Słowniczek:
Herosi - pół boskie dzieci bogów. W połowie są zwykłymi śmiertelnikami. Ich moce zależą od przypadku i umiejętności rodziców. Im potężniejszy rodzic, tym potężniejsze dziecko. Mają ADHD i dysleksje, z uwagi nach pochodzenie. ADHD determinuje wrodzoną chęć do walki, a dysleksja to efekt "zaprogramowania" ich mózgów na grekę. Angielski nie jest ich naturalnym językiem.
Domki - 20 dziwacznych architektonicznych tworów, każdy inny, ustawionych w kręgu na środku terenu obozowego. W każdym z nich mieszkają pół-boskie dzieci bogów. Posiadają numery, ale zakwaterowanie zależne jest od uznania przez boskiego rodzica.
Sosna Thalii - Drzewo, w które zamieniona została Thalia Grace po tym, jak niemal zginęła ratując dwójkę innych obozowiczów przed śmiercią z łap cyklopa. Niegdyś jego magia tworzyła magiczną barierę wokół obozu Herosów.
Złote Runo - przedmiot pożądania wszystkich. Magiczne runo owcy. Chroni teren, sprawia, że gleba jest bardziej urodzajna. Odnalezione w przez Percy'ego Jacksona i jego przyjaciół podczas wyprawy ratunkowej. Ta przygoda została opisana w książce Percy Jackson i Morze Potworów.
Infirmeria - obozowy szpital prowadzony głównie przez dzieci Apolla uzdolnione w dziedzinach uzdrawiania. Na potrzeby tej opowiadania jest jeden główny uzdrowiciel obozowy, wyjątkowo (choć niekoniecznie) wiąże się to z obowiązkami grupowego domku Apollo.
Obóz Herosów ssie.
Nie zrozumcie mnie źle! Lubię tu być, naprawdę! Mam tu... powiedzmy, że mam tu przyjaciół. Mówię powiedzmy, bo to zwykle dosyć skomplikowane, kiedy się nie wie, czy dany osobnik dożyje wieczora. Zdarzają się tu różne wypadki. Ponieważ - bądźmy całkiem szczerzy - Obóz Herosów to nie jest miejsce specjalnie bezpieczne, nawet dzisiaj.
Jestem Alec. Alec Lightwood właściwie, ale mój ojczym nie byłby zadowolony, jeżeli na prawo i lewo rozpowiadałbym, że tak brzmi nazwisko, pod którym figuruję w dokumentach śmiertelników. Zapewne już po tym zdaniu macie mnie za wariata - całkiem słusznie!
Ale może od początku.
Znacie już moje imię. To nic nadzwyczajnego, większość osób je posiada. Ale mało kto może się poszczycić takim rodowodem, jak ja. Musicie bowiem wiedzieć, że moim ojcem jest... Tu powinny pojawić się fanfary albo inne podniosłe dudnienie, spodobałoby mu się. Moim ojcem jest Apollo.
Widząc mnie... nikt nie powiedziałby tego i nia ma co się dziwić. Większość dzieci Apollina to piękne istoty o słonecznej, opalonej skórze, z błyszczącymi blond kudłami. Ja jestem blady, uchodzę tu za wychudzonego i tylko oczami zdradzam boskie pokrewieństwo z tym akurat bogiem. Za to przejawiam zaskakująco dużo magicznych skilli odziedziczonych w schedzie po wyrodnym tatuśku. Tu mogę się pochwalić - pięć lat z rzędu zdobyłem tytuł mistrza łucznictwa na obozie. Marny podpunkt do CV, jakbym chciał szukać pracy w Nowym Jorku, ale, na Styks! Jakie to robi wrażenie, kiedy staję naprzeciwko jakiejś maszkarze, rodem z greckiego mitu!
Widzicie... Mieszkam w obozie odkąd skończyłem siedem lat. Byłem tu, kiedy Percy Jackson uratował nas wszystkich przed Kronosem - moim jakby nie patrzeć pradziadkiem. I kiedy ten sam heros, wspólnie ze swoimi przyjaciółmi z obozu Jupiter uratował świat przed Gają. Kolejną daleką krewną! To się nazywa udany rodowód, prawda?
CZYTASZ
Mango
FanfictionJestem Alec. Alec Lightwood właściwie, ale mój ojczym nie byłby zadowolony, jeżeli na prawo i lewo rozpowiadałbym, że tak brzmi nazwisko, pod którym figuruję w dokumentach śmiertelników. Zapewne już po tym zdaniu macie mnie za wariata - całkiem słus...