Spotkanie w Cztery Oczy

1.2K 184 80
                                    

Rozdział 4

[Jak to czytasz to proszę, daj gwiazdkę]

  Draco czuł się upokorzony. Ludzie z dormitorium śmiali się z niego, że został wystawiony przez tych nieudaczników Gryfiaków. On tylko wzruszył na to ramionami, ale w głębi duszy umierał, że Harry Potter nie przyszedł na spotkanie. Z bratem co się stało dowiedział się że swoich źródeł, ale czemu Potter nie przyszedł? Czemu jedna z najważniejszych osób go wystawiła... No cóż, trzeba to załatwić po Ślizgońsku. Ściślej mówiąc, idzie zrobić zamieszanie.

  Teraz siedział na śniadaniu w Wielkiej Sali, patrząc na Grzmottera, zdrajcę krwi i szlamę. Słyszał jakieś słowa Pansy, która wciąż do niego coś gadała. Najczęściej o bliznowatym, jaki to przecież debil, że wystawił Dracona. Zauważył poruszenie przy Złotej Trójce, a chwilę później cała trójka wyszła. Wtedy Draco wstał i, przy zburzeniu Pansy, wyszedł z sali.

  Zauważył Pottera i jego przyjaciół jak wchodzą po schodzą. Uśmiechnął się szyderczo i również wszedł na kamienne, białe schody. Szedł w ich tempie, a gdy zauważył, że skręcają przyśpieszył. W szybkim tempie był już na górze schodów, rozglądając się uśmiechnął się jeszcze raz. Na korytarzu było coraz więcej ludzi. Usłyszał, że Potter kłóci się, na razie słabo, ze zdrajcą i szlamą. Nie miał zamiaru psuć mu relacji z przyjaciółmi, więc postanowił, że naskoczy na niego teraz. Teraz, albo nigdy. 

  Niech się przygotują na zrycie mózgu. 

  Przeszedł szybkim tempem do Pottera, wiewiórka i ta dziewczyna nie zwrócili na jego uwagi. Tak samo jak Grzmotter. Od razu, gdy się przy nich znalazł, popchnął bliznowatego i przycisnął do ściany. Wszyscy na nich patrzyli ze zdezorientowanymi minami. Ten szok dawał satysfakcję Draconowi, ale nie okazywał tego. Przybliżył swoją głową do głowy Pottera, przechylając lekko głowę w prawo. [Teraz się zdziwicie]

  - Dzisiaj, osiemnasta, Pokój Życzeń - wyszeptał mu do ucha. Harry poczuł jednocześnie uradowanie i zawiedzenie. - Masz być tylko ty.

  Odsunął się do niego i popatrzył na bliznowatego. Na jego twarzy widać wyraźnie było zdezorientowanie i zawód. Uśmiechnął się na ten widok.

  - I nie próbuj wtedy tam nie być - dodał i odszedł, poprawiając torbę. Czuł się usatysfakcjonowany. Nie chciał upokorzyć tak Harry'ego. By był poniżany, że coś go ze mną łączy, pomyślał.

  Ale tak na razie nie jest.

  Na razie.

* * *

  Harry czuł się całkowicie zdezorientowany. Patrzył za Draconem i czuł, że palą mu się policzki. Potrząsnął głową krótko, a na jego nieszczęście oczywiście Ron musiał się przyczepić. 

  - Co ten debil chciał? - zapytał Harry'ego, ale on teraz nie wydał się do końca.

  - Powiedział, że mam jutro być o dziewiętnastej w ich Pokoju Wspólnym - odrzekł kruczowłosy, patrząc wciąż tam, gdzie zniknął blondyn. 

  - Nie idziesz, prawda? - zapytała Hermiona. Tu też nie dał się wydawać. Wiedział, że jak przytaknie będą go podejrzewać i będą przy nim cały czas, jak zaprotestuje, będzie mniejsza szansa. Ale trzeba do tego rozmowy. Westchnął.

  - Idę, drugi raz z niego debila nie zrobię - mruknął, a Hermiona popatrzyła na niego znacząco. 

  - O, nie, nie, nie, stary - wtrącił się Ron, potrząsając głową. - Nigdzie nie idziesz.

  - A właśnie, że idę - powiedział i ruszył w stronę lochów, gdzie była ich pierwsza lekcja.

  Musiał pójść na spotkanie z Draconem Malfoy'em. 

Don't be ashamed of me, Potter || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz