05. niebieskie dżinsy

375 37 33
                                    

twenty one pilots - my blood

Pietro siedział na kanapie, ostrożnie ustawiwszy stopy na ziemi. Posiniaczone wnętrza ud, obtarte, sine łydki i spuchnięta lewa kostka nie opowiadały chlubnej historii.

- Tylko przemyję, nie możesz tak chodzić. - Clint delikatnie przejechał wacikiem po sińcach. - Zwyrodnialec, niech tylko go Tasha znajdzie. Nie zostanie z niego nic.

- Boli - poskarżył się chłopak, chwytając dłoń policjanta.

- Wiem, przepraszam, ale musi boleć. Przestanie, obiecuję. - Barton sprawnie i ostrożnie opatrzył zbite miejsca. - Tony obiecał dowieźć kule, będzie ci wygodniej chodzić.

Przestanie boleć, to tylko zadrapanie, mówił, gdy zostawiał rozdrapane ślady po paznokciach na bladych plecach. Przestanie boleć, mówił, gdy uda Pietro nabierały gamy sinopurpurowych barw.

- Będziemy zmieniać opatrunki codziennie, a ja chyba wezmę sobie wolne, żeby cię dopilnować, co? - Clint pomógł blondynowi wstać. - Nie zaryzykuję, że coś ci się stanie.

- Nie może pan...

- Clint. Mów mi Clint - przypomniał mu policjant.

- Nie możesz zignorować pracy - powiedział cichutko Pietro.

- Posłuchaj, chłopcze. - Mężczyzna ujął jego twarz w dłonie. - Najważniejszym przypadkiem, jaki miałem w rękach, był twój. Myślałem o twojej sprawie dniami i nocami, a teraz, jak jesteś już bezpieczny, nie pozwolę, żeby znowu życie wymknęło ci się z rąk, okej? - dokończył nieco łagodniej, czując, jak chłopiec wiotczeje w silnym uścisku i posłusznie kiwa głową, odbiegając spojrzeniem w stronę niebieskich jeansów leżących na łóżku.

- Będę grzeczny - obiecał szeptem.

- Nie będę na ciebie krzyczał, jeśli o to ci chodzi. Mnie samego wyciągnęli z takiej zabawy jak twoja, wiem jak to jest. - Clint położył mu dłoń na ramieniu.

- Jakie są zasady? - spytał Pietro, niepewnie poprawiając pozycję i z pomocą mężczyzny zakładając nowe, nieco za duże spodnie.

- Zasady? - Barton uniósł głowę znad kolan chłopca. Pietro mógłby kopnąć go w szczękę, ale mężczyzna wciąż pochylony naciągałby materiał mimo rosnącego siniaka. Zresztą wątpił, czy chłopak w ogóle odważyłby się na taki gest. - Żartujesz?

- Jest coś, czego nie mogę robić? - Jasne oczy wypełniły się łzami. - Gdzieś nie mogę wchodzić?

- Mój dom jest teraz twój, możesz wchodzić, gdzie chcesz. Uważaj tylko z ostrymi przedmiotami. To tyle - wyjaśnił. - To twój dom tak długo, dopóki będziesz tego chciał.

- I nie będziesz zły? - spytał.

- Nie będę. Pomogę ci wstać - sięgnął, by objąć go w pasie i unieść.

- Poradzę sobie - skłamał Pietro, odpychając się rękami od łóżka i chwilę później lądując na podłodze, przejechawszy plecami po ramie mebla. Łzy spłynęły po policzkach, gdy z wydatnym wsparciem Clinta wstawał, z trudem stając na nogach wykrzywionych bólem.

- Jak widać nie. - Policjant owinął ramię wokół jego pasa i wsparł go o siebie. - Zaczekamy na Tony'ego. Mogę wrzucić je do prania - zaproponował, unosząc spodnie. - Chyba że nie chcesz ich widzieć.

- Lubię je - powiedział cicho chłopak i to, jak miał Clint zrozumieć, starczyło za zgodę.

- Zaczekasz tutaj? - spytał. - Będę za minutę - obiecał, ruszając biegiem w stronę łazienki.

CAN YOU NOT. avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz