• P R O L O G •

933 36 7
                                    

Poprawiłam stolik obok mojego wiklinowego krzesła tak, by nie wylać mojej cennej kawy na nim umieszczonej, po czym odprężyłam się wpatrując w tętniące życiem ulice i wielkie drapacze chmur Nowego Jorku. Uśmiechnęłam się do siebie-nawet po roku mieszkania tutaj ten widok dalej zapiera mi dech w piersiach.
Wzięłam pierwszy łyk mojej cieplej kawy i otworzyłam książkę z ulubionej serii-„zwiadowcy". Przewróciłam na kolejną stronę i ze znudzeniem lustrowałam wzrokiem kartki-powiedzmy że dziesiąta część nie przypadła mi do gustu.
Cieszyłam się tym porankiem. Był weekend więc też wolne od wykładów, to nie tak że nie lubię psychologii ale ile można? Wzięłam głęboki wdech. Zapach deszczu wciąż unosił się w powietrzu. Uwielbiałam taką pogodę i byłam bardziej niż zadowolona z tego, że nic nie muszę dzisiaj robić, no cóż,  radość przerwało wibrowanie mojego telefonu.
-„ughhh kto mnie teraz nęka" pomyślałam po czym sięgnęłam po telefon spoglądając na ekran na którym pisało „nie odbieraj".
Uśmiechnęłam się do siebie i dałam na głośnomówiący kładąc telefon na stoliku by móc popijać moją kawkę.
-HEJ SARAHHHH!
Teraz pewnie wiadomo już czemu moja przyjaciółka Alex zapisana jest jako „nie odbierać" na ogół jest strasznie nieśmiałą introwertyczką ale jak już komuś zaufa....no cóż. To że jest nadpobudliwa to mało powiedziane.
-hej Alex, co tam?-zapytałam przykładając gorący napój do ust.
-otóżż ty studiujesz psychologię co nie? haha jest taka sprawa ehhh
-Oo jaka?-może to coś ważnego...
-uhh pamiętasz jak ci mówiłam o tych moich praktykach u pana Starka?...
Ugh znowu będzie się tym chwalić i przypominać mi jakie moje życie jest z w y k ł e ?
-tak. I?
-otóż mamy tutaj że tak powiem...uhh...dość niecodzienną sytuację, pan Stark zapytał czy znam jakiegoś dobrego psychologa więc odpowiedziałam że ty.... mam nadzieję że się nie gniewasz...Pan Stark mi ufa i nie chciałabym go zawieść i-
Wyprostowałam się i patrzyłam w telefon w osłupieniu. Ja. Pracować dla Tonego. Tonego Starka.
-Sara?...jesteś tam? Jeśli przyjęłabyś ofertę-
Słyszałam jak ktoś rozmawia z nią przez chwilę po czym nastała krótka cisza.
-oh umm....jednak cofam to pytanie. Nie masz wyboru. Limuzyna czeka na zewnątrz. Nie musisz nic brać wszystko czego będziesz potrzebować czeka na miejscu, przepraszam że tak nagle ale rozumiesz...wiszę ci przysługę, całusy, papa!
I się rozłączyła.
Nie miałam czasu przeprocesować co dokładnie się teraz wydarzyło. Spojrzałam z balkonu w dół. Rzeczywiście, osiem pięter ode mnie stała długa, czarna limuzyna. Na szczęście miałam wcześniej w planach wyjść na miasto więc byłam odpowiednio ubrana.
Pochwyciłam tylko torbę z kluczykami, wzięłam telefon i z prędkością światła ubrałam moje czarne baletki wybiegając na klatkę schodową.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi, chowając kluczę do torebki i zbiegłam po schodach. Na ostatnim piętrze popchnęła szklane drzwi a z limuzyny wyszedł wysoki, dość obszerny mężczyzna.
-Sarah Davis?-zapytał wyraźnie podirytowany.
-Tak? -odpowiedziałam niepewnie.
-Happy Hogan. Tony Stark przysłał mnie po panią-stwierdził, po czym otworzył drzwi.
Weszłam do środka dalej zaszokowana całą sytuacją.
Zanim się obejrzałam byliśmy pod gigantycznym budynkiem z wielkim logo „Avengers Tower"
Byłam jednocześnie zachwycona i przytłoczona masywnością całego budynku, ale czego by się spodziewać po bilionerze?
Podążyłam za Happym do środka, gdzie już czekała na mnie Alex. Jej widok był nieco...niepokojący? Rozczochrane ciemno brązowe włosy przechodzące w ciemny blond niegdyś zawsze rozpuszczone i swobodnie zwisające do ramion-teraz-szybko zwinięte w krótką kitkę, pomięta biała koszula schowana w czarną spódnicę, ciemne wory pod oczami widoczne zza jej okrągłych okularów i ten nienaturalnie wielki wyszczerzony uśmiech przypominający ten Sansa z Undertale.
-SARA!-wykrzyknęła dziewczyna, po czym odłożyła dość gruby plik papierów na półkę obok i podbiegła się do mnie przytulić.
Odwzajemniłam uścisk i gdy mnie puściła zapytałam zmartwiona:
-Hej, Alex wszystko ok? Wyglądasz na...zmęczoną?
Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem i zaśmiała się sztucznie i nerwowo.
-pfff nie! No co ty po-po prostu chce się przyłożyć do pracy i pokazać Panu Starkowi że jestem warta tej pozycji! Hehe...-odpowiedziała łamiącym się głosem.
-okej....-postanowiłam nie pytać dalej bo wiem że nawet gdyby byłoby coś nie tak nie powiedziałaby tego. Nie chce martwić innych, a tym bardziej zawieść jej pracodawcy. Wycisnę to z niej potem, zamiast tego może zapytam po co tu w ogóle jestem.
-hej, Uh mówiłaś coś o tym że to ważne....mogę wiedzieć po co potrzebujecie psychologa?-zapytałam jak wchodziłyśmy do windy.
Alex wcisnęła przycisk z numerem „25" i odwróciła się do mnie sennie
-huh? Co? Aa...tak tak. Otóż Uh pamiętasz atak na nowy Jork? Pewnie że tak...co za głupie pytanie, no nie ważne. Sprawca tego ataku został przetransportowany na Asgard ale z niewiadomych mi przyczyn trzeba było go przenieść na ziemię i tak właśnie mamy go u nas ale..nie chce rozmawiać z żadnym z agentów T.A.R.C.Z.Y więc erm...Pan Stark poprosił bym skontaktowała się z jakimś dobrym psychologiem lub osobą która zna się na takich rzeczach. Ja czytałam sporo książek o psychologii itd ale która z nas to studiuje? Więc pierwsza osoba która przyszła mi do głowy byłaś ty.
Nie powiem miło mi było jak Alexandra powiedziała że jestem dobra w tym co planuję robić, lecz byłam trochę wystraszona faktem z kim mam rozmawiać.
Reszta jazdy windą minęła nam w ciszy i gdy dotarłyśmy na górę nie wiadomo skąd przemówił męski głos „Panno Alexandro Pan Stark oczekuję Pani oraz Pani towarzyszki w sali.
Podskoczyłam zdziwiona i skierowałam pytający wzrok w stronę przyjaciółki.
-Dziękuje Jarvis.
Popatrzyła na mnie i po chwili zrozumiała o co mi chodzi:
-Uh tak to był Jarvis, elektroniczny asystent Pana Starka.
-cool...powiedziałam zadziwiona wychodząc z windy i podziwiając wszystko, co znajdowało się dookoła podążając za Alex.
-Panie Stark?-zapukała w metalowe drzwi-przyszłam z naszym gościem.
I jak na zawołanie drzwi otworzyły się odsłaniając sterylne białe pomieszczenie z metalowym stołem na środku, przy którym siedziała dwójka ludzi, jeden z nich wstał i do nas podszedł.
-Tyle razy mówiłem ci, żebyś po prostu mówiła „Tony"-powiedział jej i uśmiechnął się ciepło.
-Em Tak Panie St- erm...znaczy Tony. To jest Sarah.-wskazała na mnie kciukiem. Mężczyzna skierował na mnie wzrok i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Miło mi cię poznać, zapewne zastanawiasz się dlaczego tu jesteś?-właściwie to wie-ah tak Alexandra pewnie wszystko ci już powiedziała. To dobrze bo nie chce mi się o tym wszystkim mówić.-po tych słowach przesunął się odsłaniając czarnowłosego mężczyznę ubranego w dość osobliwe ubrania, przykutego kajdanami do wspomnianego wcześniej stołu.

Mam wrażenie, że będzie to baardzo ciekawe...






Oof 1058 słów. Mam nadzieję że prolog się spodobał (a zwłaszcza Sarze dla której to w ogóle powstało ywy) następny rozdział się pojawi niebawem więc do zobaczenia niedługo ;))

Psychologia miłości•|•Loki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz