~Liv~
Dzisiaj halloween. Moja siostra marnując godzinę na przekonywanie mnie do tego bym poszła z nią na imprezę, wyszła z uśmiechem na twarzy. Uległam jej... Właśnie zamierzam się szykować. Zostały mi jeszcze 2 godziny ale to i tak mało. Zamierzam dzisiaj wyglądać zjawiskowo. Wiem, teraz pomyślicie o mnie narcyz czy coś, ale tak nie jest. Po prostu zamierzam się dzisiaj dobrze bawić. Po godzinnym staniu przed szafą zdecydowałam się, że założe na siebie strój wiedźmy. Przypadek? Nie sądzę. Idę do łazienki, zdejmuję z siebie dotychczasowy stóraj i wchodzę pod prysznic. Ciepła woda przelatuje przez moje ciało a ja się odprężam. Wychodzę. Wycieram się i zakładam stanik i majtki. Podchodzę do umywalki i zajmuję się myciem zębów. Wychodzę z łazienki, która naszczęście jest w moim pokoju i podchodzę do toaletki. Siadam przed nią i zaczynan się malować. Następnie myśle co zrobić z włosami. Postanawiam, że zostawię je rozpuszczone. Zadowolona z efektu patrzę na zegarek. 18:30! Zostało mi jeszcze pół godziny! Szybko podchodzę do łóżka, na którym leży mój strój i zakładam go na siebie. Przeglądam się ostatni raz w lustrze. Plan wykonany. Wychodzę z pokoju i kieruję się schodami w dół. Oczywiście czeka na mnie już moja zniecierpliwiona siostra.
- No w końcu! Ile można czekać? - pyta
- Nie marudź bo mogłam wogóle nie iść.
- Dobra ale idź już do auta ja tylko zamknę drzwi i dołączam do ciebie.
Spełniłam jej prośbę i chwilę później byłam już w samochodzie. Ona dołączyła do mnie niedużo później. Ruszyłyśmy. Droga nie zajęła nam bardzo długo. Na szczęście.
- Jesteśmy! - powiedziała z uśmiechem
- Przecież widzę - powiedział zirytowana
- Wchodź
Już kilka minut szybciej mogłam usłyszeć muzykę, która dobiegała z tego domu.
- Cześć! - podszedł do nas wysoki blondyn zapewne gospodarz. Pocałował Meg w policzek i już miał zrobić to samo ze mną, ale gdy zobaczył jak zabijam go wzrokiem szybko powiedział. - Miło was widzieć i czujcie się jak u siebie. - następnie szybko odszedł.
- Czy ty musisz taka być? - pyta sis
- Jaka?
- Dziwna. Dobra ja już uciekam bo widzę Paula! Do później siorka! - odeszła i zostawiła mnie samą.
Wkurzona poszłam do kuchni w celu przygotowania sobie drinka. Gdy stałam odwrócona przodem do blatu, poczułam czyjeś ręcę na swoich biodrach, a następnie czyjąś klatkę piersiową za moimi plecami.
- Przyszłaś... - wyszeptał mi do ucha tajemniczy chłopak - Meg spełniła swoje zadanie - mówił to cały czas dotykając ustami mojego aparatu słuchu. Gdy uświadomiłam sobie kto to jest strach minął a pojawiło się inne nie znane mi dotąd uczucie. Zaczął całować moją szyję. Rozpływałam się pod jego dotykiem. Odwrócił mnie do siebie przodem i prosto w oczy powidział - Ślicznie wyglądasz. Zatańczysz? - pokiwałam tylko głową a chwilę później on złapał mnie za rękę i szliśmy w stronę "parkietu".
Ostatnio pisaliśmy ze sobą bardzo dużo. Był on bardzo chamski ale szło się do tego przyzwyczaić. Mowa tutaj oczywiście o Luke'u.
Objął mnie w pasie, przyciągnął do siebie a z głośników zaczęła płynąc muzyka. (włącz piosenkę) Tańczyliśmy w jej rytm, ja odwrocona do niego plecami, a on śpiewał mi do ucha jej tekst. Czułam jakby to było przeznaczone specjalnie dla mnie. Na końcu wyszeptał:
How this would end if you knew it was me.
Następnie odwrócił mnie do siebie przodem:
- Jak kochanie? - następnie przyciągnął mnie jeszcze bliżej i namiętnie pocałował w usta. To było zarazem coś brutalnego jak i było w tym uczucie. Uczucie, które nie można odpisać. To było magiczne...
CZYTASZ
Przypadek
Teen FictionOn-dziewiętnastoletni chłopak o ciemnych blond włosach i niebieskich oczach. Tajemniczy a jednak towarzyski. Kochany a zarazem wielki cham. Miły tylko dla niektórych. Przypadek typowego bad boya, a także grzecznego synka mamusi. Co się stanie jeśli...