Chapter III

142 14 3
                                    

Seungmin stęknął kiedy otrzymał powiadomienie.
"Jest godzina...4:30 rano, życie wam niemiłe...?", pomyślał i przewrócił oczami. Dlaczego muszą go budzić w środku nocy i to jeszcze kiedy był w trakcie egzaminów? Jakby na spam nie można było sobie pozwolić o normalnej porze...
Popatrzył w sufit i policzył do dziesięciu. W końcu jednak stwierdził, że skoro i tak go obudzili, to przeczyta o co chodzi.
Już miał napisać elaborat długości kartki A4 na temat tego co ma zamiar zrobić osobie, która go obudziła (o tak nieludzkiej godzinie, w środku nocy, pragnął przypomnieć) kiedy dotarł do niego sens słów starszego.

KrzychShabang: chłopaki, chodzi o Hankę. Przyjedźcie do Medical Center, opowiem wam wszystko na miejscu...

-Czy to ma być jakiś kiepski żart?- mruknął do siebie. Przez chwilę pomyślał, że Chan robi sobie z nich wszystkich jaja. W końcu Chris był najbardziej znanym kawalarzem na dzielni. Hyunjin przysunął się do niego bliżej, o ile to było możliwe. Seungmin musiał przyznać, że trochę niewygodnie było mu pisać jedną ręką.

Seungmin🐶: wyślij dowód.

Wysłał Chanowi wiadomość, chociaż już wtedy podejrzewał, że to jednak może nie być żart-były pewne granice, których Chris nie przekraczał.

KrzychShabang: Yah, Kim Seungmin! Doskonale wiesz, że nie żartuję sobie z wypadków czy chorób. Zbierajcie dupę i tu przyjedźcie. Jestem z Minho.

Seungmin wciągnął gwałtownie powietrze. Kiedy Bang Chan używał twojego pełnego imienia i nazwiska znaczyło to tylko jedno- mówił poważnie i nie miał nastroju na żarty.
Kim wyplątał się (jakimś cudem) z uścisku starszego i wstał czym prędzej z łóżka już całkowicie rozbudzony. Narzucił na siebie pierwszy lepszy sweter, nawet nie do końca się przebierając. Zwykle poukładany nwet nie zwrócił uwagi na to, że założył skarpety nie do pary. Teraz czekało go trudniejsze zadanie- dobudzić Hyunjina. Przecież ten zawsze spał jak zabity- właśnie teraz, gdy nie czuł już, że Seungmin leży obok, przytulił się do jego poduszki nadal cicho pochrapując.
-Jeju, przecież tego typa nie obudziłoby nawet tornado...- mruknął do siebie, potrząsając śpiącym w najlepsze chłopakiem.
-Hmmjesczepięśminutmaamo- wymamrotał Hyunjin odtrącając rękę młodszego i odwracając się na drugi bok. Seungmin prychnął z dezaprobatą.
-Żadne pięć minut, księżniczko. Wstajesz teraz- powiedział niecierpliwym tonem, gotowy zrzucić go z łóżka jeśli zajdzie taka potrzeba. Po chwili marudzenia starszego, wziął poduszkę, usiadł na nim okrakiem i zaczął go nią bić. Niezbyt mocno, ale na tyle, by zdezorientować chłopaka, który teraz całkowicie zaspany, niemniej jednak obudzony- otworzył oczy i spytał, o co chodzi.
-Ubieraj się, bez gadania.
-Jezu, ale po coooo- jęknął Hyunjin, zakrywając ręką oczy. Seungmin westchnął i zaczął na siłę wyciągać chłopaka z łóżka. Kiedy ten już stał, chłopak bez ogródek rzucił bluzą w jego twarz. Czasami trzeba było brutalnie.
-Bez gadania, Hyunjin! I pospiesz się z łaski swojej- syknął tylko. Starszy stał tak przez chwilę oniemiały, po czym naciągnął na siebie bluzę, zastanawiając się dlaczego Seungmin nie chciał mu powiedzieć w czym rzecz i gdzie, do cholery jasnej się tak śpieszy. Kiedy tylko ją ubrał, poczuł jak młodszy ciągnie go w stronę wyjścia.
-Powiesz mi w końcu o co ci chodzi, Minnie?- zapytał, ziewając.
-Jedziemy do szpitala, już wezwałem taksówkę...-mruknął Seungmin, przygryzając wargę -No zakładaj te klapki, Hyunjin!
-Jezu, uspokój się, jakiego znowu szpitala, co się stało- burknął już nieco poirytowany, że młodszy nie chce mu nic powiedzieć.
-NIE WIEM!- krzyknął wytrącony z równowagi chłopak- Okej...? Nie wiem...-dodał już ciszej. Czy chociaż raz Hyunjin nie mógł zrobić czegoś bez zadawania pytań? Gdy Hyunjin w końcu raczył założyć wcześniej wspomniane laczki, Seungmin pociągnął go w stronę samochodu czekającego pod domem.
-Chcesz mi powiedzieć, że nie wiesz po co tam jedziemy?- zapytał z niedowierzaniem, wsiadając do taksówki.
Seungmin zbył go całkowicie.
-Do Medical Center poproszę. Tylko szybko- podał kierowcy destynację i zapiął pasy, uprzednio upewniając się, że Hyunjin zrobił to samo.
-Wiem tylko, że chodzi o Jisunga.
Resztę drogi nie odezwali się ani słowem.

-----------------------------------------------------
No dobra, perspektywa Seungminka gotowa. Jako, że jestem całkiem zadowolona ze statystyk tego opowiadania, to może jeszcze dziś wstawię perspektywę Felicji. Chciałam na razie odbiec od angstu, mam nadzieję, ze wizja Seungmina próbującego dobudzić śpiącą królewnę choć trochę was rozbawiła.  Plus czuję potrzebę, by to napisać-
LACZE HELENKI SĄ RÓŻOWE.
Dziękuję za uwagę.






I can't lose youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz