20: Do ciebie mam najbliżej

2.5K 271 123
                                    


- Ale hyung, dawno się nie widzieliśmy przecież! - oburzył się Taehyung i wrzasnął do telefonu.

- Tak, to prawda, ale nie przyjadę, Tae.

- Ale dlaczego!

- Póki Park jest w twoim mieszkaniu, to na mnie nie licz - stanowczy ton Seokjina dotarł wreszcie do młodszego szatyna.

- Rety, Jin-hyung, proszę~

- Ojej, Taehyu-kszksz-coś przerywa-kszksz. Wjeżdżam do tunelu!

Starszy Kim rozłączył się, a dziewiętnastolatek rzucił swoim telefonem na łóżko i opadł na nie bezsilnie. Nie ma ochoty siedzieć z Jiminem sam na sam kolejny dzień, bo ten się do niego przystawia i nie daje nawet chwili oddechu. O przestrzeni już nie mówiąc, bo Park to cholerna przylepa i gdyby tylko mógł, przykleiłby się jakimś dobrym klejem do Taehyunga. Zamknął oczy, główkując nad nowym planem, który mógłby go uratować przed nachalnym rudzielcem.

Co tu robić, co tu robić...?

Podniósł się gwałtownie na równe nogi i popędził w stronę szafy w celu pozbycia się piżamy. Pognał do łazienki, doprowadzając się do stanu względnej używalności i zszedł schodami na dół. Jak na złość, trafił na Jimina, który akurat teraz musiał urządzić sobie maraton filmowy w jego salonie.

- TaeTae! Chodź, usiądź ze mną! - entuzjazm rudowłosego spowodował ciarki na ciele szatyna. Nie chciał siadać, ale nie chciał robić mu również przykrości.

Myśl, Taehyung. Myśl!

- Em, nie... nie mogę, przepraszam Jimin - wydukał, próbując sklecić zdanie, które chociaż trochę będzie brzmieć poprawnie.

- Dlaczego nie? Taehyungie, no! - Park przybrał na twarz maskę zbitego psiaka, wydymając przy tym usta, aby jak najbardziej wpłynąć na decyzję młodszego.

- Ja.. ja iść... muszę, potem Jimin! - wykrzyczał, uciekając do korytarza. Ubrał niechlujnie buty i zatrzasnął za sobą drzwi, aby jak najszybciej wydostać się z domu. Kto by pomyślał, że będzie zmuszony uciekać ze swojej własnej, spokojnej oazy?

Obejrzał się jedynie za siebie po raz ostatni, sprawdzając czy starszy za nim nie wyszedł. Pomysł, który narodził się w jego głowie nie należał do tych najoryginalniejszych, lecz był właściwie jedyną opcją, której na szybko mógłby się złapać. Dom Jeongguka nie był jakimś super wyjściem z sytuacji, lecz był napewno jakimś wyjściem, a póki co - tyle mu w zupełności wystarczało. Priorytetem było uwolnienie się od niechcianego współlokatora.

W połowie drogi się zawahał. Przypomniała mu się kartka z rzeczami, które lubi. Znów zaczął się zastanawiać skąd młodszy mógłby wiedzieć, skoro sam mu nigdy nie powiedział o sobie nic konkretnego. Właściwie, nic o sobie nie powiedział, więc skąd młodszy mógłby wiedzieć o tym wszystkim?

Jedyną osobą, która znała Taehyunga na wylot był Jin. Ta informacja nagle olśniła młodego Kima, więc pędem zaczął szukać w kieszeniach swoich spodni telefonu.

- Kurwa, poważnie?!

Telefonu nie było w żadnej z kieszeni, w bluzie również go nie znalazł. Zostawił go w domu, na swoim łóżku, kiedy to prędko ubierał się i nawet na niego nie zwracał uwagi. Schował twarz w rękach, nie wiedząc co robić dalej. Pójść do Jeona i o nic nie pytać, znów wprosić się tak jak ostatnio i trochę mi podokuczać, czy może wrócić do domu, w którym czekał na niego koala Jimin i wysłuchiwać jego marnych tekścików?

Pieprzyć, najwyżej mnie wyprosi.

Chwilę później stał już pod drzwiami od domu Jeonów i pukał w nie zawzięcie. Jego serce nieco szybciej pracowało, niż zazwyczaj, ale postanowił olać ten fakt. Pukał i pukał, nie patrzył na to, czy drzwi się otworzyły, czy też nie. Dlatego właśnie chwilę później do jego uszu dobiegł krzyk młodego bruneta.

- Ałć! To mój nos!

Taehyung odwrócił głowę w stronę młodszego, a widząc swoją rękę ułożoną w pięść i uderzającą w nos Jeongguka, wybuchł niekontrolowanym śmiechem. Zabrał już rękę, kuląc się ze śmiechu.

- Co chcesz, kretynie? Jeśli to miała być zemsta za to, że wczoraj dostałeś ode mnie w łeb to panu już dziękujemy, może pan wrócić do domu - warknął Jeon, chcąc pozbyć się starszego chłopaka. Był zajęty, a jeśli Kim znów postanowił by wtargnąc do jego pokoju zupełnie niezapowiedzianie, to mógłby już odliczać sekundy do własnej śmierci.

- Nie, mój drogi. Musisz mnie przetrzymać, wiesz? - wysapał, powoli się uspakajając.

- Huh? A to dlaczego?

Mójdrogimójdrogimójdrogi.

- Bo jesteś moim chłopakiem co nie? Potrzebuję schronienia, bo Park się mnie uczepił, a ja nie mam ochoty z nim siedzieć - oparł się jedną ręką o framugę drzwi, przybliżając się delikatnie do młodszego. - To wpuścisz mnie, czy mam szukać czegoś innego? - ponaglił go Kim.

Od kiedy on jest taki miły? Kurwa, podoba mi się to.

- Ym, ta. Wejdź - podrapał się nerwowo po karku i odsunął od drzwi, aby zrobić starszemu miejsce. - Ale wiesz co, poczekaj. Muszę posprzątać trochę w swoim, no, pokoju, dobra? Daj mi chwilę - kończąc wypowiedź, rzucił się biegiem w stronę swojego pokoju. Schował niedbale wszystkie kartki, długopisy i ołówki do szuflady, a ubrania z łóżka wepchał za biurko. Zawołał Taehyunga, a ten chwilę później znalazł się w jego pokoju, siadając na łóżku.

- Przyniósł byś mi jakąś wodę, albo nie wiem... herbatę? - zapytał szatyn, kończąc niezręczną ciszę. Jeongguk pokiwał potwierdzająco głową i zaraz zniknął za ścianą. Taehyung ułożył się wygodnie na łóżku młodszego i znów począł wędrówkę wzrokiem po każdym centymetrze pokoju brunecika.

Próbował znaleźć kartkę, która wiele mogłaby mu wyjaśnić, lecz na próżno. Papieru na wierzchu nie było, a przecież Taehyung miał za mało czasu, aby zacząć grzebać Jeonggukowi po szafkach. Tak, był zdolny nawet przewrócić jego pokój do góry nogami, aby znaleźć tą przeklętą kartkę i zapytać młodszego o co chodzi. Tym razem jak na złość nigdzie jej nie było, a parę minut później w pokoju znalazł się już siedemnastolatek wraz z kubkiem ciepłej herbaty.

- Taehyung?

- Hm? - Kim podniósł wzrok znad kubka, wlepiając je w młodszego.

Nie chciał rozmawiać, bo wiedział, że nie będzie potrafił być tak samo opryskliwy jak był wcześniej. Po tym drobnym znalezisku i piosence, którą otrzymał, zmiękło mu nieco serce, trochę bardziej otwierając się na chłopaka.

- Dlaczego akurat do mnie przyszedłeś? Nie mogłeś, nie wiem, pójść do Seokjina? - brunet zadał pytanie, które chodziło mu po głowie już od dłuższego czasu. Właściwie to od momentu, kiedy szatyn pojawił się przed jego drzwiami.

- Do ciebie mam najbliżej - zaśmiał się ciepło Taehyung, przykładając ponownie naczynie z gorącą cieczą do ust.

Jeon mruknął ciche "mhm", a po chwili zamyślił się. Jego myśli krążyły wokół tego totalnie bipolarnego szatyna, który raz go wręcz nienawidzi, a potem przychodzi do niego jak gdyby nigdy nic i popija ciepłą herbatę, leżąc na jego łóżku. Uśmiecha się do niego, jest miły i uprzejmy, nie grozi młodszemu, ani go nie obraża na każdym kroku. Z cudownej krainy wyobrażeń i marzeń wyciągnęły go ciche pogwizdywania Taehyunga. Doskonale znał tą melodię.

- Co nucisz? - zapytał, odważając się na kontakt wzrokowy ze starszym.

- Nie znasz? - odstawił kubek na stolik, który stał przy łóżku i podniósł się do siadu, centralnie naprzeciwko Jeona. - Myślałem, że skoro ty ją napisałeś, powinieneś znać już ją na pamięć - uśmiech nie schodził Taehyungowi z twarzy, natomiast Jeongguk właśnie przeżywał najprawdziwszy zawał serca.













wypad, jeongguk! || taekook✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz