| WINTERFELL |

597 23 14
                                    

- Jon - kobieta weszła do Komnaty mężczyzny po wcześniejszym zapylaniu do drzwi

- Tak? - zapytał wstając z krzesła i podchodząc od kobiety

- Wyruszamy jutro o świcie - odparła wychodząc z Komnaty

Szybkim krokiem udała się do stajni gdzie obecnie były wszystkie smoki wraz z Flamem.

— Cześć Ignis — przywitał ją entuzjastycznie Borg gdy tylko weszła do stajni

— Witajcie — odpowiedziała stając na środku

— Dobra o co chodzi tym razem? — zapytał Horgon podchodząc do królowej

— Jutro trójka z was wybierze się ze mną do Winterfell by pomóc w obronie miasta północy — oznajmiła

— A dlaczego tylko czwórka? — zainteresowała się Rey

— Nie mogę pozostawić krainy ognia bez obrony — odpowiedziała z powagą w głosie

— To kto idzie tym razem? — zapytali wspólnie Ember i Flame

— Oczywiście ty Flame — odpowiedziała z uśmiechem — Borg — wymieniła kolejne imię — i teraz będzie trudno... Rey ty nie możesz bi wiem że nie znosisz zimna — dodała — Ember jest zbyt potrzebny tutaj — Horgon idziesz z nami, oraz Asper — odpowiedziała

— Czyli ustalone? — zapytał Asper podchodząc bliżej reszty

— No może nie dokładnie — zaśmiała się lekko — do naszego grona dołącza Side — dodała, a do stajni wszedł malutki smok

— Czyli się wykluł — podekscytowały się smoki

— No najwidoczniej — odpowiedział Flame

— Dobra kochani — zaczęła — wasza czwórka — wskazała po kolei smoki lecące z nią na północ — Macie się dobrze wyspać — rozkazała – Rey zaopiekowałabyś się małym do mojego powrotu?

– Pewnie — ucieszyła się smoczyca zabierając smoczątko pod swoje skrzydła

— A ty Ember pod nieobecność Flame'a tu rządzisz — dodała

— Ma się rozumieć — odpowiedział po czym kobieta wyszła z stajni

***

Nastał poranek. Kobieta ubrana w białą, grubą suknie z futra ruszyła na dziedziniec.

Cała jej armia wraz z czterema smokami stała przed nią w całkowitej gotowości.

- Dziś zmierzamy w kierunku Winterfell. By pomóc w walce z umarłymi - zaczęła - czeka mas dzień drogi.

***

Było popołudnie. Zostało im kilka godzin do dotarcia do stolicy północy. Smoki latał na niebie czasem wolno raz szybko.

Ignis prowadziła ciekawą rozmowę z Jon'em którego bardzo polubiła. Choć znali się tylko kilka godzin, wydawało im się że znają się od lat

- A może chciałbyś się przylecieć na smoku co? - zapytała mężczyznę

- Nie to raczej nie dla mnie - odpowiedział z śmiechem

- A próbowałeś kiedyś? - zapytała ponownie władczyni uśmiechając się lekko

- Nie i nie zamierzam - odpowiedział zakładając ręce na torsie.

- A nie chciałbyś? - zapytała ponownie nie dając za wygraną

- Nawet jeśli to nie mam smoka - dodał Jon spoglądając wymownie na królową

- Chodźmy szybciej - poleciła przyspieszając kroku. Wcześniej na migi pokazała Jonasowi i Tyrionowi by nie ruszali nią. Jon chcąc lub nie ruszył za kobietą.

- Gdzie my idziemy? - zapytał docierając do stojącej dziewczyny

- Nigdzie - odparła wzruszając ramionami - czekaj - poleciła - Flame! Horgon! - krzyknęła w smoczym języku

Dwa smoki słysząc swoje imienia zleciały na ziemie lądując tuż obok smoczej królowej.

- O co chodzi? - zapytali oboje naraz

- Co powiecie na lot? - zapytała z uśmiechem

- Czemu nie - zgodził się Horgon - ale ten czubek też leci? - zapytał wskazując mordką na Snow'a.

- Zgadza się - odpowiedziała wsiadając na grzbiet większego z smoków

- Co ty robisz? - zapytał przerażony i zdziwiony jednocześnie

- Nic takiego - odparła z uśmiechem - wsiadaj na Horgona - wskazała na smoka - Nic ci nie będzie - dodała widząc przerażenie na twarzy czarnowłosego.

Jon chcąc nie chcą wsiadł na skrzydlate stworzenie

- Teraz lepiej się czegoś chwyć - dodała

- Ale czego! - krzyknął przerażonym głosem

- Czego kolwiek - odparła po czym smok na którym siedziała wzbił się w powietrze. Horgon po chwili uczynił to samo. Jon w ostatniej chwili chwycił się dwóch kolców smoka.

Lecieli z dość dużą prędkością w przeciwną stronę do drogi.

- Jakie wrażenia? - zapytała gdy sprostowali lot

- Jest... okej - powiedział niepewnie mocno się trzymając

***

Podróż została zakończona. Dotarli di Winterfell. Ludzie wystraszeni chowali się na widok smoków. Jak i armii Ignis. I choć rudowłosa miała na twarzy uśmiech nie przekonywał on mieszkańców do wyjścia z kryjówek.

Po chwili znaleźli się na dziedzińcu stolicy gdzie czekało już na Nich rodzeństwo Starków. Ignis już wcześniej umówiła się z smokami że będą latać nad miastem. I oczywiście tak się stało.

Smoki latały nad miastem. Co wywołało się z dużym zdziwieniem tłumu jak i Starków.

- Kazaliście mi sprowadzić pomoc to ją przyprowadziłem - zaczął przemowę Snow - to jest Ignis Dragones Królowa smoków - przedstawił rudowłosą Jon

- Dziękujemy za przybycie wasza wysokość - powiedziała nad wyraz spokojnie Sansa

- Nie musicie dziękować - odpowiedziała - I proszę mówcie do mnie po prostu Ignis - dodała

Draco Bellator - Jon Snow - Gra o Tron - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz