Because she hates me

107 6 8
                                    

Elena pov 




Gdy dowiedziałam się nie miłych wieści od mojego brata od razu po rozpakowaniu swoich rzeczy postanowiłam przejść się po okolicy, odwiedziłam starą kwiaciarnie która dalej była otwarta uwielbiałam tam przychodzić i wąchać zapach tych wszystkich pięknych kwiatów. Później przeszłam się do piekarni po świeże bułki prosto z pieca i niedaleko od piekarni wstąpiłam do kafejki na kawę. 

Odebrałam zamówienie i wyszłam w stronę pobliskiego parku spacerując i popijając kawę, zauważyłam wolną ławkę więc rozsiadłam się opierając głowę na niej i przymknęłam oczy na chwilę relaksując się i wsłuchując w śpiew ptaków. 

Po około dwudziestu minutach relaksu postanowiłam wrócić do domu, gdy szłam uliczką prowadzącą do niego zauważyłam TO auto, a w nim oczywiście TĘ osobę. Aż mi krew w żyłach zmroziło... Nagle wysiadł z niego i szedł w moją stronę nie wiedziałam co zrobić więc postanowiłam przyśpieszyć trochę ruchy i szłam szybciej niż powinnam.

- Ej Elena zaczekaj ! - Usłyszałam jak woła za mną.

- Czego chcesz Damon. - Stanęłam i zgromiłam go wzrokiem pełnym nienawiści.

- Słyszałem, że już wróciłaś...

- Jak widać to chyba prawda skoro stoję tutaj przed tobą. - Uniosłam lekko ton głosu.

- Zmieniłaś się... - Zauważył.

- I nawzajem.

Spojrzał na mnie i chwilę milczeliśmy, szczerze mówiąc to naprawdę się zmienił oczywiście pod względem wyglądu bo z charakteru to pewnie to ten sam dupek jakim był, jest i zawsze będzie.

- Dokąd idziesz ? - Zapytał nagle.

- Do domu a co cię to obchodzi ? 

- Może mógłbym cię podwieźć ? - Proponuje. 

- Nie dzięki, przejdę się. - Odmawiam.

- Daj spokój przecież to po drodze nie daj się prosić... wiem, że za sobą nie przepadamy ale przecież cię nie zjem. - Uśmiechnął się lekko.

- Ale bez żadnych sztuczek Salvatore, rozumiemy się ? 

- Haha ta jasne chodź tam zaparkowałem. - Już chciałam się odezwać, że przecież wiem bo widziałam jak próbowałam uciec przed nim ale wtedy wypadła bym na idiotkę którą i tak już jestem bo się godzę na spędzenie z nim tych kilku minut w jego samochodzie. 

Kiedy wsiadam do jego samochodu Damon odpala silnik nic nie mówiąc i tak nam mija nie odzywając się do siebie przez całą drogę tylko czasem widzę jak dyskretnie na mnie spogląda raz udało mi się go na tym przyłapać to wtedy odchrząknął i szybko odwrócił wzrok w drugą stronę.

- Dzięki. - Odzywam się wysiadając. 

- Yhm... nie ma za co słuchaj... - Próbuję coś powiedzieć więc zatrzymuję się i czekam.

- Ponieważ mnie nienawidzisz... i to z wzajemnością. - Szybko dodaję.

-  To chciałbym jakoś się z tobą pogodzić z resztą jutro ma być ta cała kolacja...

- Tak mówił mi Jer z czego nie jestem zadowolona. - Szybko komentuje.

- Posłuchaj nie chcę się kłócić... i mam nadzieję, że jakoś dojdziemy do porozumienia... - Miesza się.

- Damon posłuchaj, żeby to było jasne nigdy nie dojdziemy do porozumienia ale tak masz racje ja też nie mam zamiaru się jutro kłócić więc musimy jakoś wytrzymać w swoim towarzystwie. - Tłumaczę.

- Ta... - Chwilę się jeszcze nad czymś zastanawia.

- Dobra Damon na mnie już pora, dzięki jeszcze raz i cześć. - Żegnam się i idę w kierunku domu.

- Nie ma za co, cześć. - Odburkuje i wsiada do swojego samochodu i odjeżdża z piskiem opon.

Boże czy ta kolacja naprawdę musi być już jutro ? naprawdę nie mam ochoty na niej być ale nie zrobię przykrości Jerowi jakoś wytrzymam, a swoją drogą nie było tak źle Damon wydoroślał już nie wygląda tak jak wtedy nawet mogłabym powiedzieć, że zmienił się trochę z charakteru no chyba, że to tylko pozory...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No i co to będzie ? jak widać nie jest nawet aż tak źle przecież nie pozabijają się, chyba.... haha 

Piszcie jak wam się podoba ! i co o tym myślicie ? :*

miłego misie <3 




Her scentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz