✗ eight ✗

91 5 0
                                    


                 michael clifford siedział skulony na kanapie w mieszkaniu luke'a i wpatrywał się w ścianę. minął tydzień, odkąd ashton umarł, a on nadal nie mógł sobie z tym poradzić. nie mógł wrócić do swojego mieszkania. nie mógł wrócić do miejsca, w którym ashton się zabił.

a więc luke pozwolił mu spać na swojej kanapie. michael przyszedł z ubraniami na plecach, więc luke zmusił go do przebrania się po drugim dniu i dał mu kilka ciuchów alexa.

michael naprawdę miał wszystko gdzieś. przez cały dzień nie robił nic, oprócz wpatrywania się w ścianę i płakania.

michael nienawidził siebie, bo zrobił coś strasznie głupiego.

zakochał się w nastolatku z myślami samobójczymi, którego nie dało się uratować.

michael bardzo dużo płakał podczas pierwszej nocy, tak samo jak luke. jednak michael w końcu się wypłakał. nie wypowiedział ani słowa, odkąd ashton popełnił samobójstwo. i to zaczynało martwić luke'a.

w końcu michael wstał. powoli podszedł do drzwi, których ani on, ani luke nie odważyli się otworzyć i zrobił to.

wyglądał normalnie, jak pokój każdego zestresowanego, lubiącego muzykę dwudziestolatka, ku jego zmartwieniu. wszedł w głąb pomieszczenia, przechodząc przez porozrzucane ubrania oraz inne przedmioty. dopiero kiedy dotarł do biurka ashtona, znalazł coś, co sprawiło, że uwierzył, iż ten pokój należał do niego. żyletka leżała obok przepisanych leków, które wyglądały, jakby nigdy nie były tknięte.

michael nie był głupi — wiedział, że ashton miał depresję i go nienawidził. to właśnie dlatego próbował się do niego zbliżyć. michael chciał pomóc ashtonowi. tylko nie wiedział jak.

michael podszedł do łóżka. Wyglądało, jakby ktoś jeszcze tego poranka z niego wstał, przez co zabolało go serce. przesunął opuszkami palców po pościeli, zamykając oczy.

to było dziwne, jak blisko ashtona czuł się w tamtym momencie — nawet bardziej, niż gdy chłopak żył. michael wdrapał się na łóżko i naciągnął na siebie kołdrę, wdzięczny za ogarniające go ciepło. przez chwilę się ruszał, próbując znaleźć wygodną pozycję, kiedy nagle jego ręka dotknęła czegoś puchatego. złapał to i wyciągnął spod pościeli.

to był mały, czarny kocyk. serce michaela złamało się jeszcze bardziej, kiedy przycisnął go do swojej klatki piersiowej i ponownie zaczął płakać.

kilka minut później, kiedy już przestał szlochać, do pokoju wpadł bezsilny luke. usiadł na łóżku, delikatnie głaszcząc chłopaka po plecach, dopóki ten się nie uspokoił. michael westchnął, czując się jeszcze gorzej.

— wiesz, że cię nie obwiniam, prawda? — zapytał cicho luke. michael pociągnął nosem, a następnie pokiwał głową.

jednak on obwiniał samego siebie. zostawił ashtona samego z rzeczami, które mogły go zabić. to była jego wina. luke westchnął, obserwując, jak michael mentalnie się dobija.

— nie nienawidził cię. tylko tak myślał, ale wiem, że tak nie było. chciał cię nienawidzić — powiedział, a michael na niego popatrzył.

— dlaczego? — głos michaela był cichy i zachrypnięty od nieużywania go od tak długiego czasu, pomijając wypowiadanie imienia ashtona podczas szlochu.

— wiedział, że będziesz próbował mu pomóc.

na kilka chwil zapadła cisza. luke wstał i wyszedł, zamykając za sobą drzwi, a następnie wracając do jego żywego pocieszenia.

michael wcisnął twarz w koc i wziął głęboki oddech. nadal pachniał ashtonem. michael ponownie się do niego przycisnął, chcąc poczuć więcej tego zapachu, chociaż wiedział, że tak nie będzie.

michael był sam, a ashton nie żył.

a to wszystko przez rzecz, która ich połączyła: wybielacz.

BLEACH ━ MASHTONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz