Wprowadzenie legendy

481 60 9
                                    


Przemieszczanie się po Londynie z Tomem i Draconem było o wiele szybsze niż z pozostałymi czarodziejami, których poznał. Ale i tak było już sporo nad ranem, kiedy w końcu znaleźli się „na miejscu" – jak to stwierdził Tom.

- Wyślij patronusa do Blacka – mruknął Tom opierając się o drzewo w parku i wyglądając na ulicę.

Draco przesunął Harry'ego głębiej do cienia i wyjął różdżkę mrucząc niezrozumiałe słowa.

Coś o sporych kształtach, mieniące się jasno prawie błękitem przebiegło na drugą stronę ulicy i z kocią zgrabnością, a jednocześnie dostojnością pawia weszło po schodach jedno z domów i przeniknęło przez drzwi.

Ulica była pełna stojących blisko siebie, prawie identycznych budynków. Żaden dom nie wyróżniał się bardziej od drugiego, oprócz numeru 12, gdzie drzwi były zabite deskami, a na skrzynce na listy była przyklejona jakaś kartka, której Harry nie mógł odczytać z tej odległości.

W każdym razie świetliste zwierzę wniknęło do domu numer 13 i zniknęło na dobre.

Harry czuł ekscytację nawet czekając na niewiadomo co. Czuł jednak, że to wszystko wcale nie jest realne. Jak mogło być? Te kilka godzin odkąd opuścił Privet Drive było tak odległe od tego co znał dotychczas, że bez żadnych skrupułów mógłby porównać to co doświadczał do Alicji w Krainie Czarów.

Miał wrażenie, że w każdej chwili może się obudzić, ale trzymał się kurczowo czym tylko mógł, żeby sen się nie skończył.

Nagle Tom odepchnął się od drzewa i wyprostował. Skinął w stronę blondyna, który najwyraźniej wiedział co ten miał na myśli. Harry spojrzał na drugą stronę ulicy.

Drzwi przez które przeszło zwierzę, które wyczarował Draco, były uchylone, ale w środku było ciemno. Nie było widać nikogo kto mógłby je otworzyć. Harry poczuł jak dreszcz przechodzi mu po plecach, kiedy posłusznie skierował się na drugą stronę ulicy z jego, jakby nie było, przewodnikami.

- Kiedyś zajmowaliśmy dwunastkę – odezwał się Draco wchodząc po schodach. – Ale AA wykryło skupisko magii. Przenieśliśmy się do trzynastki.

- Mugole mają na to świetne powiedzenie – wtrącił Tom otwierając szerzej drzwi i szczerząc się diabolicznie. – Najciemniej pod latarnią.

Harry wszedł do środka starając się nie wzdrygnąć, gdy Tom patrzył na niego takim wzrokiem. Z ciekawością rozejrzał się po wąskim przedpokoju. Tapeta miała ciemny, szary kolor i jaśniejsze pasy, które wydawały się lekko zielone, choć ciężko było stwierdzić przez słabe oświetlenie, które zmniejszyło się jeszcze bardziej, gdy Draco zamknął za nimi drzwi.

Tom położył Harry'emu dłonie na ramionach i zaczął go popychać w stronę schodów, a dalej w prawo skąd dochodziło żółte, ciepłe światło.

- Nie rób sceny – syknął Draco drepczący za nimi.

Tom zaśmiał się cicho i odwrócił na krótko do chłopaka, ale Harry nie mógł zobaczyć co zaszło między nimi takiego, że Draco zatrzymał się, nazwał Toma „starym gadem" i skierował się na schody.

- Poczekaj tu, dobrze Harry? – zapytał cicho Tom z błyskiem w oku. – Zawołam cię i wtedy wejdziesz.

Harry potaknął posłusznie, a Tom wyminął go i wszedł do pokoju, którego drzwi były otworzone na oścież.

- Witam drogich członków Gabinetu – powiedział wpadając do środka i szybko lustrując zebranych. – Regulusie, Severusie – skinął do dwóch pozostałych.

Skrzydła wolności - Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz