6 part 2

183 17 46
                                        

Leondre

Biegłem w stronę swojego domu mając malutką nadzieję, że Charlie pobiegnie za mną. Niestety myliłem się. Blondyn wciąż siedział przed studiem wpatrzony w nicość. Jak mogłem być tak głupi. Co ja sobie ubzdurałem. A co najlepsze, w tak krótkim czasie zrobiłem sobie wielką nadzieję na happy end.

Charlie

Zamurowało mnie. Poczułem ukłucie w sercu. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałem co zrobić. Gdy spojrzałem w dal zobaczyłem wciąż oddalającego się Leondre. Jego sylwetka powoli zanikała w cieniach różnych budynków oraz drzew.

Czułem się taki bezradny. Dlaczego tak cudowny chłopak jakim jest Leo zakochał się w takim idiocie. Jest tyle wspaniałych osób, które zabijają się o niego i tak bardzo pragną by Leo ich zauważył. A on? Pokochał mnie.. Co z Carlą? Przecież dażyli się tak wielkim uczuciem, które przeszło przez falę hejtu. Nie rozpadli się mimo tylu przeszkód. A teraz? Nie układa się im. Carla stała się złośliwa i oschła dla bruneta. Próbowałem jej dać do zrozumienia, że Leo naprawdę cierpi przez nią lecz ona nie przejmowała się tym i dalej brnęła w swoje.

Kiedy brązowooki starał się przekazać Carli jak bardzo ją kocha, ta odpowiadała w niesamowicie chamski sposób. Sam kiedyś miałem podejrzenia, że to wszystko to jedna wielka szopka dla chwili sławy.

---

Już od godziny próbowałem dobić się do domu Leondre. Po tym gdy pozwoliłem mu odejść bez mojego słowa, ten zapadł się pod ziemię.

Do Leoś:

LEO PRZEPRASZAM

PRZEPRASZAM, ŻE SIĘ NIE ODEZWAŁEM ANI SŁOWEM

PROSZĘ OTWÓRZ TE DRZWI

LEO KURWA OTWÓRZ PROSZĘ

DLACZEGO AKURAT JA? JEST TYLE WSPANIAŁYCH OSÓB

LEOO

WIEM, ŻE WIDZISZ TE WIADOMOŚCI

LEO PROSZĘ CIĘ OTWÓRZ

OTWÓRZ TE CHOLERNE DRZWI

MARTWIĘ SIĘ

PRZEPRASZAM

LEO

DAJ JAKIKOLWIEK ZNAK ŻYCIA

CHOCIAŻ JEDNĄ JEDYNĄ PIERDOLONĄ KROPKĘ

Co kilka chwil sprawdzałem konwersację z młodszym. Zrozumiałem jak wielki błąd popełniłem.

Stojąc zapłakany pod drzwiamy bruneta uświadomiłem sobię, że w ogrodzie znajdują się kolejne drzwi wejściowe.

Szybko pobiegłem na tył domu i spojrzałem na wielkie oszklone drzwi. Ku mojemu znikomemu szczęściu były lekko uchylone. Wtargnąłem do domu mało nie uszkadzając kruchych przedmiotów stojących na komodzie. Zdezorientowany wbiegłem schodami na górę udając się w stronę pokoju Leo.

Kiedy jak głupi uderzyłem o białe drzwi, te otworzyły się z wielkim hukiem ukazując to co znajdowało się w środku pomieszczenia.

- Dzięki Bogu.. - powiedziałem sam do siebie widząc śpiącego chłopaka - Nie strasz mnie tak nigdy więcej - usiadłem obok i zacząłem delikatnie gładzić jego policzek kciukiem.

Leo spał jak dziecko. Wtulony w lekko wilgotną poduszkę z podkulonymi nogami.

- Przepraszam, że przeze mnie cierpisz. Dużo ostatnio działo się w twoim życiu - mówiłem do śpiącego chłopaka - Naprawdę przepraszam. Nie chciałem cię zranić, to wszystko stało się tak szybko. Po nagraniu nagle mówisz mi, że mnie kochasz, ale nie jak brata.. Nie wiedziałem co powiedzieć. Zamurowało mnie.

- Wiem Charlie - odezwał się po cichu - To wszystko mnie przeraża. Nigdy nie myślałem o tym w taki sposób. Dla mnie to też niezła niespodzianka. Bo wiesz nagle uświadsmiasz sobie, że jesteś gejem.

- Ehh.. - westchnąłem - Jesteś dla mnie naprawdę ważny. Nie wiem co bym zrobił gdybym cię stracił - złapałem jego rękę splatając nasze palce - Nie wiem co teraz z nami będzie..

Oj kurwa Lenehan przyznaj po prostu, że go kochasz i twoje życie nie ma bez niego sensu.

- Obiecałeś, że nic między nami się nie zmieni - oczy bruneta przeszkliły się - Nie chcę naszej rozłąki.. Nie teraz - rzucił się na mnie z przytulasem.

- Wiem..

Lenehan czas płynie..

- Wiem, że obiecałem, ale muszę zerwać obietnicę.

- C-co-o.. - poczułem jak Leo zaczyna drżeć.

- Nie płacz - pogłaskałem go po głowie - Może jestem po prostu ślepy i nie zauważam tego jak bardzo jesteś dla mnie ważny. Spędziliśmy ze sobą już dobre pięć pięknych lat. Nie mam zamiaru kończyć czegoś tak niesamowitego. Razem dążyliśmy do sukcesu. Leo jesteś naprawdę przecudowny. Twój uśmiech, oczy, charakter.. Wszystko.. Ale boję się. Boję się, że cię zranię i nie wytrzymam. Nie chcę twojego cierpienia - łzy napłynęły do moich oczu.

- To znaczy, że to koniec Bars and Melody - jego głos się załamał.

- Ale poczekaj nie skończyłem - zaśmiałem się otarłem jego łzy - Obiecałem, że nic między nami się nie zmieni, ale ja zerwałem obietnicę tak?

- Mhm.

- Nie powiedziałem przecież, że kończymy kontakt.

- T-to z-znaczy, że..

- Leo kurwa chyba nie przeżyjemy bez siebie? Więc przestań płakać i powiedz tak.

- Ale.. Czekaj Charlie o czym ty mówisz. Dlaczego tak, a nie nie?

- A chcesz zostać oficjalnie moim Leosiem?

- Chwila.. Ee.. O MÓJ BOŻE TAK!! - wykrzyczał rzucając się na mnie.

- To po cholere ci to "nie".

- Idiota.

- Ale już twój idiota - pocałowałem delikatnie jego usta na co brunet wzdrygnął po chwili oddając pocałunek - To co może pierwsza randka?

- Ale ty jesteś głupi. Przed chwilą miałem załamanie nerwowe i ryczałem jak głupi, a teraz przez ciebie płaczę ze śmiechu.

- To moja praca. Nie będę patrzeć jak moja kruszyna płaczę - pstryknąłem go lekko w nosek.

- Chwila, moment.. Co z Aną i Carlą?

- Póki co nacieszmy się sobą. Potem będziemy się martwić.

- Kocham cię.

- A ja ciebie nie.

- No ej! Miało być romantycznie - zbulwersował się młodszy.

- I jest - kolejny raz  pocałowałem bruneta, który po chwile odwzajemnił mój ruch.

- Mam nadzieję, że wszystko się ułoży - brunet wtulił się we mnie po czym obydwoje zasneliśmy.

***

chujowa końcówka przepraszam 😑 nie mogę niczego innego wymyślić

JEZU JAK TU JEST WSZYSTKO POMIESZANE WIEM WIEM ZABIJCIE MNIE

NASTĘPNYM RAZEM NIE MA HAPPY ENDU PA

DZIEKI MAM NADZIEJE ZE SHITT SIE PODOBA ❤️ DOZOBACZENIA

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 01, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

chardre one shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz