrzymuje mnie to jednak przed zakupem biletu do Nowej Zelandii na jutrzejszy dzień. I co? Źle robię? A kto niby ma mnie prawo oceniać, skoro on tego nie robi?

Side by side {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz