Dochodziła godzina 17:00. Grupa przestała liczyć ilość przebytych kilometrów. Na wszelkich postojach swój wolny czas Nathalie poświęcała Chtistopherowi. Tak też było i tym razem na ostatnim postoju obiadowym.
- Hej, hej. Jestem - oznajmiła nastolatka, niosąc w rękach talerz zupy.
- Mmm, a dla mnie to co? - spytał chłopak z uśmiechem na twarzy, unosząc brew jednocześnie.
Dziewczyna nachyliła się i rozszerzyła źrenice, po czym postawiła pytanie retoryczne:
- Ile masz lat Chrisiu?
- Osiemnaście minus pięć - odparł.
- Słucham? - zapytała, śmiejąc mu się w twarz.
- No mentalnie czuje się o te pięć lat młodszy, droga damo - odrzekł poważnym tonem.
- W konia mnie robisz! - krzyknęła Nath.
Christopher pociągnął dziewczynę za rękę, usiłując przy tym wstać z koca.
- Żartuje sobie, czekaj na mnie lecę po swoją porcję - odparl, puszczając rękę Nathalie.
Nastolatka pokiwała głową. Następnie rozwaliła się na cały rozłożony koc i przymknęła oczy.
Nie jest tak źle jak myślałam. Adrien może tylko przyznać mi rację, wiedziałam, że to będzie najlepszy pomysł. Jeszcze z Chrisem tak zadziwiająco leci mi ten czas... Czemu? Nie wiem. Po prostu nie wiem, a chciałabym wiedzieć. Pomimo tego nie przeszkadza mi to.
Zasypując się owymi myślami, dziewczyna nawet się nie zorientowała, kiedy przeszła w fazę snu.
[...]
- Nath! Nathalie do diabła! - krzyczał Adrien, szarpiąc dziewczynę za ramię.
Nastolatka powoli zaczęła otwierać swoje zmęczone oczy. Widząc nad wyraz pobudzonego brata, natychmiast przeszła do pozycji siedzącej.
- Co jest? Co się dzieje? - pytała zadziwiona.
Przez chwilę do jej głowy wpadła wizja sprzed ranka, kiedy to miejsce miała pierwsza ewakuacja z kamienicy. Dziewczyna czuła, jak jej ciało powoli drętwieje z tego powodu.
- Przespałaś tyle rzeczy. Musimy się streszczać - rzekł chłopak, pakując jednocześnie ostatnie rzeczy.
- Streszczać, bo? - podpytała jeszcze lekko zaspana.
- Nie rób sobie żartów ten jeden raz, błagam. Musimy uciekać - odparł Adrien.
Słysząc to, dziewczyna wtem podniosła się i usiłując dorównać wzrostowo bratu, stanęła na palcach mówiąc:
- Posłuchaj, wiem co robimy. Chris mi wszystko opowiedział, mamy cały plan. Wierz na słowo, że nic nam nie grozi.
- Zauważ, że tego twojego Chrisa tu nawet nie ma, a wszyscy ludzie z grupy zaczynają się pakować i zbierać na przedwczesny wymarsz - odrzekł dwudziestolatek.
Nathalie natychmiast odwróciła się. Nigdzie nie była w stanie dostrzec nowo poznanego chłopaka. Przeraził ją ten fakt, w skutek czego głośno przełknęła ślinę.
- Adrien, w takim razie skoro zgadza się tyle faktów - powiedz mi, o co tu chodzi? - spytała.
- Czy wy głupi myśleliście, że tak łatwo im uciekniecie? Już chcą najeżdżać na mniejsze wioski. W tym przypadku mamy akurat tego farta, że na mniejsze dzielnice wysyłają pojedynczych wojskowych. Jednak musimy trzymać się z dala od centrum, tam jest po prostu terror, rozumiesz? - spytał brat.
- Tak, tak rozumiem. Ale teraz łaskawie mi powiedz gdzie jest Chris? - spytała naburmuszona nastolatka.
- A skąd ja mam do jasnej cholery wiedzieć? Aż tak na Ciebie sen wpłynął, że nawet nie pamiętasz, że mnie z nim nie poznawałaś? - zapytał oburzony, zabierając z pola koc i zmierzając ku grupie ludzi.
Dziewczyna uklękła. Zerwała z nerwów garść trawy i zaczęła się nią bawić w swoich brudnych dłoniach. Czuła napływający chłód i szklane oczy, lecz nie była przekonana z jakiej przyczyny. Tak naprawdę martwiła się. Miała sobie za złe sen, przeoczenie Chrisa, którego pragnęła zobaczyć i wyjaśnić z nim co tu się dzieje. Sądziła, że jego słowom można było zaufać w stu procentach. Zaczął dopadać ją coraz częstszy lęk i wyrzuty sumienia.
Po niedługim czasie Nathalie postanowiła wstać. Skinęła głowę w bok i zaczęła iść za grupą. Zauważyła znaczne przyspieszenie tempa chodu, co zaczęło ją niepokoić. Z oddali dostrzegła Adriena i Dorothée. Postanowiła podbiec bliżej, aby "zameldować się" i uniknąć przy tym zmartwień ze strony matki.
- No jesteś - rzekła obojętnie kobieta.
- Tak, właśnie jestem - odparła znudzonym głosem Nath.
Adrien nasłuchiwał się rozmowie, po czym wtrącił:
- Wyczuwam u was napiętą atmosferę. Proponuję to skończyć, bo i tak teraz będą same problemy, a rodzinne sprzeczki w niczym nie pomogą.
Nastolatka szybkim krokiem wpiła się na przód grupy, ignorując brata i jego słowa. Zależało jej tylko na znalezieniu muzycznych. Odwracając głowę w bok i odsłaniając swoje powiewające włosy, dostrzegła ludzi z instrumentami. Wpatrywała się w nich nałogowo, ponownie nie patrząc pod nogi, jednak tym razem ignorowała wszelkie "skrobanie marchewek" innym idącym.
Doszukiwanie wzrokowe nie powiodło się. Nathalie odeszła na bok grupy i złapała się za głowę. Uciekinierzy z grupy przyglądali się dziewczynie, jednak ta nie zwracała na nich uwagi.
- A panienka co? Zaraz dojdziemy, chodź, chodź - nakłaniała jedna z idących w grupie starsza kobieta.
- J-ja zaraz dołączę, zaraz dołączę - odparła nastolatka, jąkając się przy tym.
Ostatecznie podrapała się po głowie, zacisnęła szklane oczy i ruszyła.
Tym razem postanowiła na nowo przejść na przód grupy i podpytać się muzycznych o osiemnastolatka z kruchą nadzieją na to, że będą cokolwiek o nim wiedzieć.
- Przepraszam! - krzyknęła zza pleców kobiety z gitarą Nathalie.
- Słucham? Proszę szybko, jesteśmy zajęci - odparła rudowłosa gitarzystka.
- Czy do muzycznych, tutaj u was należał Christopher? - spytała wtem dziewczyna.
- Nazwisko? - podpytała jedna z muzycznych.
- Niestety nie znam. Wysoki, o ciemno brązowych, lekko kręconych włosach - odrzekła Nath.
- A, Levittoux... Gitarzysta, ta? - wtrąciła jeszcze inna muzyczna.
Nastolatka przytaknęła głową.
- On ma teraz swoją służbę, jakby teraz jest jego pora. Zmieniają się co jakiś czas, a co? - podpytała gitarzystka.
- A-a... N-nic ważnego, chciałam się upewnić, dziękuję. Ale, wrócą na noc? Na pole namiotowe? - spytała.
- Młoda, co się tak interesujesz? No wrócą, czemu mieliby nie - odpowiedziała ostatni raz muzyczna, po czym odwróciła się plecami do Nathalie.
Nastolatka na to ponownie zboczyła z grupy i zasypała się nowymi myślami.
Zaczęła się martwić, choć usiłowała uwierzyć gitarzystkom co do powrotu na pole. Przed grupą był już ostatni krótki odcinek do noclegu, co pocieszało i motywowało dziewczynę do dalszego chodzenia. Z każdą minutą jednak nie ustępowały natrętne myśli.Szczególną rolę odgrywały tu nadmierne skojarzenia z Lucasem.
Służba? Że niby wojskowa? Jak [...] ojciec?
YOU ARE READING
Notre Armée
RomanceSpokojne państwo, spokojna miejscowość, lecz tylko do pewnego momentu. Podczas popijania porannej kawy za oknem wybuchy i strzały. Płacz, krzyki rozpoczynające prawdziwy terror, o którym cywilom - młodzieży, dzieciom, dorosłym się nie śniło. Ciągłe...