Rozdział odnowiony!!!
###Chuuya pov:
Odsunąłem sie od partnera.
-Dazai...
Ten przerzucił mnie pod siebie. Teraz to on był górą. Nie powinienem tak tracić czujności.
-Skończ już swoje gierki
-Ja sie dopiero rozkręcam~- mówiąc to podciągnął moją bluze.
-DAZAI!- zacząłem sie szarpać. Stalowy uścisk utrzymywał moje nadgarstki nad głową, siedząc na moich biodrach pozbawił mnie możliwości kopnięcia go w ten krzywy ryj.
Jego ręka przejechała po moim brzuchu, po czym uśmiechnął sie parszywie i w końcu złapał za gumke moich bokserek.
-Puszczaj!- i po chwili pożałowałem. Strzelił mnie z gumki od moich gaci. - Daza...- nie skończyłem, bo położył sie na mnie.- Oi! Rusz że sie ze mnie, jesteś ciężki.- czułem jego oddech na karku.
Zrzuciłem go z siebie na łóżko.
-Skończ z wygłupami.
-Musze korzystać z okazji póki moge, póki jeszcze jestem przy tobie- mruknął przewracając sie na plecy i przysłaniając ręką oczy. Wygląda jakby umierał.
-He? Co to miało znaczyć?
A nich cie...! Nachyliłem sie nad nim i pocałowałem.
-Jeśli nie chcesz mówić, pójde sam do Moriego.
Wstałem, a wtedy Dazai złapał mnie za ręke. Tak, jakbym miał odejść na zawsze.
-Powiem ci
-Już nie musisz.- po chwili mnie pociągnął do siebie. Znów siedziałem na łóżku.
-Gnido, mamy robote, a ja chciałbym sie dowiedzieć o co chodzi. Nie mam czasu na ciebie i twoje żarty
Wtedy zrobił coś, czego sie nie spodziewałem. Przytulił mnie.
-Dazai, co dziś z tobą nie tak?!- zachowuje sie jak dziecko, nawet gorzej. - Ej, źle sie czujesz?
Pokręcił głową
-Wszysko juz dobrze. Dziękuje
-Co? Za co?
-Nie... już nic- podniusł wzrok i sie uśmiechnął. Pogłaskałem go po głowie jak psa.
-Moge sie wreszcie dowiedzieć o co chodzi?
Złapał mnie za ręke i splutł nasze palce.
-Choć- pociągnął mnie do wyjścia z pokoju.
-Moge sie najpierw chociaż przebrać?
-A, jasne.- puściłem jego chłodną dłoń i otworzyłem szafe. Standardowo wyjąłem białą koszule, kamizelke i płaszcz. Do tego ciemne spodnie, ulubione buty i mój kapelusz.
Nie przejmowałem sie już tym że ta gnida stoi tuż za mną. Nie warto mi iść do łazienki, bo i tak za mną polezie, zatem żadna różnica.
Zdjąłem bluze i rzuciłem w kąt. Po chwili zrzuciłem z siebie także spodnie. Kątem oka zobaczyłem, że Dazai spokojnie siedzi na łóżku.
- Powiedz mi w między czasie, co będziemy robić? I...czemu mamy to robić razem?
-Wiesz że nie wróciłem i nie wróce do mafi.
-Wiem, wiem.
-Przez jakiś czas będę jednak pracować z tobą.
-Twoi ludzi z agencji wiedzą?
YOU ARE READING
Stray Love-Soukoku
Fanfiction-Cz...Czyli wreszcie mu sie udało... On...nie żyje... -I nawet po tym wszystkim... Po tym, jak zostawiłeś mnie samego... A ja ci wybaczyłem zdradę... Znów mnie ranisz... Znów mnie zostawiłeś! -Pożegnaj sie z nim. -C..Co...? -Zostało mu 7 minut życia...