Jaka byłam przed chorobą? Szczęśliwa. Czym jest szczęście? Dla mnie szczęście to ludzie, przebywanie z nimi. Szczęście to podobno jedyna rzecz, którą można pomnożyć, tylko jeżeli je z kimś dzielimy. Trochę sentymentalne. Nie lubię sentymentów. Nie lubię ich od kiedy wiem, że się nie sprawdzają. „Miłość jest wieczna" gorszej bzdury nie słyszałam.
Kiedy zaatakowała choroba byłam w drugiej klasie gimnazjum. Wiecie to ten czas kiedy według statystyk znajduje się przyjaźnie na całe życie i pierwsze miłości. Moja paczka była zawsze bardzo zgrana. Była nas piątka. Ellie, Amy, Max, Matt i ja. Znaliśmy się od podstawówki. Ellie jest ciemnowłosą, bardzo wysoką i szczupłą dziewczyną. Ona jako jedyna z nas miała umysł ścisłowca. Jest świetna z matmy, nie raz tłumaczyła mi całkowanie, funkcje czy geometrię. Tak na marginesie czy tylko ja uważam, że geometria jest straszna ? Nigdy nie szło mi z matmy. Pod koniec pierwszej gimnazjum wyszłam ledwo na dwa i to tylko z pomocą Ellie. Ellie jest ciepłą osobą, która potrafi wysłuchać i pomóc. Amy to moja kompanka zakupów. Zawsze miała najlepsze stylizacje. Potrafiła dobrać ubrania dosłownie na każdą okazję. Amy nie była jednak pustą, bogatą dziewczyną. Jej rodzice rozwiedli się gdy miała 6 lat. Amy zamieszkała z mamą na przedmieściach w ciasnym mieszkanku. Jej tata zaginął gdy miała 8 lat. Podobno znajdował się na pokładzie samolotu, który się rozbił. Tak naprawdę nie znaleziono ciała. Amy nigdy nie zwątpiła, że tata powróci. Max to nasza klasowa gwiazda siatkówki. Wysportowany, wysoki, ideał wielu dziewczyn. Z Maxem łączyła nas specyficzna relacja był dla mnie bratem, do którego zgłaszałam się o pomoc. Max potrafił pocieszyć, nie zawsze pomagał, ale zawsze przytulał. Ach Max pięknie pachnie. Jego perfumy to połączenie męskości i ciasteczek. Brzmi dziwnie, pachnie obłędnie. No i najlepszy został na koniec Matt. Matt był moją miłością od kiedy pamiętam. Oczywiście platoniczną. Matt był przewodniczącym naszej klasy, działał w samorządzie szkolnym, pomagał w wolontariacie. Był świetnym sportowcem. Dzięki niemu zaczęłam biegać, żeby się do niego zbliżyć. Chciałam pewnie mieć możliwość go dogonić. Matt zawsze wygląda świetnie. Ma blond włosy, duże niebieskie oczy i pełne usta. Usta, które zawsze chciałam pocałować. Ubierał się bardzo na luzie, ale zawsze wyglądał idealnie. Jego koszulka, pozornie niedbała, zawsze idealnie opinała jego ciało. Poza tym nosił jedne i te same spodnie i sportowe buty. Matt dowiedział się dopiero w szpitalu co do niego czuję, ale wszystko po kolei...
Myślałam, że zawsze będziemy trzymać się razem. Znaliśmy się na wylot. Wiedziałam co każde z nich lubi, czego nie, a za co by zabiło. Łączyła nas miłość do chipsów. Nie było bez nich spotkania. Swoją drogą wiek dojrzewania plus duża ilość chipsów to nie zbyt dobry pomysł. Na szczęście mogłam liczyć na Matta i jego treningi biegowe. Co z tym bieganiem ? Między 5 a 6 klasy podstawówki przybyło mi kilka kilogramów. Wyglądałam niczym mała kuleczka. Matt rozpisał mi treningi. Było ciężko. Każdy kto choć raz zaczynał trenować wie, że to mordęga. Puchły mi nogi, brakowało tchu, czułam się jak mała lokomotywa. Często biegałam razem z Mattem i to dodawało mi motywacji. W 1 klasie gimnazjum byłam na tyle silna, że wystartowałam w swoim pierwszym biegu ulicznym.
Co jeszcze mnie interesowało? Byłam zawsze typem osoby lubiącej być w centrum uwagi. Kochałam teatr i tam właśnie się realizowałam. Nie raz cała moja paczka zasiadała w pierwszym rzędzie i obserwowała moje występy. Czy nie miałam tremy? Jasne, że miałam. Czasami stawałam jak wryta i przez pół minuty nie mówiłam ani słowa. Stres przed występami mnie paraliżował. Potrzebowałam wtedy gorącej czekolady i chipsów z moją paczką. Pomagało mi nie myśleć o tym co ma się wydarzyć, rozluźnić się. Podobno czekolada poprawia nastrój, myślę że to nie tylko zasługa czekolady. Oprócz sportu, chipsów i występów kochałam Ellie, Matta, Maxa i Amy a oni mnie, przynajmniej tak mi się wydawało wtedy...
YOU ARE READING
Daisy
Novela JuvenilHistoria nastolatki, która przeżywa jedne z trudniejszych chwil swojego życia, decydujących o jej dalszym losie. Zawiedziona światem, ludźmi a przede wszystkim najbliższymi. Zagubiona, zamknięta, szuka pomocy, ale czy w tak zmaterializowanym świec...