19:00
Puste pole natychmiast zostało zapełnione ludnością. Choć grupa nie była duża, tak rozkładane namioty zaczęły zajmować wiele miejsca. Mimo to nie każdy owy namiot posiadał. Wiele ludzi ograniczało się do zwykłego koca i poduszki w skutek ograniczonej ilości miejsca.
Nathalie nie doszła od razu za grupa na pole. Wpierw poszła zakupić ostatni prowiant. Dopiero po tym zaczęła zmierzac w kierunku namiotów, doszukując się matki z bratem. Przez zmęczenie całym dniem, nie patrzyła pod nogi, przez co zahaczała butami o nabite w ziemię śledzie. W skutek kilku pod rząd, dziewczyna potknęła się i upadła na ziemię.
- Głupia - rzekł zza pleców wysoki dwudziestolatek.
- A-adrien - odparla zaszokowana.
Po czym podniosła się i otarła ziemię z spodni.
- Miło, że się znalazłaś - odparł, unosząc ramiona ku górze jednocześnie.
- Chodź, pokaże Ci gdzie będziemy spać - dodał, po czym zaczął zmierzać w kierunku matki.
Nathalie szła za bratem przyglądając się przy tym ludziom, którzy się rozbijali. Nie wyobrażała sobie na dłuższą metę spać pod cienkim kocem, mimo to warunki robiły swoje.
- Możesz nam pomóc w sumie, wyjąć z torb podręcznych najważniejsze rzeczy - oznajmił Adrien.
- Będziemy spać tylko pod tym kocem? - spytała niepewnie dziewczyna.
- Zrobimy co możemy żeby przeżyć noc, mamy jeszcze jeden gruby koc i wiele bluz - wtrąciła Dorothée.
- Ciesz się chociaż z tego, że łaskawie targamy to za sobą dla tej twojej grupowej ucieczki - odrzekł brat.
- No tak, bo lepiej było zostać w kamienicy płonącej i zginąć od razu w centrum miasta - mówiąc to, Nathalie odeszła z miejsca rozbicia się pozostałej dwójki. Nadchodził powoli zmrok, jednak zważając na porę roku jaką było lato, ciepło na dworze utrzymywało się.
- Jak nie wróci na noc przez waszą kolejna sprzeczkę, to przysięgam że kończę z tym, Adrien - dopowiedziała matka.
- A przypomnieć Ci o waszych kłótniach? Z nią się po prostu ostatnio nie da dogadać i sama to widzisz, mamo. A wrócić to wróci na pewno, nie miałaby gdzie indziej spać - odrzekł syn
- Przestań, martwię się o nią jak przystało na matkę - odparła Dorothée, po czym położyła się na kocu i złapała za głowę.
Tym czasem Nathalie opuściła pole namiotowe. Weszła na pagórek obok i zapatrywała się na powolny zachód słońca. Zacisnęła łzy w oczach i zaczęła ze stresu nałogowo obgryzać skórki wokół paznokci.
Nie wiem co się dzieje, byłam pewna, że wszystko się uda, że wszystko wypali. Narobiłam się przypału u matki i Adriena, nici z planu z Chrisem.
Po niespełna godzinie, nastolatka przyszykowała się do opuszczenia pagórka i monotonnego powrotu na pole.
Obracając się w bok, dostrzegła siedzącego obok umundurowanego chłopaka. Zamilkła i bała się odezwać, pomimo tego, że zaledwie kilka godzin temu rozmawiali ze sobą jakby ich znajomość trwała miesiące.
- Nath, prawda? - spytał niepewnie Christopher, widząc jej wzrok na sobie.
Nastolatka lekko zdziwiona wtem odparła pytaniem:
- Wiele się zmieniłam, co nie?
Osiemnastolatek uśmiechnął się i podszedł do dziewczyny, a następnie kucnął.
- Wiesz co, chciałbym Ci coś wyjaśnić, bo gryzie mnie sumienie - rzekł chłopak.
- C-co dokładnie? - spytała nieśmiałym głosem.
- Nie wiem czy właściwie to jeszcze pamiętasz ale przepraszam, że nie wróciłem do Ciebie na postoju, idąc wtedy po tamtą porcję obiadową. Dostałem wezwanie, natychmiast. Potem już tylko służba i szybka ewakuacja - oznajmił Christopher.
- S-służba? - podpytała Nathalie.
- Tak, nie mówiłem Ci? - zapytał.
Dziewczyna kiwnęła głową w prawo i lewo, po czym od razu zmieniła temat:
- Ale tak, poradziłam sobie. Mimo że zdążyłam usnąć, Adrien wkroczył do akcji, hah.
-Uh, to dobrze. Wybacz, że nie powiedziałem, serio. Po prostu słyszałem o twoim ojcu i wiem, że może to się źle na tobie odbijać - odrzekł, na co szybko nastolatka mu przerwała:
- N-nie, nie nie! Na przyszłość nie ukrywaj takich rzeczy, nie masz po co. Masz to u mnie gwarantowane.
- Mhm, no dobra. Słyszałem też, że do moich muzycznych się wypytywałaś o mnie.
- Emm, nie! Naprawdę. Nie pomyliły mnie? - wtrąciła z pytaniem Nath.
- Nie idzie Ci kłamanie, hah. Nie musisz się tego wstydzić, to co zrobiłaś było po prostu miłe - odparł chłopak z uśmiechem na twarzy.
- Hah, no dobra, dobra [...] Trochę i w tym racji - odpowiedziała długowłosa.
Osiemnastolatek usiadł na przeciwko dziewczyny. Skinął głowę ku ziemi, a następnie spojrzał prosto w oczy Nathalie, zadając jej przy tym wprost pytanie:
- Wspominałem, że kłamanie Ci nie idzie. Tak i teraz spytam - wszystko okej na pewno?
Nastolatkę opanował wewnętrzny szok.
Jak to? Przecież nie znamy się jeszcze tak dobrze... Skąd on to wyczytał? Chyba udawanie mi nie idzie.
- Co chcesz dokładnie wiedzieć? Poza tym, czy to naprawdę aż tak widać? - zapytała.
- Tak, aż tak. Nie trzeba być specjalistą żeby to stwierdzić. No a wiesz, ty już dokonałaś czegoś miłego to teraz moja kolej. Chciałbym coś zaradzić, bo widzę te sztuczne unoszenie kącików ust - rzekł Chris.
- Kłótnia z matką i bratem. Ale to chyba jak zawsze. Poza tym nieco martwiłam się i o Ciebie. Wiadomo, myśli z ojcem natychmiast zawitały. Też zaczęłam po prostu tracić nadzieję na całe powodzenie tego planu, wręcz żałowałam tego. Czasem dalej mam wątpliwości czy to dobry plan, nawet nie wiem jak ma wyglądać ta noc, a co dopiero jeszcze następne noce, dni, tygodnie, m-miesiące...? - oznajmiła, przełykając ślinę jednocześnie.
Wtem Christopher przerwał jej wypowiedź, kładąc rękę na ramieniu:
- Jak mam Ci obiecać, że wszystko jest i będzie pod kontrolą? Nath, sytuacje pokroju dzisiejszego dalej będą, ale nie problemem będzie poradzenie sobie z nimi. Zaufaj mi. Wiem, że trudno wierzyć w słowa jakiegoś nowo poznanego faceta ale przysięgam na słowo.
- W porządku, wierzę - odparła dziewczyna.
Na wyciek owego zdania z jej ust, chłopak uśmiechnął się.
- Wiesz co, muszę zaraz iść. Martwią się pewnie i będą tylko większe problemy - wtrąciła nastolatka, wstając przy tym i otrzepując ziemię z ubrań rękoma.
Osiemnastolatek od razu powtórzył czynność Nathalie i przytaknął głową.
- Jeszcze raz dziękuję, nieźle wychwyciłeś mój nieciekawy nastrój - oznajmiła na sam koniec.
- Nie było problemu. Jest okej - odpowiedział z sympatią.
Młodzież oddzielał mniej więcej metr, stali na przeciwko siebie. Wrażliwość Nath zaczęła powoli się uruchamiać z każdym spojrzeniem chłopaka, a oczy przybierać nieco inny kształt.
- Coś chyba dalej jeszcze kręcisz - przypuścił, przechylając głowę w bok.
- Cz-y mogę po prostu na zakończenie tego dnia się przytulić? - zapytała niepewna jak nigdy dotąd.
Co ja w ogóle robię?! My się praktycznie nie znamy. Nie wiem co jest grane, po prostu potrzebuję jeszcze bardziej pewnego zapewnienia bezpieczeństwa.
- Jasne, nawet nie pytaj - odparł Chris.
Nastolatka od razu przybliżyła się i wtuliła w klatkę chłopaka, na co ten dołożył swe ręce od góry. Wtedy poczuła prawdziwe bezpieczeństwo.
YOU ARE READING
Notre Armée
RomanceSpokojne państwo, spokojna miejscowość, lecz tylko do pewnego momentu. Podczas popijania porannej kawy za oknem wybuchy i strzały. Płacz, krzyki rozpoczynające prawdziwy terror, o którym cywilom - młodzieży, dzieciom, dorosłym się nie śniło. Ciągłe...