William Theodore - 1

8 0 0
                                    

   Znudzony William siedział na stołówce, przy drewnianym stole, gdzie wraz z Zacharym i Joel'em przegryzali niedopieczonego kotleta.- Słyszeliście o tym nowym wirusie? - Spytał się Zachary, jednocześnie odgarniając swoje włosy z oczu.- Coś tam słyszałem. Przecież wiadomo że kłamią. - Odpowiedział mu znudzonym głosem William - Jak to mówi Alan - "telewizja zrobiła by z przeziębienia nowotwór, byle by jak najwięcej zarobić".- A co myślicie o naszym nowym Sierżancie? - Spytał się Joel mając na myśli Alana.- Zawsze się rządził, teraz będzie miał do tego większą okazje. - Odparł Zachary.- Dla was będzie surowy, boście lenie. Ja też, ale ja go znam od dzieciństwa i moje lenistwo będzie tolerował - Odparł William z lekkim śmiechem.- To pójdziemy do Andersona i obaj wylecicie - Odparł Joel, lekko chichotając.- O wilku mowa - Odparł Zachary, jednocześnie stając na baczność by przywitać wchodzącego do sali Podporucznika. 

     Cały tłum przebywający na stołówce ( prawie ) jednocześnie wstał, gdy do sali oprócz Andersona wszedł Marszałek Thompson.

- Siadać wszyscy! - Krzyknął marszałek zdenerwowanym głosem - Mamy wam coś bardzo ważnego do ogłoszenia! Podporucznik Anderson wam wszystko wyjaśni.

     Mówiąc to, Thompson wyszedł z sali, lekko pokasłując.

-Otóż tak: Zapewne słyszeliście o tej nowej przerażającej chorobie w telewizji. Jest ona prawdą. - Mówił Anderson przestraszonym głosem. - Niestety, bardzo mało o niej wiemy. Prawie nic. Wiemy tylko tyle, że osoby zarażone widzą,co jest skażone. Dla przykładu: Osoba chora widzi wirusa na zielono. Osoba zdrowa, najpewniej odporna nie widzi wirusa.Pewnie słyszeliście też, że owy wirus wybił większość Meksyku. Jest to niestety prawda. Nie wiemy, w ile minut wirus zabija, nie wiemy czy dojdzie do nas. Od jutra zaczynamy budować obóz, gdzie - w razie plagi tego cholerstwa, będziemy przesiadywać i ratować ludzi. Ja teraz udam się do gabinetu, i poczekam na Marszałka Smith'a, z którym jestem umówiony.Teraz macie czas wolny, ale pamiętajcie: od jutra nie będzie żadnej przerwy. - Kończąc to długą kwestie, Podporucznik udał się do swojego gabinetu lekko pokasłując przy tym.

10 minut później

Żołnierze siedzieli w stołówce delektując się wolnym czasem i oczekując rozkazów Podporucznika. Nagle Anderson z hukiem wparował na stołówkę, dusząc się przy tym i krzycząc( a raczej głośno szepcząc, zważywszy na jego duszenie się) przeraźliwie do swoich żołnierzy:- Wirus...Już tu...Jest...Uciekajcie... Mówiąc to, upadł na podłogę twarzą w dół. Kilka znajdujących się blisko niego żołnierzy pośpiesznie podbiegło do niego, jednocześnie przewracając jego ciało naplecy.

To co zobaczyli potem, zmroziło im krew w żyłach...

Epidemia Zepsutego świataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz