4

315 13 63
                                    

notka na dole| idk czy ważna
             v

Leo

Dziś jak codzień wróciłem ze szkoły do domu. Nienawidzę tej budy. Zasrani nauczyciele, podlizujący się kujoni.. Tsaa.. "Popularność" to dno.

Odrzuciłem plecak gdzieś na podłogę i usiadłem na blacie. Był czwartek, czyli mój ulubiony dzień tygodnia - wyczujcie ten sarkazm.

W każdy czwartek chodzę do jakiegoś Carlosa Benehana - czy jak tam mu było - na korki z matmy. Głupi bchor. Ma 16 lat, a chodzi ze mną do klasy, ponieważ ominął dwie klasy. Nie wiem jakim cudem ten zdechlak jest taki mądry.

Benson jest blondynem i ma cudne niebieskie oczka..

Znaczy rzygam na jego widok.

Jest chudy i blady jak trup. Siedzi ciągle w bibliotece i czyta książki. Ma słodziutkie dołeczki i piękny uśmiech..

Czekaj co?

Ma krzywy ryj i kły jak wampir. Nie wiem jakim cudem takie coś ma dziewczynę.

Jego laska Ana należy do mojej paczki mimo, że jest w pierwszej klasie. Ma 16 lat, ale liże się z pierwszym lepszym. Nie wiem dlaczego Camil się jeszcze nie zorirntował, że ona go zdradza. Żal mi go bo jest naprawdę fajnym chłopakiem.

×××

Wychodząc z domu napisałem sms'a do Benehana.

me: Carlos będę za 10 minut

Carlos: dobra..

Schowałem telefon do tylnej kieszeni spodni i znudzony ruszyłem w stronę domu Bensona.

Po pięciu minutach stałem już pod drzwiami budynku.

- Witaj Leo - przywitała mnie mama Benehana.

- Dzień Dobry.

- Charlie jest u siebie w pokoju. Jeśli będziecie czegoś potrzebować wołajcie. - uśmiechnęła się i odeszła.

Mama Carlosa jest bardzo miła. Zawsze uśmiechnięta i wesoła. Jeszcze nigdy nie widziałem jej przygnębionej.

Bez zapowiedzi otworzyłem drzwi pokojowe. Przy białym biurku, w książkach, siedział skoncentrowany Chris.

- O hej Leo - uśmiechnął się ukazując swoje cudne dołeczki.

- Ta cześć.

Po kilku minutach zaczęliśmy omawiać tematy z przedmiotu przez co minęła godzina.

- Leo, ale taki jest wzór - zaczął Benehan - Popatrz - wskazał palcem na jakieś chińskie znaki (czyt. matematykę)

- Eeeee...

- Nie rozumiesz prawda?

- Nie.. Nie umiem tego Carlos.

- Leo. Ile razy mam ci powtarzać, że nazywam się Charlie Lenehan, a nie jakiś Benson Carlejan.

- Dobra mniejsza.

×××

Przez kolejną godzinę czułem na sobie wzrok młodszego. To nie było to samo co chwilowe spojrzenie lecz wpatrywanie się na okrągło, co było dla mnie dziwne i strasznie  niezręczne.

- Kurwa co się tak na mnie patrzysz? - zapytałem blondyna.

- Eee.. Co? Ja się nie patrzę na ciebie.. - momentalnie odwrócił wzrok.

- Benehan o co ci chodzi?

- JA MAM NA NAZWISKO LENEHAN TY PALANCIE!!!! - wykrzyczał po czym zorientował się co właśnie zrobił.

chardre one shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz