14.Zaufanie za sprzątanie

1K 74 4
                                    


Delikatne łaskotanie wyrwało Lily ze świata snów. James kreślił palcami po jej policzku i szyi, odgarniając przy tym rude włosy dziewczyny. Czując to, uśmiechnęła się i skuliła ramiona by się jeszcze bardziej w niego wtulić.

- Obudziłem cię?- dziewczyna lekko się obróciła by dostrzec jego twarz. Palcami przejechała po policzku Jamesa, na którym widniał lekki zarost.

- To miła pobudka- ujęła jego ciepłą dłoń.- Która godzina?

- Nie wiem i jakoś mnie to nie obchodzi- ucałował jej policzek.- Bez okularów nie widzą nic poza tobą- Lily się uśmiechnęła i obróciła do niego. Odgarnęła poplątane włosy chłopaka, które opadały mu na czoło. Lubiła ten nieład i ciepło jego kasztanowych oczu.- Wyglądasz prześlicznie.

- Mówisz tak, bo nie masz okularów, muszę iść się uczesać- James objął ją mocno, nie pozwalając jej tym samy wstać.

Gdy ją pocałował, zapomniała o szczotce i nieładzie zdobiącym jej głowę. Odwzajemniła jego pocałunek, a także każdy następny, coraz bardziej łapczywy i namiętny. Jakże przyjemny był ten poranek. Tylko oni dwoje i...

- Jesteście ubrani, bo mam pilną sprawę!?- rozległ się znajomy głos za drzwiami sypialni Jamesa.

- Łapo, spadaj!- odparł młody Potter, nie chcąc psuć tego pięknego poranka.

- W tej chwili potrzebuje pomocy Lily!- rudowłosa spojrzała na drzwi, nie rozumiejąc, o co chodzi.- Mam problem, duży problem z Marleną.

Imię przyjaciółki rudowłosej wyrwało ją z łóżka. W dwóch skokach dotarła do drzwi i szybko je otworzyła. Syriusz wyglądał na wykończonego, miał podkrążone oczy i nieuczesane włosy, co nie było do niego podobne. Lily zmierzyła go groźnym wzrokiem.

- Znów to zrobiliście!?

- Tak... znaczy się nie. Marlena przyszła wczoraj porozmawiać i rozmawialiśmy przez całą noc, przed chwilą wróciła do domu- przyznał się, sprawiając, że na twarzy rudowłosej dziewczyny pojawiło się zaskoczenie.- Mieliśmy porozmawiać o tamtym wieczorze i to zrobiliśmy.

- Co tu się dzieje?- James wstał z łóżka, nakładając okulary by widzieć świat.- O co chodzi z Marleną? Przecież my tylko żartowaliśmy- Lily spojrzała na niego podejrzliwie.

- Ale ona nie żartowała jak mnie zaprosiła na drinka no i tak jakoś wyszło...

- Że nakryłam Marlenę, wymykającą się rano z jego pokoju- dokończyła za Syriusza.

- I ja nic o tym nie wiem!? Czemu nikt mi nie powiedział, że Łapa ma dziewczynę?

- Obiecałam nic nie mówić, a on miał grzecznie zmywać naczynia...

- Sprzedałaś moje zaufanie za sprzątanie?- Lily wzruszyła ramionami i spojrzała ponownie na Syriusza.- Jeszcze się policzymy.

- Zgoda, ale co się stało z tą Marleną? Dogadaliście się?- Syriusz potarł kark z zakłopotaniem.

- Można tak powiedzieć, całkiem nieźle nam wyszła ta rozmowa...

- Czyli masz dziewczynę- podsumował za niego James. Black dziwnie się poczuł, słysząc to określenie, ale taka była prawda.- Czemu nas budzisz? Ja tu nie widzę żadnej tragedii.

- Chodzi o prezent- oboje go nie rozumieli.- Nic jej nie kupiłem na święta, a wiem, że ona mi coś przyśle. Potrzebuje Lily, bo muszę iść na zakupy- rudowłosa się zaśmiała, a policzki Syriusza przybrały dziwnie czerwoną barwę.- Świetnie, śmiejcie się z biednego człowieka.

- Przepraszam, już się szykuje. Sklepy zamykają, o 12, ale na pewno zdążymy- zabrała swoje rzeczy i poszła do łazienki.

- Więc Marlena?- James poruszył sugestywnie brwiami, na co Syriusz posłał mu groźne spojrzenie i poszedł na dół gdzie Iskierka przygotowała dla nich kawę i kanapki.- Dzięki.

Wymamrotał i usiadł na krześle pod oknem. Syriusz Black miał dziewczynę, pierwszy raz nie chciał tego skończyć nim na dobre się zaczęło, co cieszyło Lily. Rudowłosa nie dopytywała o szczegóły ich rozmowy gdy przemierzali Londyn w poszukiwaniu prezentu. Jeszcze nie widziała żeby jej brat tak się przejmował jakąś dziewczyną poza nią, nigdy wcześniej nie kupował prezentów dla Marleny, Alice czy Dor. Zawsze dbał tylko o swoje najbliższe grono, a wyglądało na to, że dopuścił do niego kolejną osobę.

Czyżby zaczął dorastać? Sam tego nie wiedział, ale czuł ogromną potrzebę by coś ofiarować blondynce, coś, co się jej spodoba, co będzie mogła nosić i nie chodziło mu o skarpetki.

- Łańcuszek?- zapytała próbując go zrozumieć.

- Coś takiego, na szyję albo na rękę albo do uszu.

- Czyli biżuteria- złapała go za rękę i wciągnęła do sklepu.- Marlena nie nosi kolczyków, a łańcuszki dostaje, co roku od cioci. Proponuję bransoletkę.

- No i po to cię wyciągnąłem z łóżka- uradowany spojrzał na gablotkę, ale ogrom wyboru szybko pozbawił go uśmiechu.

- Mogę jakoś pomóc?- zapytał siwiejący sprzedawca z nader przyjaźnie wyglądającą twarzą.- Dla kogo to ma być prezent.

- Dla jego dziewczyny- odparła za niego Lily, czując, że Syriusz może powiedzieć coś źle brzmiącego.- Są ze sobą od niedawna, ale znają się od ośmiu lat.

- Pierwsze takie święta? To zawsze sprowadza zakłopotanie- to słowo w najlepszy sposób ujmowało stan, w jakim był Syriusz, chociaż można by znaleźć kilka dobitniejszych określeń.- Co panu przychodzi na myśl, gdy pan o niej myśli? Pierwsza rzecz.

- Śmiech, ma ładny śmiech- odparł bez zastanowienia.

- A z jaką porą roku się panu kojarzy?- Syriusz spojrzał, na Lily. To pytanie wydało mu się idiotyczne, ale dziewczyna zachęciła go do odpowiedzi.

- Z latem, ale nie takim w pełni, z takim tuż po wiośnie. Gdy pierwszy raz robi się naprawdę ciepło- Lily uśmiechnęła się słysząc to. Nie sądziła, że Syriusz potrafi być aż tak romantyczny, ale jak widać myliła się.- Wygląda jak taki pogodny, ciepły dzień i pięknie się uśmiecha. Jest delikatna, ale silna, potrafi dokopać człowiekowi jak trzeba. Jest świetna w zak...

- W zamykaniu przestępców. Oboje pracują w policji- dodała szybko by uniknąć niejasności.

- Delikatna, ale silna, kojarząca się z latem- sięgnął pod ladę i wyjął złotą bransoletkę. Nie była rzucająca się w oczy, cechowała ją raczej delikatność. W równych odstępach znajdowały się błękitne kryształki, które odbijały światło.- Co pan o tym myśli?

- Ładna, Lily?- dziewczyna uśmiechnęła się do niego.

- Myślę, że się jej spodoba.

- W takim razie bierzemy, można to jakoś świątecznie zapakować?

- Bez problemu. Rudowłosa Lily- spojrzał na dziewczynę.- Przypomniał mi się chłopak, który był tu kilka lat temu po prezent dla ukochanej.

- James?- Syriusz wzruszył ramionami, nic o tym nie wiedział.

- Właśnie on. Trzy godziny tu rozprawiał o pani nim się na coś zdecydował. Widzę, że się opłaciło- wskazał na pierścionek zdobiący jej dłoń.- Mam nadzieję, że ten podarek również przyniesie tak dużo szczęścia.

- Taaaa, no cóż zobaczymy.

Po zapłaceniu wyszli ze sklepu. Lekko prószył śnieg, ale był on przyjemnym dodatkiem do wszechobecnej świątecznej atmosfery. Widząc spojrzenie Lily, Syriusz się zarumienił, machnął rękę i ruszył przed siebie. Dziewczyna go szybko dogoniła i złapała pod rękę.

- O czym wy rozmawialiście Łapo? Brzmisz jak nie ty.

- To przez tą kobietę, wykończy mnie- Lily się zaśmiała.

Dopilnowałaby Syriusz dostarczył paczuszkę pod właściwy adres, a później razem wrócili do mieszkania. Na stoliku stały kubki po herbacie i talerz po ciasteczkach. Wyglądało na to, że tych dwoje rzeczywiście rozmawiało całą noc. Magia świąt zdziała więcej niż można by przypuszczać.

Lily i James- poza murami HogwartuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz