Bonus, bom chora i się nudzę

152 22 16
                                    

           ***pół roku później***

Minho przyszedł do szpitala nieco wcześniej niż zwykle. Nawet po takim czasie odwiedzał Jisunga codziennie, nadal wierząc, że wkrótce nastąpi ten dzień, w którym Han się obudzi...
Reszta ich paczki przychodziła najczęściej jak tylko mogła, ale nie dało się zaprzeczyć, że Minho oraz rodzice Hana byli tam praktycznie non stop przez ostatnie miesiące.
Bywały dni kiedy uczucie bezsilności denerwowało go na tyle, że naprawdę chciał to wszystko zakończyć, tak definitywnie. Przy życiu trzymała go jednak myśl, że kiedy Jisung w końcu otworzy oczy, bo miał pewność, że tak się stanie, i nie zastanie go przy sobie, mógłby pomyśleć, że może lepiej byłoby, gdyby zginął w tym wypadku. A na takie myślenie Jisungowi by nie pozwolił.

Dlatego zrobił sobie przerwę od nauki i przesiadywał w sali najdłużej jak się dało.
Już na samym wejściu do szpitala zobaczył matkę Hana, płaczącą i rozmawiającą z lekarzem. Przez chwilę Minho spanikował- w końcu kobieta płakała. Na jej twarzy jednak widniał szeroki od ucha do ucha uśmiech. Kobieta wyglądała, jakby dziękowała za coś mężczyźnie, kiedy jej wzrok padł na Minho, który musiał sam przed sobą przyznać, że nie rozumie z jakiego powodu panuje takie poruszenie. Spojrzał na mamę chłopaka pytająco. Kobieta powiedziała coś jeszcze do lekarza, ukłoniła się, po czym podeszła szybko do Minho, mocno go przytulając. Chłopak zupełnie nie spodziewając się takiego gestu, prawie upuścił kubek ze Starbucksa, który trzymał w ręku. Pani Han czując zakłopotanie młodzieńca zaśmiała się cicho i odsunęła się nieco.
-Minho- zaczęła poważnie i złapała nic nierozumiejącego chłopaka za policzki, patrząc mu głęboko w oczy. Uśmiechnęła się promiennie i cmoknęła go w czoło. Minho zmarszczył brwi. Jeszcze nie zdarzyło się, żeby na jego widok matka jego drugiej połówki pałała taką radością. Nie wiedział dlaczego napawało go to uczuciem lekkiego niepokoju, ale także podekscytowania. Zerknął na nią wielkimi zdziwionymi oczami, a ona nadal trzymała jego twarz w dłoniach, mając nadzieję, że Minho domyśli się o co tak naprawdę chodzi. Po chwili westchnęła cicho i parskając śmiechem powiedziała po prostu:
-Jisung się obudził. Czeka na ciebie- Minho zamrugał kilkukrotnie, niedowierzając.
Między nimi zapadła cisza. Do chłopaka nie bardzo docierało to, co słyszy. Naprawdę nie chciał, żeby okazało się, że to jakiś kiepski żart, albo sen, dlatego po prostu patrzył na matkę chłopaka bez słowa, czekając aż ta wybuchnie mu w twarz głośnym śmiechem i powie mu najgorszą z możliwych opcji. Kiedy jednak to nie nastąpiło i Minho w końcu zdał sobie sprawę, że ta nie robi mu złudnych nadziei, tylko mówi prawdę, jego oczy zaszkliły się.
-N-naprawdę?- zapytał, a gdy kobieta pokiwała twierdząco, z jego oczu popłynęły pierwsze łzy. Uśmiechnął się po raz pierwszy od naprawdę długiego czasu i przytulił kobietę, zanosząc się płaczem. Pani Han przeczesała mu dłonią włosy. Po chwili chłopak uspokoił się i nieco od niej odsunął. Zerknął w stronę drzwi, za którymi leżał Jisung, a potem z powrotem na jego mamę.
-M-mogę?
Kobieta w odpowiedzi poczochrała mu włosy i popchnęła lekko w stronę pokoju, posyłając mu zachęcający uśmiech.
Chłopak wziął drżący oddech i otworzył drzwi, wchodząc po cichu do środka. Han pół leżąc, pół siedząc, zapatrzył się w widok za oknem nawet nie zauważając swojego gościa. Minho zobaczywszy go, wziął urywany oddech, a jego dłoń powędrowała ku buzi. Jego ciałem wstrząsnął cichy szloch, a sam Minho nie spodziewał się po sobie tak ekstremalnej reakcji. Han wytrącony z zamyślenia nagłym dźwiękiem odwrócił się, lekko podskakując. Minho pociągnął nosem i cicho parsknął śmiechem, nadal nie mogąc powstrzymać łez.
-Zawsze byłeś strachliwy- szepnął jakby bał się, że gdy odezwie się głośniej, to cała iluzja zniknie, a sam zaraz się obudzi, w fotelu obok szpitalnego łóżka.
-A ty zawsze lekko dramatyzowałeś- zaśmiał się Jisung, patrząc na zapłakanego Minho, który ze zdziwienia aż otworzył usta. No tak, to było w stylu Hana, żartować sobie nawet w najmniej odpowiednich momentach.
-Cześć, Jisung, stęskniłem się. Jak ci minęło ostatnie pół roku? Całkiem nieźle, Hyung, ciebie też super widzieć, fajnie że pytasz- mruknął Han, przedrzeźniając starszego. Uśmiechnął się po chwili.
-Naprawdę, Min? "Zawsze byłeś strachliwy?" Ranisz moje uczucia- pokręcił głową, udając urażonego.
Minho jeszcze potrzebował chwili na przyswojenie tego, że w końcu jego chłopak się wybudził, że leży tu cały i zdrowy. Patrzył na niego zaszklonym wzrokiem i po prostu słuchał jak zaczarowany głupot, jakie wygadywał młodszy.
-I to ja dramatyzuję, tak?- zapytał, przerywając mu w końcu i podchodząc do łóżka. Musiał przyznać, że trochę obawiał się pierwszej rozmowy z Jisungiem, po tak długim czasie. Młodszy popatrzył mu głęboko w oczy i uśmiechnął się.
-Odrobinkę- powiedział. Wyglądał, jakby miał zamiar coś jeszcze powiedzieć, ale Minho przyciągnął go do siebie, całując z desperacją, jakby jego życie od tego zależało, przelewając wszystkie uczucia kumulowane przez ostatnie pół roku w ten jeden, konkretny pocałunek. Han zdziwiony tą nagłą bezpośrednością, odwzajemnił go.
Po chwili oderwali się od siebie, by złapać oddech, dysząc ciężko.
-Wow. Niewątpliwie dobry sposób na uciszenie, Lee Minho- zaśmiał się cicho i zamknął oczy, opierając czoło o czoło towarzysza.
-Nie strasz mnie tak więcej, proszę cię- szepnął zduszonym głosem, ale na tyle głośno, żeby Han go usłyszał. Na ostatnim zdaniu głos niebezpiecznie mu się załamał, bo chłopak przypomniał sobie ten strach jaki czuł zaraz po tym, gdy dowiedział się o wypadku Jisunga, te wszystkie koszmary o tym, że go straci. Jisung zaalarmowany tonem starszego otworzył oczy i spojrzał na niego zmartwionym spojrzeniem.
-Hej, już dobrze, nic mi nie jest...-mruknął i złapał w swoje dłonie policzki Minho. Odgarnął mu z twarzy grzywkę i pocałował w czoło.
-Rozumiesz? Wszystko w porządku...- na te słowa Minho po prostu najzwyczajniej w świecie go przytulił. Siedzieli tak po prostu, przytuleni, nic innego się nie liczyło. Nagle ciszę przerwał Jisung.
-Wiesz...jak leżałem nieprzytomny. Słyszałem wszystko- wyznał.
-I tak cholernie chciałem otworzyć wtedy oczy i ci odpowiedzieć...- Minho przełknął ślinę. Nie do końca wiedział do czego ta rozmowa zmierza. Spojrzał zdenerwowany na młodszego i zaczął bawić się jego palcami.
-Że słyszałem, jak ryczysz- powiedział najpowazniejszym tonem na jaki było go w tamtym momencie stać.
Minho zamrugał kilka razy, patrząc na Hana, jakby wyrosła mu druga głowa, po czym bez żadnych ceregieli przywalił mu z otwartej dłoni w ramię. Niezbyt mocno, bardziej po to, by się poprzedrzeźniać.
-Yah! Żartowałem, żartowałem!- mruknął Han, pocierając miejsce, w które zdzielił go starszy. Po chwili ciszy, Minho odchrząknął, odwracając wzrok. Nadal niełatwo było mu mówić o uczuciach, ale obiecał sobie, że jak Jisung się obudzi, to będzie mu je okazywał dużo częściej.
-Ryczałem, bo mi zależy i cię kocham.
W tej chwili to Jisung wyglądał jakby go wmurowało. Kompletnie nie spodziewał się czegoś takiego. Kiedy słowa starszego w końcu do niego dotarły, Jisung uśmiechnął się, a jego oczy zaszły łzami. Pocałował go szybko w policzek i szepnął:
-Ja ciebie też.

                            ***
-Dzwonimy do chłopaków dać im znać?
-Jasne. Ale musisz obronić mnie przed Chanem Hyungiem. Groził, że mi skopie tyłek jak się obudzę.
-I prawidłowo.
-Yah! Powinieneś trzymać moją stronę, co jest?
-Żartowałem, Jisungie. Nie strzelaj fochów.
-Cicho.
-Ech, i to ja dramatyzuję...

                       ×KONIEC×

____________________________________
Mały bonusik, bo jestem przeziębiona i miałam taki kaprys. Enjoy!

I can't lose youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz