Mam dokąd wracać

3.2K 228 269
                                    

Właśnie wylądował. Był spowrotem w Japonii. Po dwóch tygodniach wykonał zleconą mu zagraniczną misję, która okazała się być trudniejsza, niż na pierwszy rzut oka wyglądała. Mężczyzna musiał przyznać, iż zapewne przyczyniła się do tego pomyłka informatora, przez którą miał dwa razy więcej pracy i ran. Rudowłosy wyszedł z budynku lotniska i złapał taksówkę, po czym podał kierowcy adres. Wracał do domu.

Dom. Właśnie tam czekała na Chuuyę niespodzianka. Samobójczy brunet, z którym rudy mieszkał od początku współpracy, właśnie kończył układać kolację na stole. O ile kolacją można nazwać trzy duże pizze, dwie butelki czerwonego wina i dwa kubełki z KFC. Osamu ustawiał właśnie kieliszki na blacie, gdy do jego uszu dotarł dźwięk dzwonka. Brunet podskoczył jak oparzony i pobiegł sprawdzić, czy w sypialni wszystko leży w odpowiednich miejscach. Gdy upewnił się, że ma wszystko przygotowane, podszedł do drzwi i je otworzył. Jego oczom jednak nie ukazała się ukochana ruda czupryna w ochydnym kapeluszu, lecz twarz współpracownika.

- Dazai... Ile można cię prosić!? Miałeś oddać papiery tydzień temu!

- Kunikida-kun jest za późno na tak głośne dźwięki... Zresztą zgubiłem je~

- Co...Co żeś zrobił?!

Z każdym słowem blondyn robił się bardziej czerwony na twarzy. Zapewne doszłoby do rękoczynów, gdyby nie pojawienie się pewnej osoby.

- Bardzo panów przepraszam, ale jest 11 w nocy i wydaje mi się, że sprawy służbowe powinny być załatwianie w godzinach pracy. A z tego co wiem Dazai-san w nocy nie pracuje, ponieważ słyszę od niego z mieszkania często inne dźwięki.

Osamu zarumienił się na słowa sąsiadki. Staruszka uwielbiała jego i Chuuyę, ale niestety lubiła też trzymać ucho przy ścianie. Zaraz po przemowie kobiety wytknął język do Doppo i, posyłając uśmiech staruszce, trzasnął drzwiami. Pozostało mu czekać na rudowłosego spanielka.

Chuuya wchodząc po schodach, słyszał swoją sąsiadkę, kochaną panią Yuki. Była dla niego trochę jak babcia, zawsze mógł do niej wpaść z problemem lub po prostu na herbatę i ciasto. Po jej słowach usłyszał trzask.

Przebiegł ostatnie piętro, by zauważyć pracownika Agencji Detektywistycznej słuchającego wywodu pani Yuki o przestrzeganiu ciszy nocnej. Siwowłosa przerwała w pół zdania, gdy go zobaczyła.

- Chuuya, skarbie! Gdzieś ty się podziewał? Twój kochaś lamentował całe noce i nie dawał nam spać.

Podeszła do mężczyzny, po czym go przytuliła. Chuuya uśmiechnął się do niej i przeprosił za zachowanie bruneta. Wiedział, jak irytujący potrafi być Dazai, kiedy coś mu nie pasuje. I Chuuya był osobą, która doświadczyła tego zbyt wiele razy.

Po ktorkiej sąsiedzkiej rozmowie, w trakcie której Kunikida zdążył wyjść z budynku, Nakahara wszedł do mieszkania. Usłyszał huk.

- Dazai, debilu! Daj... Mi chociaż... Wejść do... Mm!

Tak się właśnie kończyła każda dłuższa nieobecność Chuuyi. Dazai nie potrafił czekać, ba! on nie chciał czekać. Zawsze atakował Chuuyę pocałunkami, zanim ten zdążył zamknąć drzwi wejściowe. Nie żeby któryś z nich narzekał na takie przywitania...

- Masz mnie już nie zostawiać na tak długo samego... Rozumiemy się parterze~?

Detektyw podniósł rudowłosego i skierował swoje kroki do salonu, gdzie na stole czekała kolacja.

Chuuya patrzył to na Dazaia, to na stół z fast food'ami. Po chwili uśmiechnął się i obdarzył swojego samobójcę śmiechem, który po tak długiej rozłące był dla Dazaia najcudowniejszym dźwiękiem na świecie.

Gdy zjedli większość jedzenia, Chuuya pociągnął Dazaia do sypialni. W tamtym momencie pragnął kontaktu z nim bardziej niż czegokolwiek. Przyciągnął bruneta do namiętnego pocałunku, który ciemnowłosy niemal natychmiastowo oddał. Sam tęsknił za krzykami, grymasami i humorkami tego krasnala. Chuuya zaprowadził ich do sypialni. Kiedy przeszli przez drzwi, Dazai zamknął je mocnym kopnieciem. Oderwali się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza.

Rudowłosemu oczy się zaświeciły, a spierzchnięte wargi rozchyliły. Cały pokój był oświetlony przez miliony lampeczek choinkowych, natomiast na śnieżnobiałej pościeli leżały płatki kamelii. Na szafce nocnej stał szampan, a obok jego ulubione kieliszki, które dostał na rocznicę od Dazaia.

Pchnał wyższego od siebie mężczyznę na łóżko, po czym zawisnął nad nim.

- Co teraz zamierzasz zrobić kochany? Związać mnie? Odurzyć i zabić? A może wykonać dla mnie zmysłowy taniec?

Przy ostatnim pytaniu brunet zafalował brwiami. Chuuya natomiast przytulił się do jego klatki piersiowej szepcząc słowa, którye były tak rzadko słyszane w ich związku, że osoba mieszkająca z nimi miesiącami, nie usłyszałaby ich.

- Kocham cię... Kocham cie mój Osamu. I mogę zrobić te wszystkie rzeczy, o które mnie posądzasz, ale jutro. Teraz chodźmy spać. Stęskniłem się za domem.

- Chciałeś powiedzieć : za tobą, mój najukochańszy Osamu .

- Przecież mówię. O co ci chodzi? Dom czy ty..? Dla mnie to jedno i to samo. Bo widzisz... Bez ciebie to tylko mieszkanie, miejsce gdzie śpię i jem. Nic więcej. To dzięki tobie tętni tu życie. I mam dokąd wracać... I do kogo...

Chuuya położył głowę na ciele Osamu i oddał się w objęcia Morfeusza. Przed zapadnięciem w sen usłyszał cichą odpowiedź partnera.

- Też cię kocham Chuuya. Śpij dobrze kochanie.

Soukoku ~ One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz