#1 - 𝓢𝓾𝓶𝓶𝓮𝓻 𝓭𝓪𝔂

123 11 4
                                    

𝟚𝟝 𝕔𝕫𝕖𝕣𝕨𝕔𝕒 𝟙𝟡𝟟𝟘
Początek wakacji, skrajne upały, rozpoczynające lato. Radość wywołana faktem, że choć na chwilę można odpocząć od edukacji szkolnej. Takowe myśli krążyły po głowie szesnastoletniej Nathalie, która nie miała zamiaru przeleżeć dwóch miesięcy w domu. Nastolatka uwielbiała przyrodę, zatem korzystając z dopisującej pogody i tego dnia postanowiła wyjść na zewnątrz. Wieczorne spacery należały do jej ulubionych.

Nie spodziewała się, że tego dnia ktoś jej potowarzyszy. Wychodząc z domu na skrzyżowaniu Frédérica Chopina z oddali dostrzegła jej najlepszą przyjaciółkę z dawnej szkoły - Julie. Szybkim krokiem zmierzała w kierunku dziewczyny, gdy i ta zauważyła Nathalie.
- Julie! Cześć, jak miło Cię widzieć - oznajmiła, obejmując ramię koleżanki jednocześnie.
- Hej! Nie sądziłam, że kogokolwiek spotkam o tej porze... hah - odparła.
Lekko zadziwiona Nath wtem zadała pytanie:
- A to dlaczego? Za mało mnie znasz, że nie wiesz jak ubóstwiam wieczorne spacery?
Julie uśmiechnęła się i zaprzeczyła:
- Nie coś ty! W roku szkolnym nie zdążyłam nawet zwrócić na to uwagi przez brak czasu, chyba rozumiesz, nie?
Przyjaciółka pokiwała głową i westchnęła.
- Wiesz, po to są wakacje. Aby móc chociaż przez dwa miesiące odpocząć, ale niekoniecznie na kanapie przy radiu, prawda?
- Zgadzam się, sama nie dałabym rady leżeć całymi dniami. Potrzebuję ruchu, świeżego powietrza! To się nazywa odpoczynek - rzekła Julie.
- Nie sądziłam, że jesteś taką, moją bratnią duszą, haha - zaśmiała się Nathalie.
Nastolatka zawadzając nogą o plastikowy kubek na ulicy, spoglądała na ziemię. W myślach krążyło jej pewne pytanie, które postanowiła zadać po niedługim czasie:
- Julie, proponuję wspólne cowieczorne spacery. Możemy sobie pozwiedzać okolice Fleur française i jakoś spędzić te wakacje, co ty na to?
Dziewczyna nie miała nic przeciwko, zgodziła się z uśmiechem na twarzy. Wtem ruszyły przez wąską aleję spokojnym krokiem. W między czasie obgadały wiele spraw.
Po trzydziestu minutach poczuły pragnienie, gdy przed sobą zauważyły jeszcze czynną kawiarnię. Bez wątpienia zaszły do niej, póki jeszcze była otwarta.

Nastolatki opierając się o barek, spoglądały na siebie i na tablicę przed nimi.
- Co bierzesz? - spytała Nathalie.
- Szczerze wypiłabym coś gorącego... Dobra! Biorę Cappuccino - stwierdziła po krótkim przemyśleniu.
Przyjaciółka uśmiechnęła się i zaczęła stukać paznokciami o blat do grającej w tle muzyki.
- Um, a ty bierzesz coś? - zapytała Julie.
Dziewczyna odwróciła wzrok, wzięła głęboki oddech i podjęła decyzję.
- Tak, biorę Caffè latte. Choć jak patrzę na cenę to mi się odechciewa...
Zaniepokojona nastolatka natychmiast przerwała i miłym głosem wtrąciła:
- Oj przestań, przecież Ci w razie czego pożyczę, no nie?
Przekonało to Nathalie, zatem podeszły złożyć zamówienie.
Po kilku minutach oczekiwania, zostały wezwane w celu odebrania napojów. Do blatu podeszła Julie, która biorąc kawy zaczęła szukać miejsca dla dwóch osób. Od razu znalazła stolik tuż przy oknie, które oddawało piękny widok na część miasta. Dziewczyny usiadły na miejsce i zaczęły delektować się smakiem wysokiej jakości picia. Jednocześnie rozmawiały na różne tematy, spoglądały na siebie i za okno.
- W zasadzie, to do której możesz zostać? - podpytała Nathalie.
- Wiesz co, w sumie to jak będzie wyjątkowo ciemno zacznę się zwijać, a ty?
Przyjaciółka uniosła ramiona ku górze i odpowiedziała:
- Nie wiem, szczerze nawet matka nie wie, że tu jestem, ale raczej powinna się domyślić, że jak to ja postanowiłam wyjść na dwór.
- W porządku, możemy posiedzieć tu jeszcze przez jakieś dwadzieścia minut i wracać - dodała Julie.

Zapadła na chwilę cisza. Nastolatki były zachwycone smakami kaw, które odebrały im mowę.
Po piętnastu minutach zaczęły powoli wstawać z miejsca. Nathalie przetarła resztki "wąsa" od napoju palcami, zasunęła krzesło i zaczęła zmierzać w kierunku wyjścia.
Dziewczyny ponownie przechodziły przez aleje i uliczki, którymi wcześniej podążały. Gdy już zbliżały się do skrzyżowania Chopina, stanęły na chwilę. Lampy uliczne natychmiast zgasły, a okna z kamienic od razu zrobiły się ciemne. Przyjaciółki spojrzały na siebie, mimo że prawie nic nie było widać.
- Em, co to ma znaczyć? - spytała drżącym głosem Julie.
Nathalie nabrała powietrza do płuc głębokim wdechem i powiedziała:
- Czyżby [...] prąd? Serio?
Złapała się za głowę.
- Wiesz co i tak mamy szczęście, że padł akurat teraz, gdy jesteśmy właściwie przy naszych kamienicach.
Nathalie zgodziła się. Po niedługim czasie nastolatki postanowiły pożegnać się. Uściskały dłonie i każda zaczęła iść w kierunku swojego domu.
Nath doszła do wejścia. Stukając butami o schody, zaczęła myśleć nad planem wyjaśnienia mamie dlaczego wraca o tej porze.
Po kilku minutach znalazła się przed drzwiami. Zapukała dwa - trzy razy i czekała.
Drzwi otwarła mama z papierosem w ręku.
- Słucham? Wiesz która jest godzina? - zapytała kobieta.
Nastolatka spojrzała w ziemię, unikała wzroku matki.
- Spójrz na mnie, dobrze? Dlaczego nic nie powiedziałaś? A nawet jeśli byś oznajmiła, to miał to być wieczorny spacer, a nie spacer o dwudziestej trzeciej.
Nathalie spojrzała w oczy kobiety i wtrąciła:
- Mamo, zagadałam się... Zaszłam z Julie do kawiarni, później trzeba było wrócić, a to trzydzieści minut stąd, no chyba rozumiesz. Nie miałam zegarka, nie wiedziałam która godzina.
- Mhm, weź sobie coś z lodówki i idź spać. Kolacja już była, przykro mi, że Cię ominęła - rzekła donośnym głosem mama.

Dziewczynka weszła i zamknęła za sobą drzwi. Zdjęła buty i zaczęła zmierzać w stronę kuchni. Ujrzała brata - Adriena, który siedział przed pianinem i pisał nowe nuty. Chłopak od razu odwrócił się i krzyknął:
- Cześć Natha!
Zamyślona siostra tylko odwróciła wzrok i uniosła dłoń.
Adrien niezwłocznie odsunął taboret, wstał i podszedł do nastolatki.
- Młoda, co jest? - spytał zaciekawiony.
- Zmęczona jestem, spójrz na zegarek, nawet nie wiesz jaki dziś odcinek zrobiłam - odpowiedziała Nathalie.
Dwudziestoletni brat poprawił fryzurę i złapał się za kark, a następnie zapytał:
- Może chcesz mojego tosta? Trzeciego już nie dałem rady. Domyślam się, że jesteś głodna, no a wiesz.. lodówka pusta.
Siostra uśmiechnęła się i lekko zaśmiała. Spojrzała nieśmiałym wzrokiem i odparła:
- To bardzo miłe z twojej strony, hah. Mieć takiego brata to cud!
Adrien podbiegł do pianina, a z niego wziął talerz z tostem. Wręczył siostrze i rzekł:
- Proszę, zjedz i dobranoc!
- Dzięki jeszcze raz. A ty kiedy masz zamiar się położyć? - zapytała.
- Mam dużo pracy, muszę skończyć pisać chociaż minutę utworu.
- Czyli będzie na dobranoc nocne granie jeszcze, tak? - spytała uśmiechnięta.
- Hahaha, tak będę wam grał na dobranoc przez ściany.

Nathalie jeszcze raz zaśmiała się. Następnie z talerzem w ręce poszła do swojego pokoju. Zapaliła świeczkę przy biurku, po czym od razu położyła się na łóżku i zaczęła jeść. Gdy na talerzu zostały jedynie okruchy, dziewczyna odłożyła go. Nie zgaszając świeczki, po prostu ze zmęczenia położyła się na bok i przymknęła oczy. Włosy ułożyła za ucho i zaczęła nasłuchiwać gry Adriena. Dźwięki pianina natychmiast ją uśpiły.


Notre ArméeWhere stories live. Discover now