Alan Stewert - 8

2 0 0
                                    

   Alan westchnął i zaczął mówić smutnym głosem celowo pomijając jego powiązania z wojskiem:

- Ja... Byłem wtedy w domu, na urlopie. W telewizji mówili o jakimś nowym wirusie, podobno niebezpiecznym, ale nie chciało mi się o tym słuchać. Telewizja zrobiłaby z przeziębienia nowotwór, byleby jak najwięcej zarobić. Wtedy... Moja żona, Sara zobaczyła zieloną wodę w kranie. Zawołała mnie, żebym sprawdził to, ale ja nic nie zauważyłem. Zrobiła nam herbatę, usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy telewizje. Wtedy zadzwonił do mnie mój kolega, którego znam od dzieciństwa, Williams. Odebrałem i zaczął mi mówić o tym wirusie, że jest on prawdą, że jest tutaj, że mam uciekać. No więc wtedy powiedziałem to Sarze, spakowaliśmy jedzenie i inne potrzebne rzeczy, wzięliśmy Norę i postanowiliśmy pojechać gdzieś, na jakieś odludzie, żeby to przeczekać. Jak jechaliśmy, ona... - Alanowi zaczął się łamać głos - Zaczęła się dusić...Chciałem zahamować, ale byłem w szoku i wjechałem w latarnie. Sara otworzyła drzwi, odstawiła Norę na siedzenie i wtedy... Ona... Zaczęła rzygać krwią, jej oko, ono... Wypłynęło, ona... Nie chcę o tym mówić... Kilka minut później odszedłem od jej zwłok, wziąłem plecak, Norę i wyruszyłem szukać bezpiecznego miejsca. Przez pierwsze tygodnie, chodziliśmy po opuszczonych sklepach, spaliśmy w nich, aż wreszcie, po długim czasie, znaleźliśmy Vivienne... - Alan specjalnie nie powiedział im, że był Sierżantem w wojsku. Nie chciał, żeby sądzili, że przynajmniej trochę uczestniczył w wojskowym rozstrzelaniu zarażonych.


     Alan westchnął ponownie i z opuszczoną głową słuchał swoich kompanów.

- Bardzo mi przykro, ale przynajmniej masz jeszcze córkę. - Clint uśmiechnął się do Alana

- Wiesz co, mam propozycję. - Dominic rzekł do byłego sierżanta.

- Jaką?

- Niedaleko, jakieś 7 kilometrów stąd, na wsi, jest taki domek. Zagnieździły się tam wilki, te nowe - groźne. Mieliśmy z chłopakami tam iść, zabić je i zamieszkać w tym domku. No wiecie, mieć farmę, byśmy zwierzęta hodowali. Jak chcecie, możecie tam iść z nami, smutek najlepiej zwalcza się przemocą. - Starszy mężczyzna zaśmiał się

- Ciekawa propozycja. Pomyślimy z Vivienne, i jutro wam powiemy. 

- Odparł Alan

- Mhm

Epidemia Zepsutego świataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz