Prolog

12 0 0
                                    


Wszystko wydarzyło się tak szybko...

W jednej chwili jechałam limuzyną siedząc obok Nathana, jednego z moich strażników i spokojnie omawiając z nim kolejne wydarzenia, które miały na mnie czekać tego dnia. A zaraz w kolejnej usłyszałam strzał, który rozbił szybę samochodu i poczułam jak oblewa mnie ciepła ciecz. Krzyknęłam i odruchowo zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam wokół szalało piekło.

Kierowca przyspieszył, a kapitan Glenn siedzący obok niego krzyczał, wydając rozkazy zarówno do kierowcy, jak i do pozostałych strażników gwardii. Jednocześnie samochodem wciąż wstrząsały strzały. 

- Księżniczko schyl się! Schyl głowę! - po chwili szoku i otępienia udało mi się rozróżnić słowa Glenna i zrozumieć, że mówi do mnie. 

Zrobiłam to o co prosił, jednak jednocześnie uświadomiłam sobie, że ta oblepiająca mnie ciecz nie bez powodu jest czerwona. Odruchowo obróciłam głowę i ujrzałam bezsilne ciało Nathana, bez twarzy, bo ta krwawa masa nie była już jego twarzą. Krzyknęłam i zalałam się łzami. Próbowałam się odsunąć, szamotałam się z pasem, a schylona pozycja wcale mi nie pomagała. W końcu udało mi się odpiąć pas.

- Kapitan  do Centrali, kod czerwony! - Glenn wrzeszczał do radia. - Powtarzam, kod czerwony! Straciliśmy posiłki! Straciliśmy....

Nie dokończył. 

Przed nim i kierowcą wybuchła bomba, która odepchnęła mnie na tylne siedzenie i na zwłoki Nathana. 

ciemność przed oczami

szum w uszach

bezwładność



Odzyskałam przytomność leżąc na dachu pojazdu. Nadal słyszałam dzwonienie w uszach i z trudem skupiałam wzrok, ale zmusiłam się do  wyczołgania z auta przez rozbite okno. Wraz z powrotem zmysłów, poczułam ból obejmujący całe moje ciało, przez który nie zwróciłam nawet uwagi na szkło przebijające moją skórę, kiedy się czołgałam. 

W końcu wydostałam się z auta i poczułam największą ulgę w całym swoim życiu. Przez chwilę miałam nadzieje, że wyjdę z tego cało.

Podniosłam głowę w chwili, kiedy zobaczyłam nadciągających ludzi. Wyciągnęłam dłoń, prosząc o pomoc. 

- To nie książę, tylko księżniczka! 

- Trudno, ona też wystarczy!

Zmrużyłam oczy, próbując skupić wzrok na postaciach, które złapały mnie za barki i podciągnęły do góry. Krzyknęłam z bólu, który jednak mnie otrzeźwił i zdołałam rozpoznać wytatuowany symbol na szyi jednego z mężczyzn.

Czerwony orzeł.

Rebelianci.

Przerażenie sięgnęło części mnie, którą uczyłam się tłumić od  dziecka. 

- Nie wolno ci jej nie używaj. Nigdy. Możesz przez to umrzeć - powtarzali mi ojciec, matka, brat.

Wolę śmierć od niewoli. 

Uwolniłam moc.

Prawdziwe piekło. Ogień pochłonął wszystko na swojej drodze, mnie także. 

W Służbie Jej Królewskiej MościWhere stories live. Discover now