3

467 27 9
                                    

Otworzyłem drzwi od mojego gabinetu. Dzisiejszy dzień miał być dla mnie dniem wolnym lecz zostałem wezwany do pracy.

Jestem psychologiem, a w zasadzie psychiatrą. Pracuje w ośrodku dla osób z zaburzeniami, ale prostsza nazwa to psychiatryk - częściej używana.

Kiedyś sam w nim byłem i tak o to dzisiaj mogę być jednym z psychiatrów.

Usiadłem na małej skórzanej kanapie i zacząłem przeglądać papiery i dokumenty moich poprezdnich pacjentów. Miewali oni różne problemy, choć łatwo z nimi dało nawiązać się kontakt. Usłyszałem dzwięk telefonu, więc bez wahania odebrałem.

- Charlie?

- Tak.

- Słuchaj za chwilę przyprowadzimy ci takiego...- przystopował chwilę - PILNUJCIE GO TAM!! - krzyknął do kogoś w tle - Po prostu czekaj tam na nas.

Trochę ździwiło mnie zachowanie przyjaciela. Nie chciałbym leczyć jakiegoś kanibala, który ma na mnie ochotę.

Kilka minut później do pomieszczenia wszedł Alex wraz z ochroniarzami - Evanem i Louisem. Silniejsi trzymali młodeko zalanego łzami chłopaka.

- Zostajesz tu z Charliem. - powiedział Alex na koniec i w trójkę wyszli z sali.

Postanowiłem przyjżeć się chłopakowi. Wyglądał na około 18 lat. Miał podbite oko i posiniaczone oraz pocięte ręce. Miał ciemnie blond włosy związane w kitkę, najprawdopodobniej farbowane, ponieważ widać było ciemne kosmyki. Cały ubrany był na czarno. Był bardzo chudy, przez co ubrania wisiały na nim.

Wiedząc, że nie dowiem się na ten moment dużo o nim sprawdziłem papiery.

Nazywał się Leondre Devries. Miał 18 lat. Urodził się w Port Talbot. Więcej nie byłem w stanie się doczytać.

Chłopak siedział na kanapie z przyciągniętymi nogami do klatki piersiowej. Płakał. Zazwyczaj nie mogę być bardzo empatyczny* w stosunku do moich pacjentów, choć i tak nie wychodzi mi to za dobrze. Do Leo czułem coś innego. Nie wiedziałem jak to uczucue opisać. Chęć udzielenia pomocy, podarownia miłości.

Usiadłem na drugim końcu kanapy i spojrzałem na niego.

- Proszę.. Zostaw mnie w spokoju.. - szeptał - Nie chcę tu być.. Po co mnie tu przywieźliście?

- Leo.. Chcę ci pomóc.

- Ja nie chcę waszej pomocy.. Zabierzcie ich ode mnie. Jeśli tam wrócę oni znowu to zrobią..

- Nie pozwolimy na to.

- I tak gówno robicie. Byłem tu wcześniej i mieli ich zabrać. Wróciłem niby wyleczony, a oni tam nadal byli. Jesteście tylko jebanymi psychiatrami niemającymi7 pojęcia o życiu. Pracujecie tu za dobre pieniądze i macie rodziny. Wasze życie jest jak z bajki. Macie tak naprawdę wyjebane w to co mówią wasi pacjenci. Liczycie tylko na zysk. - powiedział cicho

- Sam się tym zajmę, ale najpierw musisz powiedzieć mi kto.

- Nie mogę.. Z-znajdą mnie.

- Możesz mi zaufać Leo. - spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczmai. Było w nich tyle rozpaczy.

- Nie mogę..

- Teraz mam gdzieś moją prace. Porozmawiajmy na ty. Mów do mnie Charlie. Zaufaj mi. Proszę.

- Więc.. - przełknął ślinę. - Nie śmiej się ze mnie proszę. Nie dotykaj mnie. Nie zbliżaj się do mnie. Siedź tam gdzie jesteś.

- Dobrze.

- Od dziecka byłem bity. Mój ojciec jest wysoko postawionym prawnikiem. Kończąc 13 lat musiałem zmienić szkołę. W obecnej dowiedzieli się o mojej tajemnicy tak jak ojciec. W tej pojebanej szkole zaczęli mnie bić, wyśmiewać.. - jego głos załamywał się- A ojciec? Ojciec zrobił ze mnie dziwkę. Kiedy jest zdenerwowany bije lub wykorzystuje mnie. Ciągnie się to już 5 lat. Nie potrafiłem tak żyć. Cała szkoła mnie nienawidzi. Dzisiaj miałem się zajebać. Skoczyć z mostu. Niestety jakaś staruszka mnie zauważyła i tu przywiozła. Jestem jebanym nic nie wartym śmieciem, którego nikt nie kocha, nie potrzebuje. Nie jestem dzieckiem atencji. Wszyscy chcą mnie udupić. Proszę pomóż mi odejść z tego świata.. - wstał z kanapy i podszedł do okna, rozpłakał się.

Mimo, że nie powinienem podeszłem do Leondre i przytuliłem go jak najmocniej.

- Zostaw mnie kurwa!! - zaczął mnie uderzać i mocniej płakać. Wiwdziałem, że będzie się bał, ale nie mogłem tego słuchać.

Po kilku minutach walczenia z chłopak odpuścił. Wiedział, że jestem silniejszy.

- Obiecuję ci. Nie zobaczysz ich więcej. - chłopak odwzajemnił mój uścisk.

- Dziękuje..

- Pojedziemy do ciebie. Nazmyślam im coś, że nie jesteś chory i że po prostu oglądałeś krajobraz i cię wypuszczą.

Po kilku minutach siedzieliśmy już w samochodzie. Chłopak podał mi swój adres i podjechaliśmy pod jego dom. Mieszkał w dość dużym piętrowym budynku.

- Ojcjec jest w domu.. Nie karz mi tam wchodzić.. Proszę. - chłopak nie chciał wyjść z samochodu.

- Bierzemy tylko twoje rzeczy i od razu odjeżdżamy.

Weszliśmy po cichu do domu. Leo prowadził mnie do swojego pokoju. Niestety musiałem nadepnąć na skrzypiący panel.

- Wróciłeś pedale?!! - krzyknął ojciec. Słychać było, że zbliża się do nas. Szybko z farbowanym wbiegliśmy do jego pokoju. Blondyn przekręcił zamek i zaczął się pakować.

- Dziwko chodź tutaj.. Przyprowadziłem nowego klienta. - Antonio zaczął uderzać w drzwi.

- Spakowałeś się już?

- Mhm.. - pokiwał głową.

- Wyjdź przez okno bo on zaraz.. - nie dokończyłem. Dzrwi otworzyły się, a w nich stał ojciec Leo wraz z kolegą.

- No proszę. Kolejny pedał? Wypieprzaj stąd. Zostaw mojego syna. Albo wiesz. Zabierajcie obydwoje stąd wasze dupy. Nie chcę was tu widzieć.

Szybko wyszliśmy z domu i odjechaliśmy. Po kilku minutach drogi w ciszy dotarliśmy do mojego domu.

Weszliśmy do salonu. Leondre usiadł przy wielkim balkonowym oknie. Akurat zaczął padać lekki deszcz. Chłopak spoglądał gdzieś w oddal. Wydawał się być delikatny i wrażliwy.. bezbronny. Taki kruchy i strachliwy.

- Myślałem, że cię uderzy. - zaczął młodszy.

- O mnie nie musisz się martwić. Nawet jeśli to zrobi to nic mi nie będzie. Ważne, że tobie nic nie jest.

- Pierwszy raz czuje się bezpiecznie. Mimo, że nie znam cię długo Charlie, wiem że jesteś dobrą osobą. Dziękuje. - chłopak podszedł do mnie i lekko przytulił.

- Nie potrzeba kruszynko.

- Ale ja chce. - puścił mnie i oddalił się troszkę. Niespodziewanie musnął lekko moje usta. - Jesteś najwspanialszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. pocałował mnie delikatnie jeszcze raz po czym wtulił się we mnie.

KONIEEEC

×××

oczywiście nie byłabym sobą gdybym tego nie popsuła, ale wiecie ma się ten dar

prawie 1k słów wooooow

zaczynam chyba przynudzać

myślę, że w końcu pojawią się inne rozdziały

bayooo ^^

chardre one shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz