2 {Przeprowadzka}

813 86 7
                                    


– Nigdy nie zwróciłem uwagi na to, że masz tyle rzeczy – stwierdza wnosząc kolejny z moich kartonów – Gdzie ja to wszystko pomieszczę?

– Zmieściło się w garażu Gavina zmieści się i tutaj.

– Kochanie, tutaj musimy to rozpakować – mówi do mnie jak do idiotki.

– Lubisz niektóre z tych rzeczy, w szczególności te do kuchni.

– Za to nie ma szans, że moja szafa to pomieści – podsumowuje.

– Masz kilka wolnych pokoi, zróbmy z jednego garderobę – proponuję – W końcu skoro to ma też być mój dom..

Patrzy na mnie podejrzliwie i chyba sam nie do końca jest na to gotów, odkąd się tu wprowadził to był tylko jego dom. Może miewał tu kobiety, ale nigdy nie w taki sposób jak mnie. To mnie uspokaja i przypomina, że to trudne dla nas obojga.

– Chcesz garderobę, tak?

– Czy nie to właśnie powiedziałam, koleś? – pstrykam go w nos.

– I ja ci mam ją zrobić? Może jeszcze zmienić kolor ścian? Kupić duże lustro?

– O świetnie, skoro już o tym pomyślałeś to zmieniłabym też te kanapę – właśnie na niej siadam – Mam miłe wspomnienia, ale..

Patrzy na mnie, jakbym postradała rozum i nie mogę się powstrzymać, wybucham śmiechem.

– Żałuj, że nie widzisz swojej miny – klepię go po policzku – Żartowałam z tą kanapą, ale rzeczy nie wyrzucę. Idę poszukać mebli do garderoby.

– Stać cię?

– Więc chcesz porozmawiać o finansach, bobie budowniczy?

Szybko wstaję po laptopa i wracam do niego na kanapę. Pokazuję mu stan mojego konta i nie odrywam wzroku od jego twarzy, bo to zabawny widok, gdy rozumie, że mogę sobie pozwolić na kilka rzeczy.

– Czy to nie dobrze, że chcę kawałek tej kwoty wydać na ulepszanie naszego gniazdka?

– Muszę to przetworzyć – stwierdza.

– To, że moje konto ma jeszcze trochę ponad sześć zer?

– Chodź tu, złośnico – odstawia komputer i sadza mnie sobie na kolanach – Naprawdę nie obchodzi mnie stan twojego konta – przytula mnie mocno do siebie – Póki nie ma tam cudzych pieniędzy, rzecz jasna.

– Rzecz jasna – powtarzam po nim.

– Naprawdę się wprowadziłaś i naprawdę mówisz o garderobie.

Już raz kiedyś o tym rozmawialiśmy i wypłynął temat dzieci. Czy powinnam go teraz poruszyć?

– Naprawdę chcesz tu mieszkać.

– Cóż, zawsze lubiłam ten dom bardziej niż się do tego przyznawałam – klepię go w udo – Zadowolony?

– Średnio, bo naprawdę nie wiem, gdzie to wszystko zmieścimy...

Wybucham śmiechem.

– Znajdę miejsce, coś poprzestawiam, pozamieniam..

– W co ja się wpakowałem?

– Kochanie, mamy wypakowywać rzeczy...

– Później.

I mnie całuje.

Robi to czasem w naprawdę zaskakujących momentach, jakby nie mógł uwierzyć, że tu jestem i musiał to sobie uświadomić pocałunkiem, nadrobić zaległości.

Side by side {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz