Autobus sunął do przodu, powoli kołysząc się na boki, co wybudziło mnie ze snu. W dalszym ciągu siedziałem na kolanach Magnusa, ciasno owinięty jego ramionami. Czarownik pachniał cynamonem i imbirowym piwem, a jego miękkie włosy ocierały się o moje czoło. Ta bliskość... z nim była nowa, pokrzepiająca i zadziwiająco krępująca, ponieważ czułem, jak jego twarda męskość wbijała się w mój prawy pośladek.
Przełknąłem ślinę próbując ześlizgnąć się z kolan Magnusa, na daremno! Bane stęknął, kiedy się poruszyłem, stęknął z przyjemności! A jego dłoń znalazła się pod moją koszulką sunąc w górę, aż dotknął mojej nagiej piersi.
- Alexander - wymruczał wprost do mojego ucha czarownik. - Gdzie się wybierasz.
- Na... na fotel obok! - pisnąłem, czując jak zażenowanie sięgnęło zenitu.
- Niewygodnie ci? - szepnął Magnus, z ustami tak blisko moich, że czułem jego oddech.
Nie zrozumcie mnie źle, ale to było cholernie podniecające. Niech pierwszy rzuci sztylet w oko cyklopa, kto nie poczułby gorąca, kiedy osoba która miażdży cię od lat, jest tak blisko i daje jasne insynuacje! Resztkami godności jakie miałem, przysunąłem się plecami do czarownika. Poprawka - moja godność została na poprzednim przystanku.
- Magnus - szepnąłem - autobus jest pełen ludzi... Florek... i dzieciaki...
- Mgła, kochanie. I nie mów, że na ciebie nie działam - wymruczał wprost do mojego ucha.
Jeśli miałem jeszcze jakąś siłę, żeby stawiać opór, straciłem ją z chwilą gdy Magnus, przesunął leniwym ruchem usta na moją szyję, pieszcząc ją delikatnymi pocałunkami. Jęknąłem donośnie, tak, że tatko byłby ze mnie dumny! No bo, na miłość Zeusa, pierwszy raz ktoś dotykał mnie w ten sposób! Tak czule i władczo jednocześnie. Tak, że traciłem grunt pod nogami, a moje myśli szalały, krążąc wszystkie wokół jednego: więcej!
Chrzanić wszystko i wszystkich, obróciłem się i wpiłem w miękkie usta Magnusa. Jego dłonie zacisnęły się na moich pośladkach. W głowie mi zawirowało, ale złapałem skraj jego koszulki, wślizgując rozgrzane palce pod miękki materiał
- Chcę tego - wyszeptałem cichutko, patrząc niepewnie w oczy Magnusa.
Bane się zaśmiał, oddając pocałunki i błądząc dłońmi po moim ciele. Z niesamowitym uczuciem docierał wszędzie tam, gdzie chciał, unieruchamiając mnie samą mocą swojego dotyku i pociemniałego z pożądania wzroku. Byłem bezsilny w obliczu tej mocy.
- Alexander! - krzyknął Magnus, a ja otworzyłem oczy.
- Co-co jest? - jęknęłam z żalem, zdając sobie sprawę, że to był tylko sen. Bardzo realistyczny i zdążający w konkretnym kierunku sen, czego dowodem było moje nagle podniecone ciało.
- Zasnąłeś - wyjaśnił Bane, odgarniając mi włosy z czoła.
Pośpiesznie zsunąłem się z jego kolan wtulając się w swój fotel. Magnus zacisnął wargi tłumiąc śmiech.
- Daleko jeszcze? - zapytałem, próbując zapanować nad swoim ciałem. Co było trudne, kiedy Magnus patrzył na mnie w ten sposób!
- Nie. Śniło ci się coś? - zagadnął niewinnym tonem.
- Nie! - zaprzeczyłem gwałtownie, z czerwonymi policzkami.
Magnus milczał, choć było to bardzo wymowne milczenie. Mimo to byłem mu wdzięczny. Przynajmniej do czasu. Magnus nie byłby sobą, gdyby nie wykrzesał z siebie chociaż odrobiny ironicznej złośliwości. Zadrżałem, kiedy jego usta znalazły się tuż obok mojego ucha. Zupełnie jak we śnie i mimowolnie przywołałem tamtą wizję.
CZYTASZ
Mango
FanfictionJestem Alec. Alec Lightwood właściwie, ale mój ojczym nie byłby zadowolony, jeżeli na prawo i lewo rozpowiadałbym, że tak brzmi nazwisko, pod którym figuruję w dokumentach śmiertelników. Zapewne już po tym zdaniu macie mnie za wariata - całkiem słus...