Mabel chwilowo nie szuka przelotnych romansów, a Ford nie igrał z ogniem.
.........
Przywrócenie sklepu do stanu użyteczności zajęło młodemu Pinesowi około czterech godzin. Przetarł blat i półki z kurzu, umył podłogę oraz okna. Potem rozpakował i ułożył towar. Po wszystkim jedynie westchnął ciężko, zmęczony i podszedł do automatu z przekąskami. Wystukał odpowiednią kombinację, a maszyna odsunęła się, ukazując znajdujące się za nią zejście na dół. Chłopak spokojnie zszedł schodami i zapukał w znajdujące się na końcu drewniane drzwi.
- Wujku masz na coś ochotę?- zapytał, kładąc dłoń na klamce.
- Jestem zajęty Dipper. - usłyszał ponurą odpowiedź.
- Przyniosę ci kawy. - stwierdził spokojnie i ruszył z powrotem, nie czekając na odpowiedź.
Był w kuchni zaparzając kawę, kiedy spojrzał przez okno w gęsty, ciemny, iglasty las. Uśmiechnął się lekko pod nosem, na wspomnienia związane z tym miejscem, jakie ten widok przywiał. Te dobre i złe. Wszystkie miały dla niego ogromną wartość. Już niedługo... - pomyślał, nie mogąc się doczekać spaceru następnego dnia, po tej owianej tajemnicami okolicy.
°
Tym razem wszedł do pomieszczenia bez pukania. Drzwi zaskrzypiały leniwie, jednak Ford był tak pochłonięty księgą, że nie zdał sobie sprawy z obecności siostrzeńca, aż do momentu, w którym ten postawił kubek z gorącym, gorzkim napojem przed nim.
Starzec wzdrygnął się zaskoczony i zatrzasnął księgę, czemu potowarzyszył głośny huk - Dipper mówiłem, żebyś tu nie wchodził! - oburzył się.
- Spokojnie Wujku, tylko przyniosłem Ci kawę. - westchnął cicho, nie do końca rozumiejąc o co tyle krzyku - Zawołam cię, jak zrobię obiad, dobra? - kątem oka rzucił na księgę z dziwnymi symbolami, widniejącymi na jej skórzanej oprawie. Pomimo ciekawości, jaka w nim wezbrała, postanowił nie zadawać pytań. Wuj i tak by na nie nie odpowiedział, a mógł się jeszcze niepotrzebnie zdenerwować.
- Dobra, ale nie schodź tu więcej. - mruknął, widocznie wciąż zdenerwowany obecnością siostrzeńca w tym miejscu.
- Jasne. - krótko odparł chłopak i ruszył z powrotem do kuchni, by zająć się obiadem.
°
- Jestem! - głos Mabel rozszedł się echem po chacie, a kiedy tylko znalazła się w środku, do jej nozdrzy dotarł piękny zapach.
- O, hej, jesteś akurat na obiad. - Powiedział Dipper, kiedy dziewczyna znalazła się w kuchni - Rozłożyłabyś naczynia? - zagadnął, wyjmując pieczeń z piekarnika. Szatynka jedynie kiwnęła głową i wyjęła trzy talerze z szafki.
- Candy i Grenda wpadną tak za dwie godzinki. - uśmiechnęła się, rozkładając talerze na stole.
- Mh. - kiwnął głową, odcedzając ziemniaki.
- Mabel. Już jesteś. - stwierdził z lekkim uśmiechem Ford, pojawiając się w kuchni.
- Hej Wujku ~! - dziewczyna na powitanie zaserwowała staruszkowi ciepły przytulas i rozłożyła na stole sztućce.
- Co na obiad? - zapytał, siadając spokojnie i z zaciekawieniem wdychając przyjemny zapach.
- Pieczeń wołowa, ziemniaki i sałatka. - odpowiedział Dipper, nakładając potrawę na talerze.
- Pachnie świetnie. - starzec spojrzał na danie łakomie, zanim młodzi przyjechali, jadł głównie konserwy i chleb, więc taki domowy obiad był dla niego jak manna z nieba.
CZYTASZ
"Blood Pact" [BillDip]
FanfictionFord stracił chęć życia po śmierci Stanley'a i ktoś musiał się nim zająć. Dlatego właśnie Dipper wraz z Mabel wrócili do Wodogrzmotów Małych. Podczas spaceru po lesie Dipper napotyka się statułę Billa. Shipy: *BillDip Zapraszam =)