Glenn był kapitanem mojej straży odkąd pamiętam. Przebywałam z nim tak często, że zaczęłam traktować go jak członka rodziny. Jak dobrodusznego wujka, którego jednak trzeba się było słuchać, bo widok zawodu na jego twarzy był nie do zniesienia. W dzieciństwie bawiłam się z jego córką Loren, która stała się moją najbliższą przyjaciółką. Myśl że już nigdy usłyszę jego głosu, bolała jak cios w serca, a co dopiero musiała czuć Loren?
Kiedy siedziałam przy biurku i patrzyłam na rozłożone przede mną foldery potencjalnych nowych kapitanów mojej straży czułam się, jakbym zdradzała starego przyjaciela. Już wcześniej zatwierdziłam wybór pozostałych strażników, teraz czekała tylko ta najważniejsza pozycja. Wiedziałam, że Glenn chciałby tylko mojego bezpieczeństwa, bo zawsze traktował mnie jak córkę, ale nie wyobrażał sobie spędzać całe dnie w obecności kogoś innego. Przy nim czułam się całkowicie bezpieczna i pewna siebie, nie wiem jak to będzie przy kimś nieznajomym.
- Zgodnie z protokołem wyboru gwardii dla potomków rodziny królewskiej wszyscy kandydaci skończyli szkoły wojskowe z wysokimi wynikami, mają nienaganne pochodzenie i co najmniej tytuł porucznika - mówił Jonathan swoim poważnym, urzędniczym tonem. - Jednak to kapitan Jerome Anderson ma najlepsze rekomendacje.
- Nie jest za młody? - zdziwiłam się. - Ma tylko dwadzieścia pięć lat.
Chłopak tylko pięć lat starszy ode mnie ma być kapitanem mojej straży? Z dokumentacji wynikało, że w wieku trzynastu lat trafił do szkoły wojskowej, którą skończył bardzo szybko, a potem to już długa lista sukcesów i awansów. Ale wciąż to chyba za mało, żeby chronić członka rodziny królewskiej.
- Jego przełożeni chwalą go za jego odpowiedzialność, zaangażowanie i ambicje. Bez wątpienia jego młody wiek nie stoi na przeszkodzie, a jest dodatkowym atutem. Może wprowadzić znaczące zmiany, dzięki nowym pomysłom - za każdym razem kiedy Jonathan odpowiadał tak rzeczowo i bez uczuć miałam ochotę nim potrząsnąć.
- Nie powinnam wcześniej porozmawiać z tymi kandydatami, zamiast wybierać ich na podstawie suchej dokumentacji?
- Jeżeli Jej Książęca Mość sobie tego życzy, mogę zorganizować takie spotkanie - obiecał sekretarz.
- Co sądzi o tym mój ojciec?- zawahałam się.
- Jego Wysokość zaakceptował każdego z kandydatów, jednak zaznaczając żeby księżniczka sama podjęła decyzję z racji swojego dorosłego wieku.
Westchnęłam. Głowa mnie zaczynała boleć.
- Dobrze. Podjęłam decyzje. Przyjmuję kapitana Andersona na stanowisko.
- Wspaniale. Zorganizuję ceremonie ślubowania. Czy niedzielny poranek odpowiada księżniczce?
- Jak najbardziej - samo słuchanie Jonathana, powodowało, że zaczynało się mówić jak on.
- Wyglądasz jak gówno - skomentowałam swój wygląd do swojego odbicia w lustrze.
Minęło już półtora miesiąca od czasu mojego wybudzenia się ze śpiączki i nadszedł już czas żebym zaczęła wywiązywać się ze swoich obowiązków. Dzień miałam zaplanowany co do godziny, tak jak to było przed zamachem. Z samego rana miałam przyjąć ślubowanie nowych gwardzistów, potem chwila przerwy którą chciałam wykorzystać żeby spotkać się z Loren, w południe musiałam uczestniczyć w audiencji dla poddanych, żeby pokazać im, że faktycznie wszystko już ze mną w porządku, a następnie spotkać się z rodzinami moich zmarłych strażników.
Mimo wszelkich starań mojej stylistki nie udało się w pełni zakryć śladów niedawnych wydarzeń. wiedziałam jednak, że w kamerach nie będzie tego widać. Poddani zobaczą trochę wychudzoną, ale bladą jak zwykle twarz swojej księżniczki. Brązowe loki jak zawsze nienagannie spięte. Porcelanowa lalka w pięknej i idealnie dopasowanej sukni. Całe szczęście, że oszczędzili mi tym razem gorsetu, nie chcąc narażać moich złamanych żeber na niepotrzebne obciążenie. Z powodu wciąż widocznych siniaków na całym moim ciele suknia zakrywała mnie od stóp do głów. Spojrzałam na moje dłonie pokryte bliznami od oparzeń, których nabawiłam się już jako dziecko, przez jeden z moich wybuchów, a które sięgały na lewej ręce prawie do łokcia, na prawej tylko do połowy przedramienia. Ze złością naciągnęłam białe rękawiczki, które stały się moim znakiem rozpoznawczym. Niewiele osób wiedziało o tych bliznach, przecież księżniczka nie może mieć blizn. Jak by się to odbiło na jej wizerunku?
YOU ARE READING
W Służbie Jej Królewskiej Mości
FantasíaCo by było gdyby nie było demokracji, a państwami wciąż władaliby królowe? Rodzinie królewskiej zagraża coraz większe niebezpieczeństwo. Rebelianci stają się coraz bardziej niebezpieczni. Księżniczka Aurelia doznaje tego na własnej skórze, kiedy po...