Koncowka sierpnia bolesna

13 0 0
                                    

Okazuje się, ze kiedy udało mi się z bratem porozmawiać w końcu na poważnie, wyszło na jaw tyle faktów, ze zrozumiałem jak jestem stary. Kiedy z ojcem rozmawiam na poważne tematy i udaje mi się dojść z nim do porozumienia, wszystko wyglada zupełnie inaczej. Całe życie wszystkim chodziło tylko o jedno, a uczucia czy udawana dobroć były jak zasłona dymna prawdziwych zamiarów.
Oszukany. Taki się czułem kiedy najebany brat opowiadał mi co się dzieje w domu. O tym że cała rodzina mnie nienawidzi i nastawia schorowanego dziadka przeciwko mnie przez jakieś głupie spadki. Szczerze, przydałyby mi się one w życiu tak niesamowicie, że gdybym się tylko postarał wszystkie problemy poszłyby w dal. Teraz? Teraz wolałbym żyć pod mostem niż słuchać o tym jak mi się to nie należy.
Przysięgam, że tyle przykrych słów nie usłyszałem jeszcze od nikogo, a wypowiedziała je moja rodzina kiedy o tym nie wiedziałam. Tak chyba czasem bywa. Chyba czasem tak już musi byc. Boli mnie serce ale głowa każe się zatrzymać, boli mnie głowa kiedy robi mnie w chuja rodzina...
Mój ojciec kupił w sklepie pierwszą setę, dla innych normalne dla mnie brzmi jak upadek jego jakichkolwiek zasad. Bo dla niego to było coś jak dla mnie heroina dożylnie, początek końca. Może przesadzam ale kiedy przypominał na trzeźwo najebanego ojca który nienawidzi swoich dzieci tak wódka miała to spotęgować do stanu, który ciężko mi sobie wyobrazić. Staranie się nie umierać okazało się coraz trudniejsze, nawet jeżeli miałem już w życiu określony cel.
Niszczenie się w imię pasji było łatwe do momentu kiedy niszczyłem się z wlanego kaprysu, a nie głupiej potrzeby.

Na trzeźwo wyglada to zupełnie tak samo. Powoli umieram, wracam do stanów, których chciałem unikać i nie potrafię sobie powiedzieć, ze jestem ponad nimi.
Absolutnie nie radze sobie sam z sobą.

Bywaj moje obciążenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz