Taehyung wstał rano, stracił pół dnia na udawaniu, że się uczył (tak, semestr kończył się w następnym tygodniu i nie mógł mieć poprawek, jeśli chciał polecieć na wymianę, ale... szczegóły) i dwie godziny spędził na szykowaniu się, co normalnie zabierało mu 20 minut, kiedy spotykał się z przyjaciółmi (kolejny szczegół).Taehyung znalazł się pod drzwiami młodszego o umówionej godzinie. Jeszcze raz się upewnił, czy adres się zgadza i już miał pukać, ale ręką zawisła mu w powietrzu i myśli znów wypełniły mu głowę.
Jak wypadało przywitać Jeongguka? Jeśli Taehyung chciał postępować zgodnie z planem, powinien był go przytulić. Z drugiej strony byłoby to zbyt dziwne, biorąc pod uwagę, że wcześniej miał go w objęciach tylko raz, jak chłopak płakał.
Nie tracąc więcej czasu, Taehyung zapukał i po chwili usłyszał ciche kroki po drugiej stronie. Jeongguk otworzył drzwi i sam widok jego uśmiechu sprawił, że ciepło ogarnęło go od środka i na jego twarzy również pojawił się uśmiech.
- Hej, hyung!
Jeongguk miał na sobie zwykłą czarną koszulkę i dresy, ale w tamtym momencie Taehyung był pewny, że nigdy nie widział kogoś lepiej ubranego.
Wszedł do środka i rozszerzył ramiona, aby przywitać młodszego w uścisku, ale w ostatnim momencie spanikował i położył mu dłoń na ramieniu.
- Hej, Gukie.
Jeongguk był wyraźnie zdezorientowany, ale tylko się lekko uśmiechnął i poprowadził swojego gościa do kuchni. W pewnym momencie nawet chwycił rękaw jego koszuli i zaczął go ciągnąć za sobą, gdy starszy zatrzymywał się przy zdjęciach z dzieciństwa porozwieszanych po całym przedpokoju.
Taehyung spojrzał na dłoń, która lekko trzymała jego ubranie i pomyślał o tym, jak łatwo byłoby wpleść w nią tę jego, ale znów, nie byłoby to zbyt dziwne? Młodszy trzymał się skrawka materiału tak, jakby jego skóra miała go poparzyć.
Zaraz przy wejściu do kuchni jego uwagę przykuła następna fotografia. Na zdjęciu Jeongguk miał kilka lat i był ubrany w króliczy kombinezon. Strzał w dziesiątkę, jeśli Taehyung miał ocenić.
- No chooodź, ten przedpokój to mój marsz wstydu - jęknął Jeongguk, próbując przeciągnąć starszego przez próg.
- Żartujesz? Byłeś taki słodki, że pewnie bym cię porwał, jakbym cię takiego zobaczył na ul-
Taehyung zaniemówił na widok, który spotkał go w kuchni.
- Mówisz, że ukradł byś komuś dziecko, bo jest słodkie? - młodszy skierował na niego wzrok i uniósł brwi w zapytaniu, ale zaraz je zmarszczył na widok miny starszego.
- Coś nie tak?
- Dlaczego twoja kuchnia wygląda jak plan filmowy programu kulinarnego? - Taehyung spytał, śledząc wzrokiem wszystkie składniki pokrojone i poustawiane obok siebie w rządku i przyrządy kuchenne, których nigdy na oczy nie widział.
- Ah, to. Wcale nie, hyung. Wiem, że ty masz w mieszkaniu tylko nóż, łyżkę i...w sumie z przyborów kuchennych to tyle. Masz w ogóle widelec? - Jeongguk mówił kierując się za ladę, gdzie zaczął wsypywać pokrojone warzywa na patelnię. - Ah, pamiętam! Powiedziałeś, że kiedyś "chyba go miałeś", ale i tak używasz tylko pałeczek i nie jest ci potrzebny - zaśmiał się i chwycił za butelkę oleju. - Eh, tego dzisiaj szukałem w czterech sklepach, w tym co pracujesz też. Olej sezamowy to podstawowy składnik większości dań, hyung, poproś swojego szefa, żeby go zamówił. Napisałem już im odpowiednią opinię w necie, z twoim sklepem się wstrzymałem, po znajomości.
CZYTASZ
it is well (i found you) // taekook
FanfictionTaehyung spędza samotnie swoją nocną zmianę za ladą, kiedy do sklepu wchodzi zakapturzony chłopak. Prosi o tabletki przeciwbólowe, ale jedno spojrzenie w jego zdesperowane oczy i Taehyung wie, że fizyczny ból to nie wszystko, co mu dolega.