D-8

385 32 1
                                    

Musiałem ochłonąć. Nie mogłem czytać dalej w tym stanie. Wiedziałem, że później nie dopuściłem się do czegoś tak złego, jak to, więc nie mogłem nadal tego przeżywać. Chociaż szczerze powiem, że kiedy myślę o tym na trzeźwo, to czuję się jeszcze gorzej, niż wtedy.

Cieszę się, że wtedy uciekł. Wtedy przynajmniej nie przeżył swojego pierwszego razu z pijaną osobą, która nie zbyt wiele myśli głową.

Przymknąłem na moment powieki i odetchnąłem. Próbowałem o niczym nie myśleć, jednak Jungkook zaprzepaszczał moje starania. Stał i uśmiechał się tak, jak lubiłem. W pewnej chwili chłopak zaczął znikać, a mnie ogarniał powoli spokój. Wiedziałem co się święci, więc momentalnie otworzyłem oczy. Nie mogłem zasnąć. Nie mogłem stracić Jungkooka.

Roztarłem dłońmi zmęczone oczy, po czym sięgnąłem po zeszyt i odszukałem notatkę z numerem ósmym, by powrócić do czytania.

Drogi pamiętniku, właściwie cały dzień spędziłem w swoim pokoju. Mogłem to robić, bo nikt mnie nie kontrolował. Gdy rodzice wrócą, może mnie za to spotkać kara, ale nie obchodzi mnie to. Na koniec swojego życia mogę pozwolić sobie na odrobinę bólu, bo przecież żaden żywot nie jest usłany różami.

Tamten dzień nie był dla mnie łatwy. Chciałbym o tym wszystkim zapomnieć, jednak jak na złość całe tamto zajście siedziało w mojej głowie i nie chciało jej opuścić. Naprawdę nie wiem co mnie pchnęło do powiedzenia tych okropnych słów. Ja nie myślałem w ten sposób. To wyszło samo z siebie, ale czasu nie cofnę.

Dodatkowo Taehyung cały czas myślał, że zaliczyłem i wypytywał mnie o to, jak było. Skłamałem, że był dobry. Nie chciałem, aby stał się pośmiewiskiem z tego względu, że mi uciekł, bo on zrobił naprawdę dobrze.

Po części straciłem jeden dzień, ale wiesz co? Nie żałuję ani chwili. Miałem czas na przemyślenia, lecz wiem jedno. Myślicielem nigdy nie zostanę. Wnioski, jakie wyciągałem były w stu procentach błędne, ale na początku byłem pewien, że to najlepsze, co mogłem wymyślić.

Sądziłem, że Jimin zostawi mnie w spokoju, dlatego też zacząłem na poważnie przygotowywać list pożegnalny. Właściwie byłem w trakcie pisania swoich ostatnich słów, kiedy otrzymałem pierwszą wiadomość. Na początku myślałem, że to operator sieci, do której należę, ale za chwilę przychodziły kolejne i kolejne, jakby osoba pisząca była maszyną.

Siedziałem wtedy w toalecie, żeby nikt nie widział, jak szaleńczo wysyłam wiadomość za wiadomością. Jeszcze mogli pomyśleć, że naprawdę się zakochałem, a ja chciałem tylko przeprosić i prosić o kontynuację tych dwudziestu dni.

W końcu odłożyłem na bok długopis i chwyciłem za telefon. Jak się okazało, były to esemesy od Jimina. W pierwszej chwili się ucieszyłem, lecz po chwili do głowy przyszła mi pewna myśl.

Jeżeli przeprasza, to może oznaczać, że zależy mu na dokończeniu zakładu, bo pula nagród, jakie mógł za mnie dostać, była ogromna. Postanowiłem więc nie odpisywać. Odłożyłem komórkę na miejsce i powróciłem do pisania.

Pisał ten list przeze mnie, bo nie potrafiłem się opanować... Poza tym na tamtą chwilę nie miał racji. Nie było żadnej puli nagród. Dla mnie nagrodą był chociażby seks.

To zabrzmiało tak, jakbym tylko na to liczył... Aczkolwiek czego mogłem oczekiwać od osób, które właśnie tego ode mnie wymagały? Jungkook jako jeden z niewielu tak naprawdę trzymał mnie na dystans i skracał go wedle uznania.

Nie wiem dlaczego, ale kolejne słowa przychodziły mi coraz ciężej, a gdy zakończyłem spisywanie swoich ostatnich myśli, nie spodobał mi się całokształt, więc pogniotłem kartkę i wyrzuciłem ją do kosza obok mojego biurka. Wiem, że tam i tak nikt poza mną nie zagląda, więc o nic nie muszę się martwić.

|| Twenty Days | jjk + pjm || REUPLOADOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz